Zamieszkali razem, żeby widywać się w trakcie pandemii. "Traktujmy to jako ciekawą przygodę"
Zamknięcie Polaków w domach z powodu pandemii koronawirusa przyspieszyło decyzję o wspólnej przyszłości wielu par. Perspektywa braku kontaktu przez miesiące spowodowała, że nawet ci, którzy byli ze sobą zaledwie kilka miesięcy, postanowili wspólnie zamieszkać.
25 marca polski rząd ogłosił stan epidemii koronawirusa. Pociągnęło to za sobą szereg obostrzeń, na które Polacy nie byli przygotowani. Zakazano wszystkich widowisk i zgromadzeń, z wyjątkiem tych związanych z wykonywaniem czynności zawodowych. Dwie niemieszkające ze sobą osoby mogły przebywać w swoim towarzystwie, zachowując 2-metrowy odstęp.
Zamknięto kina, restauracje i inne ośrodki spotkań. Nagle pary, które budowały swoje relacje, mieszkając oddzielnie, stanęły przed wyborem: rozpocząć wspólne życie czy tworzyć związek przez internet? Niektóre z nich poszły za ciosem.
– Jeżeli nie mieszkamy ze sobą, a z powodu pandemii nie możemy się spotykać, odwołaliśmy wspólne wyjazdy i nie mamy miejsca, do którego moglibyśmy umówić się na randkę, to te nasze kontakty zostają nagle ograniczone do rozmów internetowych – mówi Małgorzata Osowiecka, psycholog z Uniwersytetu SWPS. – Ale na początku relacji ta bliskość fizyczna jest bardzo ważna i potrzebna parze. Wydaje mi się, że dużo par mogło zdecydować się na wspólne zamieszkanie i rodzi to zarazem dużo możliwości, jak i ograniczeń – dodaje.
Zobacz także: Body mind z Agnieszką Aftyką. Poznaj najlepsze techniki relaksujące
Zamieszkali ze sobą po 3 miesiącach znajomości
20-letnia Agata i jej partner mieszkają w województwie kujawsko-pomorskim. Kiedy rząd wydał decyzję o zamknięciu uczelni i zaczął wprowadzać kolejne obostrzenia, Agata wróciła do rodzinnego miasta. Zamiast wprowadzać się do rodziców, zamieszkała z chłopakiem. Pomimo tego, że w tamtym momencie byli razem zaledwie 3 miesiące, nie wahali się nawet przez chwilę.
– Od początku związku jest między nami coś takiego, że wiemy, że to właśnie to uczucie i ta odpowiednia osoba. Wszystko przyszło nam bardzo naturalnie – wyjaśnia Agata i przyznaje, że od tych dwóch miesięcy, podczas których spędzają ze sobą 24 godziny na dobę, jeszcze się nie sprzeczali.
Zobacz także: Koronawirus zepsuł im plany. Panna młoda znalazła sposób, by dzień ślubu nadal był wyjątkowy
Jaki jest ich przepis na sukces? Wszystko robią razem. Agata wyznaje, że wspólnie oglądają filmy, seriale, grają w planszówki. Nawet nakłoniła partnera do wspólnego gotowania i sprzątania. Urozmaicają sobie czas, jak tylko mogą. A wzajemna fascynacja trwa w najlepsze. Agata najbardziej lubi to, że nie ma w nich tego uczucia tęsknoty, które towarzyszyło związkowi na odległość. Codzienność we dwoje pomoże im zweryfikować, czy potrafią iść na kompromis.
Psycholog Małgorzata Osowiecka zaznacza, że jeśli para była ze sobą krótko i z powodu pandemii decyduje się razem zamieszkać, nie wie, czego może się po sobie spodziewać.
– Ten krok został podjęty dlatego, że chcą fizycznie być blisko, że chcą czerpać od siebie takie sygnały, które mogą przekazywać sobie wzajemnie, jedynie będąc obok. To nie jest decyzja, którą przemyśleliśmy i podjęliśmy ją wspólnie. Nie rozważaliśmy za i przeciw. To nie jest związane z gotowością do wspólnego mieszkania – tłumaczy ekspertka.
Mimo tego, że nie było czasu na przemyślenie kolejnego kroku, są w tej sytuacji też plusy. Ostrowska zauważa, że samo podjęcie decyzji o dostosowaniu się do sytuacji oznacza, że zależy nam na drugiej osobie. Jesteśmy gotowi zrezygnować dla niej ze swoich codziennych rytuałów, znajdujemy dla niej miejsce w naszym domu. – Myślę, że takie zobowiązanie może też przynieść bardzo dobre rezultaty – dodaje.
Rzeczywiście Agata przyznaje, że jej nawyki lekko się zmodyfikowały pod wpływem wspólnego mieszkania. Ogląda mniej seriali, przestała jeść śniadania, bo nie są ich wspólnym nawykiem. Jej partner z kolei kiedyś do późnych godzin grywał w gry komputerowe. Teraz już tego nie robi. Po pandemii znowu zamieszkają oddzielnie, ale ma nadzieję, że nie na długo.
– Do października na pewno mieszkamy razem. Później wrócę na studia do innego miasta, ale kiedy skończymy egzaminy, będziemy planowali wspólną przyszłość – zdradza Agata.
Psycholog z uczelni SWPS radzi, żeby w momentach zwątpienia, wspólne mieszkanie traktować jako tymczasowe rozwiązanie. Eksperyment, który ma tylko nam pomóc sprawdzić, czy do siebie pasujemy. – Traktujmy to jako ciekawą przygodę. Możemy podpisać prowizorycznie jakiś papierek, żeby ustalić, w jakim momencie ten eksperyment przerywamy – mówi.
Widywali się raz na miesiąc, teraz spędzają ze sobą całe dnie
Ola i Patryk są w tym samym wieku. Niedawno skończyli 20 lat. Od czterech żyli na odległość, widywali się raz na miesiąc. Ona pochodzi z województwa dolnośląskiego, jej partner z lubuskiego. W marcu wprowadzili się do wspólnego mieszkania. Ola przyznaje, że pierwsze tygodnie razem to był koszmar.
– Ja nie pracowałam, bo restauracje były pozamykane, a Patryk nie mógł znaleźć pracy. Siedział miesiąc w domu. Bardzo dużo pomagał nam wtedy mój tata – opowiada 20-latka.
Kłócili się o najmniejszy drobiazg. O jej zachowanie, o jego nawyki, o przedmioty odłożone w nieodpowiednie miejsce. Ola przyznaje, że brak pieniędzy również zrobił swoje i często stawał się głównym przedmiotem ich konfliktów. Nie było mowy o kompromisach. Oboje byli pewni swoich racji. W pewnym momencie bała się, że ich związek dobiegnie końca.
Według ekspertki musimy się przygotować na to, że negatywne emocje też czasem się pojawią i że przyjdzie taki moment, że będziemy mieli siebie dosyć. Może nawet prowadzić do tego, że zechcemy wyjść ze związku. Remedium na to jest rozmowa.
Ola i Patryk porozmawiali, jej partner w końcu znalazł pracę i emocje opadły. Jednak przez te dwa miesiące dotarło do niej, że ukochany nie jest tak idealny, jak go sobie wyobrażała. Najtrudniejsze było dla niej przyzwyczajenie się do tego, że będą razem już cały czas.
– Z jednej strony bardzo się cieszyłam, ale z drugiej byłam przyzwyczajona do pożegnań. Teraz nie będę już za nim tęsknić – wyznaje. Mówi też, że dzięki wspólnemu mieszkaniu poznała swojego partnera na nowo.
Osowiecka radzi parom, żeby na początku swojej wspólnej drogi określiły, co robią razem, a co oddzielnie. Będzie to szczególnie pomocne dla tych osób, które nie lubiły dzielić z nikim swojej codzienności.
– To, że nagle są zmuszeni do tego, sprzyja budowaniu silniejszej więzi. Takie poukładanie codziennych obowiązków na pewno zajmie dużo czasu, ale zdobędziemy dzięki temu swoje zaufanie. Zamknięcie sprzyja zmniejszeniu dystansu, przede wszystkim tego psychologicznego. Widzimy siebie w nowych sytuacjach, w nowym wydaniu, dzielimy się trudnymi emocjami. Być może dzięki temu przerodzimy relację w długoterminowy związek – mówi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl