Umierają jeden po drugim. Nie mogła ich nawet pożegnać
Kiedy otrzymały informację o śmierci, były kilka tysięcy kilometrów od domu. Nie zdążyły się pożegnać, powiedzieć ostatniego "kocham". W takich sytuacjach najpierw pojawia się niedowierzanie, później obezwładniający smutek. Psycholożka Marta Drinčić tłumaczy, jak przeżyć żałobę na odległość.
02.11.2022 | aktual.: 04.11.2022 11:54
- Strata bliskiej osoby jest sytuacją kryzysową. Nawet jeżeli na co dzień radzimy sobie bardzo dobrze, jesteśmy osobami sprawczymi, radzimy sobie z wyzwaniami, a doświadczamy straty bliskiej osoby, to bardzo trudno jest nam sobie poradzić. Mamy poczucie, że nie posiadamy zasobów, żeby przetrwać - tłumaczy psycholożka i interwentka kryzysowa, Marta Drinčić.
Jeszcze trudniej jest, kiedy nie zdążyliśmy się z bliską osobą pożegnać. Powiedzieć za co jesteśmy wdzięczni, za co przepraszamy. Ostatni raz złapać za rękę, przytulić, być w jej otoczeniu. Bo nie było nas na miejscu, nie było nas w kraju. Tego typu sytuacji masowo doświadczają osoby, które uciekły z Ukrainy przed wojną i z dala od swojej ojczyzny dowiadują się o śmierci bliskich.
Nie zdążyłam się pożegnać
Tak jak Oksana, która na początku wojny wyjechała do Polski. Nie miała tu rodziny, dlatego zatrzymała się u obcych jej ludzi oferujących schronienie w jednej z podwarszawskich miejscowości. W kwietniu w Ukrainie zmarł jej tata, nie zdążyła się z nim pożegnać, ale za wszelką cenę chciała wrócić na pogrzeb. Żeby chociaż tam móc powiedzieć mu, jak bardzo będzie jej go brakowało.
Po wybuchu wojny Viktoriia przyjechała ze swoją córką do Polski. Pod koniec kwietnia dowiedziała się, że jej mąż zginął podczas walk. Prosiła o pieniądze, żeby móc wrócić i się pożegnać. Z kolei Nadiia w maju pojechała do Ukrainy pochować brata. Ale czasami, z wielu przyczyn do Ukrainy wrócić nie mogą. Nie mają możliwości uczestniczyć w pogrzebie, który pozwala się pożegnać i zamknąć pewien etap.
- Mój przyjaciel zmarł kilka dni temu - mówi Olena. - Walczył w Donbasie. Tak bardzo mi przykro, że nie mogłam być na pogrzebie. Wcześniej zmarł jeszcze jeden mój przyjaciel, też nie miałam okazji się z nim pożegnać. To jest straszne. Ale na wojnie ginie tylu ludzi. W moim rodzinnym mieście pod Kijowem każdego dnia ktoś umiera - dodaje.
Olena robi co może, organizuje zbiórki, wspiera, ale życia im nie przywróci. I to jest najgorsze, właśnie ta obezwładniająca bezsilność i brak sprawczości.
Żałoba na odległość
- Najpierw jest szok, niedowierzanie. Nadzieja, że to się nie wydarzyło naprawdę - mówi Marta Drinčić, psycholożka, interwentka kryzysowa. Żałoba to naturalny element pojawiający się po stracie bliskiej osoby. To okres, któremu towarzyszą silne, często skrajne emocje. - To może być złość, także na osobę, która odeszła. Na kogoś, kogo obwiniamy za jej śmierć. W przypadku wojny może obudzić się gniew i agresja skierowana na zewnątrz. Zastanawianie się, dlaczego świat na to pozwala, dlaczego Bóg tak sprawił. Bardzo często ta złość nakierowana jest także na siebie - dlaczego mnie tam nie ma, dlaczego nie mogłam pomóc - wylicza ekspertka.
Każdy przeżywa żałobę indywidualnie. Jednak bardzo ważne jest racjonalizowanie tego, na co mamy wpływ, a na co już nie. - To jest sytuacja zupełnie niezależna od nas. Gdybyśmy mogli, to byśmy tam byli, ale to nie jest takie proste. Towarzyszy nam często poczucie winy, jednak nie warto go pielęgnować - wyjaśnia Marta Drinčić.
Wiele osób odmawia sobie prawa do pełnego przeżywania żałoby, tęsknoty i do wyrażania jej. Niezwykle ważne jest, żeby w tym trudnym czasie być w kontakcie z bliskimi. Nawet, jeżeli są w zupełnie odległych od siebie miejscach. - Czasami to jest kwestia połączenia się z rodziną, wspólnej modlitwy, współprzeżywania. Nawet jeżeli rodzina jest w różnym miejscach na świecie, to łączenie się przez telefon czy wideorozmowa są bardzo ważne. Wspólne przeżywanie emocji - tłumaczy psycholożka.
I pożegnanie po czasie. Wtedy, kiedy - w przypadku osób z Ukrainy - będzie możliwy bezpieczny powrót do ojczyzny. - W ramach pracy psychologicznej namawiamy do napisania listu, czyli przelania myśli na papier. Później osoba przeżywająca żałobę czyta to, co napisała, pali list, albo chowa go w bezpiecznym miejscu. To w jakimś stopniu pozwala się pożegnać - dodaje.
Wsparcie
Chociaż tak wszechobecna, w naszym społeczeństwie wciąż jest tematem tabu. Unikamy rozmów o śmierci i umieraniu. Żałoba jest procesem, któremu się nie przyglądamy. - Nie wiemy, jak się zachować, kiedy komuś umrze bliska osoba. Co powiedzieć, czy wspierać. Wolimy nic nie mówić, a to nie jest dobre - tłumaczy Marta Drinčić.
Jak wspierać osobę w żałobie? Po prostu być. Czasami osoby przeżywające stratę chcą być same, odrzucają pomoc. Uważność na ich potrzeby i emocje jest niezwykle ważna. W przypadku osób z Ukrainy - pomoc w organizacji pogrzebu, chociaż to nie zawsze jest możliwe, zapisanie jej do miejsca oferującego wsparcie. Ważne jest przyzwolenie na przeżywanie emocji, płacz, krzyk - jeśli tego na ten moment potrzebujemy. Emocje są naturalne, przeżywanie ich na bieżąco działa na nas oczyszczająco - dodaje.
Etapy żałoby
Mówi się o tym, że żałoba trwa od roku do trzech, ale to jest kwestia niezwykle indywidualna. Oczywiście ból i tęsknota towarzyszyć będą najpewniej przez całe życie, ale są pewne charakterystyczne etapy żałoby. - Uważa się, że pierwszy i ostatni etap są stałe. Na początku - szok i niedowierzanie. Na końcu - akceptacja. Fazy pomiędzy bardzo się mieszają. Robię krok w przód, a potem dwa w tył. Tu ma prawo się wiele dziać. Bunt, gniew na wszystko i wszystkich - wyjaśnia Marta Drinčić. Jak tłumaczy psycholożka, najważniejsze, żeby tę żałobę przeżyć. - Kiedy odetniemy się od emocji, to one wrócą, ze zdwojoną siłą - dodaje.
*Niektóre imiona zostały zmienione.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!