WAŻNE
TERAZ

"Delikatnie przypominam". Duda zabiera głos ws. "wieszania za zdradę"

Z korporacji do warzywniaka. "Mówili mi, że oszalałam"

- Mówili mi: "Oszalałaś? Z korporacji do warzywniaka? Zniszczysz sobie życie". A moim marzeniem było to, żeby w końcu poczuć spokój - oznajmia Iza Maciejewska, która porzuciła pracę w korporacji na rzecz prowadzenia warzywniaka na wsi niedaleko Świdwina, w woj. zachodniopomorskim.

Porzuciła pracę w korporacji na rzecz prowadzenia warzywniaka na wsi / zdjęcie poglądowePorzuciła pracę w korporacji na rzecz prowadzenia warzywniaka na wsi / zdjęcie poglądowe
Źródło zdjęć: © East News | Polska Press
Aleksandra Lewandowska

Iza Maciejewska rozpoczyna rozmowę od słów: "Nigdy nie opowiadałam tej historii". Dziś 50-letnia, wychowała się na wsi, w rodzinie, która od pokoleń zajmuje się rolnictwem. Ona pragnęła jednak czegoś innego. Już jako mała dziewczynka, której obowiązkiem po szkole była pomoc rodzicom przy zbiorach i dojeniu krów, marzyła o życiu w wielkim mieście. O studiowaniu na uniwersytecie, o pracy, w której poczuje się spełniona.

- Trochę jak Kasia z "Kogel-mogel". Ze wsi do miasta, a potem z miasta z powrotem na wieś - stwierdza w rozmowie z WP Kobieta.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

To się liczy: warzywniak rzuca wyzwanie sieciom. Nie chcą sprzedawać "plastikowego" jedzenia

"Chciałam czegoś więcej od życia"

Iza przez wiele lat czekała na moment, w którym będzie mogła wyjechać. Choć rodzice wtrącali w rozmowach sprzed lat, że "może po studiach wróci", zarzekała się, że to na pewno nie będzie miało miejsca.

- 30 lat temu miałam inne myślenie. Chciałam czegoś więcej od życia. Wyjazd kojarzył się z czymś, co wiąże się z perspektywami. Dziś młodzi ludzie podchodzą do tego już trochę inaczej. Wyjazd na studia jest raczej normalną rzeczą. Wtedy tak nie było. Wielu znajomych, z którymi odnowiłam kontakt po latach, zostało na naszej wsi - ujawnia.

Ona natomiast wyjechała do Warszawy.

- Dostałam się na studia. Jednocześnie musiałam pracować, bo rodziców nie było oczywiście stać na to, żeby nie utrzymywać. Mam też młodsze rodzeństwo, które potrzebowało wykształcenia, chociaż tego podstawowego - mówi Iza.

Na początku czuła ekscytację. Choć jednocześnie studiowała i pracowała, przez co niewiele spała, była szczęśliwa.

- Wiedziałam, że to przyniesie efekty, że będę mogła się starać po studiach o dobrą pracę. Więc robiłam wszystko, żeby tylko nie wrócić na wieś - zdradza.

Tak też się stało. Po studiach na Uniwersytecie Warszawskim, dostała pracę w korporacji.

- Czułam, jakbym "złapała Pana Boga za nogi" - oznajmia w rozmowie z WP Kobieta.

"Wróciłam do pracy i to już nie było to"

Sukces w życiu zawodowym powiązał się z sukcesem w życiu uczuciowym. Po rozpoczęciu pracy w korporacji, Iza poznała swojego przyszłego męża. Oboje dobrze zarabiali, więc w stolicy było ich stać na wiele.

- W latach 90. się nie przelewało, ale nam żyło się dobrze. Mieliśmy mieszkanie, pieniądze na życie. Wzięliśmy ślub, chwilę później urodziłam dwoje dzieci - jedno po drugim. Wszystko wydawało się super, dopóki nie wróciłam do pracy i to już nie było to - opowiada Iza.

Powrót do pracy po kilku latach nieobecności, która była związana z urlopem macierzyńskim, oznaczał dla Izy spore zmiany. Pomijając fakt, że rozstała się z dziećmi, co było dla niej bardzo emocjonalne, musiała dostosować się do nowych warunków.

- Chodziłam do pracy tylko po to, by zarabiać pieniądze. Nie miałam z tego żadnej radości. W międzyczasie psuło się moje małżeństwo. Trwaliśmy w nim, aż dzieci nie dorosły. Potem podjęliśmy decyzję o rozwodzie. Każde z nas miało iść w swoją stronę. Mieszkanie sprzedaliśmy, ale pracowaliśmy w jednej firmie. Męczyło mnie to - ujawnia w rozmowie z WP Kobieta.

Po kilku miesiącach od rozwodu Iza dowiedziała się od rodziców, że jej ciocia, która prowadziła sklep-warzywniak niedaleko jej domu rodzinnego, postanowiła go sprzedać.

- Nie wiedzieć czemu, stwierdziłam, że może to jakiś znak od losu - zdradza.

"Oszalałaś? Z korporacji do warzywniaka?"

- Znajomi mówili mi: "Oszalałaś? Z korporacji do warzywniaka? Zniszczysz sobie życie". A moim marzeniem było to, żeby w końcu poczuć spokój, żeby zapomnieć o rozwodzie i o zmuszaniu się do pracy, w której jestem nieszczęśliwa - wyjawia Iza.

Jedyne, co się dla niej liczyło, to zdanie jej dzieci.

- I syn i córka wsparli moją decyzję. To było dla mnie najważniejsze. Moi rodzice też się cieszyli, że będę niedaleko od nich. I ja też nie ukrywam, że kamień spadł mi z serca, bo są już w podeszłym wieku i chcę im trochę pomóc na starość - dodaje.

Tym sposobem z powrotem powróciła do miejsca, z którego wiele lat temu uciekła.

- Miałam połowę kwoty ze sprzedaży mieszkania, więc kupiłam sklep-warzywniak od cioci po bardzo okazyjnej cenie. Resztę zostawiłam sobie na przyszłość i na to, żeby kiedyś pomóc dzieciom, które zostały w Warszawie - z czego bardzo się cieszę, bo tam się kształcą i pracują - mówi w rozmowie z WP Kobieta.

"Czy jestem szczęśliwa? Chyba tak"

Iza Maciejewska zaznacza, że praca nad własnym biznesem nie jest jednak łatwa - w szczególności, jeżeli prowadzi się go w takim miejscu, jak ona.

- Plusem jest to, że na wsi jest tylko jeszcze jeden sklep, więc na klientów nie mogę narzekać. Przyjeżdżają też z okolicznych wiosek, bo ciocia miała przez wiele lat bardzo dobrą renomę. I tak to jakoś utrzymuję - ujawnia.

Problemem są często jednak dostawy.

- Najbliższym miastem jest Świdwin, z którego przyjeżdża większość towaru. Ale to też ok. 25 km, więc te dostawy nie zawsze są na czas. Rano czasem trzeba poczekać trochę dłużej, bo to któraś wioska z kolei na trasie dostaw - mówi Iza.

Ze względu na to, że pochodzi z tamtych okolic, jakiś czas temu dogadała się także bezpośrednio z dwoma innymi dostawcami, którzy przywożą warzywa z upraw tylko jej.

- To bardzo miłe, że mnie pamiętają. Jeden z nich jest zresztą moim kolegą ze szkoły podstawowej. Kiedy mnie zobaczył, powiedział, że "nigdy by się nie spodziewał, że Iza wróci z Warszawy i znowu zamieszka niedaleko niego" - opowiada.

Na pytanie, czy dziś czuje się szczęśliwa, odpowiada:

- Czy jestem szczęśliwa? Chyba tak. Na pewno bardziej niż byłam przez ostatnie lata w Warszawie. Nie wiem, jak to dalej będzie, nie wiem, jak to się potoczy z warzywniakiem, ale potrzebowałam tego oddechu, który teraz mam każdego dnia. Jest wiele rzeczy, które chciałabym zrobić, ale myślę, że wszystko przyjdzie w swoim czasie. Przecież mam dopiero 50 lat.

Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB – #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Wybrane dla Ciebie

Wylewasz zupę do toalety? Konsekwencje mogą być srogie
Wylewasz zupę do toalety? Konsekwencje mogą być srogie
Dziś skończyłby 73 lata. Zakochał się, gdy miał żonę.
Dziś skończyłby 73 lata. Zakochał się, gdy miał żonę.
Wiele osób z nich korzysta. Więcej bakterii niż na desce sedesowej
Wiele osób z nich korzysta. Więcej bakterii niż na desce sedesowej
Grała Ewę Mostowiak. Niewielu wie, że jej partner jest znanym aktorem
Grała Ewę Mostowiak. Niewielu wie, że jej partner jest znanym aktorem
Obsypie się kwiatami jak nigdy wcześniej. Wystarczy jedna rzecz
Obsypie się kwiatami jak nigdy wcześniej. Wystarczy jedna rzecz
Zamiast na szyi, przewiązała ją na biodrach. Tylko spójrzcie na "Lewą"
Zamiast na szyi, przewiązała ją na biodrach. Tylko spójrzcie na "Lewą"
Dwa lata nie spała. "Nic już mi nie mogło pomóc, żaden wybitny lekarz"
Dwa lata nie spała. "Nic już mi nie mogło pomóc, żaden wybitny lekarz"
Pokazała fotkę z mężem. Postawiła na zmysłową "slip dress"
Pokazała fotkę z mężem. Postawiła na zmysłową "slip dress"
Mąż zrobił jej zdjęcie. Stoi tyłem w kostiumie kąpielowym
Mąż zrobił jej zdjęcie. Stoi tyłem w kostiumie kąpielowym
Marzy, by zostać mamą. Wyznała, że choroba może jej to utrudnić
Marzy, by zostać mamą. Wyznała, że choroba może jej to utrudnić
Tak wystroili się z mężem. Wrzuciła nagranie jak tańczą do telefonu
Tak wystroili się z mężem. Wrzuciła nagranie jak tańczą do telefonu
Pada? Wystaw garnek za okno. Powód może cię zaskoczyć
Pada? Wystaw garnek za okno. Powód może cię zaskoczyć