"Absolutne zło". Ukrainka opisała, co działo się w rosyjskim obozie w Ołeniwce
Anna Woroszewa spędziła w Ołeniwce 100 dni. Słyszała krzyki torturowanych żołnierzy, widziała mordowanych rodaków i doświadczyła brutalności Rosjan. Po odzyskaniu wolności postanowiła opowiedzieć o tym, co dzieje się w rosyjskim obozie dla ukraińskich jeńców wojennych.
07.08.2022 | aktual.: 07.08.2022 12:22
W zlokalizowanej pod Donieckiem Ołeniwce doszło jakiś czas temu do ogromnej tragedii. W wyniku eksplozji spłonął jeden z budynków, w których przetrzymywani byli ukraińscy żołnierze z batalionu Azow. Associated Press ujawniła z pomocą urzędnika amerykańskiego wywiadu, że Rosja w ten sposób próbowała sfabrykować dowody na torturowanie więzionych Ukraińców. 45-letnia Anna Woroszewa jest jedną z osób, które przetrwały obóz. W rozmowie z "The Observer" opisała, jakie warunki tam panowały.
"Słyszałam ich krzyki"
Anna została zatrzymana przez rosyjskich żołnierzy w połowie marca w punkcie kontrolnym zarządzanym przez prorosyjską Doniecką Republikę Ludową. Była w drodze do Mariupola, do którego próbowała dostarczyć pomoc humanitarną. Separatyści aresztowali ją i umieścili w obozie w Ołeniwce, gdzie była przetrzymywana do lipca. Zarzucano jej próbę przeprowadzenia ataku terrorystycznego.
Dzień przed eksplozją Annę przeniesiono do osobnej celi w strefie przemysłowej obozu, z dala od budynku, który stał się celem Rosjan. - Chcieli zabić żołnierzy. Jestem pewna, że część z nich nie żyła już przed wybuchem. To był wygodny sposób rozliczenia się z tego, że ich torturowali i mordowali - wyjaśnia Woroszewa w rozmowie z "The Observer".
Kobieta opisuje sposób, w jaki Rosjanie obchodzili się z więźniami. Ukraińskich żołnierzy wyprowadzano z cel, bito i ponownie zamykano. - Słyszałam ich krzyki. Puszczali głośną muzykę, próbując zatuszować tortury. Te jednak przeprowadzano cały czas. Strażnicy żartowali z tego i pytali więźniów: "Co się stało z twoją twarzą?". Żołnierz ukraiński odpowiadał: "Przewróciłem się", a oni się z niego śmiali - wspomina.
Anna Woroszewa opowiada o warunkach w rosyjskim obozie w Ołeniwce
Z relacji Anny wynika, że w Ołeniwce przetrzymywano od 2,5 do czterech tys. jeńców. Strażnicy najgorzej traktowali bojowników z batalionu Azow. Byli wobec nich nieufni. Mówili otwarcie, że zamierzają ich brutalnie traktować i upokarzać na każdym kroku. Nie oszczędzali też innych więźniów.
- Często nazywano nas nazistami i terrorystami. Jedna z kobiet w mojej celi była sanitariuszką Azowstalu. Spodziewała się dziecka. Zapytałam Rosjan, czy mogę jej dać moją rację żywnościową. Powiedziano mi: "Nie, ona jest morderczynią". Jedyne pytanie, jakie kiedykolwiek mi zadali, brzmiało: "Czy znasz jakichś żołnierzy Azowa?" - mówi Anna w tej samej rozmowie.
Warunki w celach dla kobiet były straszne. Woroszewa wyznaje, że niemal nie dostawała jedzenia. - 50 gramów chleba na obiad i owsianka. To było wszystko. Żywność nadawała się na pożywienie dla świń, nie dla ludzi - wspomina. Brakowało miejsca, więc współwięźniarki spały na zmianę. Nie przyznawano im także żadnych środków higienicznych. Strażnicy nie mieli dla nich litości.
- Odpłacali się nam za to, że ich życie było straszne. To jak alkoholik, który mówi, że pije wódkę, bo jego żona nie jest dla niego dobra - komentuje Anna.
Zbrodnie Rosjan w Ołeniwce potwierdzają więźniowie obozu
Czerwony Krzyż został wpuszczony do obozu tylko raz. Stało się to w maju. Rosjanie zabrali przedstawicieli do wyremontowanego pomieszczenia. Nie pozwolili im na prywatne rozmowy z więźniami. - Urządzili im pokaz. Żołnierze poprosili nas o podanie rozmiaru ubrań i powiedzieli, że Czerwony Krzyż je nam wręczy. Nic do nas nie dotarło - stwierdza Anna.
Zeznania Woroszewy potwierdzają inne osoby. Przetrzymywany w obozie Dimitry Bodrov, 32-letni wolontariusz, wyznał w wywiadzie dla "Wall Street Journal", że strażnicy zabierali każdego, kto niewłaściwie się zachowywał, do dyscyplinarnej sekcji. Tam jeńcy byli bici, a później zmuszani do czołgania się z powrotem do swoich cel. Inny więzień, Stanisław Hłuszkow, widział, jak Rosjanie założyli na głowę jednego z zamordowanych Ukraińców prześcieradło. Współwięźniom wmawiali, że mężczyzna popełnił samobójstwo.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl