Zawód wysokiego ryzyka czy gorszego sortu? Kobiety w roli kanarów

Kontroler biletów to zawód, który codziennie wiąże się z ryzykiem otrzymania ciosu z pięści w twarz albo wbicia noża w brzuch, a mimo to coraz więcej kobiet decyduje się na jego podjęcie. I nie narzeka.

Zawód wysokiego ryzyka czy gorszego sortu? Kobiety w roli kanarów
Źródło zdjęć: © Unsplash | Soren Astrup Jorgensen
Katarzyna Chudzik

06.02.2018 | aktual.: 07.02.2018 15:01

W jednym tygodniu moja karta miejska sprawdzona została cztery razy, a ja dzięki autobusowym zimowym wycieczkom zyskałam nową wiedzę o sobie. O tym, że myślę stereotypowo, bo kanara wyobrażam sobie jako nieprzyjemnego łysego wyrostka w czarnej skórze, który lubi gnębić niewinnych pasażerów. Tymczasem trzy kontrole przeprowadziła kobieta. Otrząsnęłam się z bezproduktywnych przemyśleń i sprawdziłam, jak sytuacja wygląda, a wyniki moich badań w dwóch największych miastach Polski mocno mnie zaskoczyły.

W Warszawie kontrolerek jest 63, co stanowi 24 proc. wszystkich zatrudnionych na tym stanowisku. W Krakowie dysproporcja jest mniejsza, bo choć pracują tam 32 kontrolerki, to jest to (aż?) 30 proc. kontrolującej ekipy, co dziwi o tyle, że Kraków uchodzi za najbardziej konserwatywne miasto w Polsce. W Gdańsku sprawa trochę kuleje – w ichniejszej komunikacji bilety pasażerom sprawdza tylko 5 kobiet (11 proc).

W przedszkolu sądziłam, że jedzenie szpinaku jest najgorszym koszmarem, który może mi się przytrafić. Okazuje się, że życie w świecie mitów nie jest wyłącznie przywilejem dzieci. Tym razem moim błędem było przekonanie, że pracę kontrolerki komunikacji miejskiej można podjąć tylko w sytuacji podbramkowej. Zdanie zmieniłam po rozmowie z panią Anią, kontrolerką, dla której jej praca to niemal wymarzony sposób na życie. Podróże kształcą - nawet te autobusowe z Woli na Ochotę.

Jak zostać kontrolerką?

Musisz mieć przynajmniej 21 lat, co najmniej średnie wykształcenie i znać język angielski lub rosyjski. O ile znajomość angielskiego jest wymaganiem całkiem zrozumiałym, o tyle rosyjski odszedł do lamusa gdzieś około 1989 roku. Nie do każdej instytucji już dotarło, że PRL się skończył, ale spokojnie - dajmy im jeszcze chwilę na zorientowanie się. Co za szybko, to niezdrowo.

Jeśli spełniasz wymienione wymagania, powinnaś jeszcze przyswoić informacje z zakresu prawa przewozowego, taryfy i regulaminu przewozu, udokumentować wiedzę zdanym egzaminem i przejść testy psychologiczne. – Nie mamy parytetów, liczą się tylko predyspozycje i wiedza – mówią zgodnym chórkiem pracownicy firmy Renoma, która zatrudnia kontrolerów m.in. w Gdańsku i Krakowie. Jeśli ci się uda pomyślnie przejść rekrutację, to voila! Masz fantastyczną pracę.

Czasem nóż, czasem kawa

Zero stresu i presji – czasem tylko może się zdarzyć, że niesforny pasażer odgryzie ci ucho lub palec – ale czym byłoby życie bez adrenaliny i poświęceń? W 2014 roku w samej Warszawie dokonano ponad czterdziestu ataków na kontrolerów, które zakończyły się poważnym uszczerbkiem na ich zdrowiu. Na szczęście jednak nie spotkało to mojej bohaterki. – Raz pasażer bez biletu przyłożył mi nóż do brzucha i kazał wysiadać razem z nim. Nie chciałam się sprzeciwiać i narażać, więc zrobiłam to, o co prosił. Na szczęście wtedy on po prostu odszedł – opowiada pani Ania. Przyznaje, że świadomość moralnej słuszności pomaga jej w takich sytuacjach.

Jej zdaniem więcej zdarza się w tym zawodzie sytuacji miłych. Przykładem jest pasażer, który po uiszczeniu mandatu na miejscu (wówczas kwota jest dwa razy niższa), stwierdził, że kontrolerka jest mu winna kawę. Pani Ania twierdzi jednak, że profesjonalizm nie pozwala jej na przyjęcie takiego zaproszenia.

Faktem jest, że moja bohaterka w dzieciństwie i młodości chciała zostać żołnierką, potrafi więc zachować zimną krew i twarde zasady. Zanim została kontrolerką, wychowywała dzieci i prowadziła własny sklep z bielizną. Na służbę wojskową było już za późno. Pani Ania twierdzi jednak, że w obecnym zawodzie bardzo się spełnia i mimo 52 lat na karku chce w nim pracować do emerytury. – Moim priorytetem jest kontakt z ludźmi. Przez 12 lat pracy widziałam już tysiące twarzy, niektórych rozpoznaję, mówimy sobie dzień dobry. Nie wyobrażam sobie obcować tylko z dokumentami, ja po prostu lubię ludzi – mówi kobieta. I choć rodzina się o nią martwi, to jej zdaniem spokój, stanowczość i działanie zgodnie z prawem sprawiają, że (najprawdopodobniej) nic złego się jej nie przydarzy. Wyzwiska jej nie ruszają, tym bardziej, że zazwyczaj pasażerowie bronią jej jak Jerzy Dudek bramki.

Według doradczyni zawodowej Anny Darii Nowickiej, postawa pani Ani jest wzorcowa. – Kontrolerem może być tylko osoba o wysokiej odporności na stres, zrównoważona, kierująca się wartościami prospołecznymi, umiejąca proaktywnie słuchać, radząca sobie z trudnymi emocjami, zarówno swoimi, jak i cudzymi – opowiada. Zauważa również, że moje przekonanie o powszechnym braku sympatii dla kontrolerów nie do końca jest słuszne. – Ja cieszę się, kiedy jestem kontrolowana, bo mam wówczas poczucie, że osoby, które nie wykupiły biletu, zostaną ukarane i nie mogą bezkarnie jeździć na koszt uczciwie płacących – mówi.

Zapytałam panią Anię, czy czuje się dyskryminowana przez kolegów po fachu albo czy – jako kobieta - traktowana jest przez pasażerów pobłażliwie. A może wręcz przeciwnie, może to kobiecie jest trudniej odmówić? Okazuje się, że w branży wszyscy, niezależnie od płci, grają do jednej bramki, problem występuje natomiast wśród pasażerów. O dziwo to kobiety częściej bywają agresywne, awanturują się i odmawiają okazania dokumentów. O tym, że same sobie zgotowałyśmy ten los, pisze i mówi się od dawna - kobieca solidarność zanika,a my same pod sobą kopiemy dołki. Tymczasem męscy pasażerowie w zaawansowanym wieku traktują "kanarki" wyjątkowo dobrze. Czego o młodzieży powiedzieć również nie można.

Zawód gorszego sortu?

Jak wygląda dzień w pracy kontrolerki? Zmiany są trzy. Pierwsza zaczyna się o 6.00 i kończy o 14.00, druga trwa od 14.00 do 22.00, a trzecia – od 22.00 do 6.00. Najpierw pani Ania przebiera się w mundur (ma także służbową czapkę i kurtkę), później rusza w teren. Każdy z kontrolerów ma przydzielony swój rejon i spędza 8 godzin dziennie przesiadając się pomiędzy autobusami i tramwajami. I choć pani Ania nie powiedziała, jak za takie podróżowanie jest wynagradzana, to twierdzi, że jest bardzo zadowolona, a do stałej pensji otrzymuje premię uznaniową – podobno niezależną od liczby wystawionych mandatów. Ma też umowę o pracę, co w obecnych czasach wcale nie jest normą. – Nie wyobrażam sobie pracować gdzie indziej – podkreśla.

To właśnie ta kobieta – i wiele jej podobnych – jest przykładem, że "zawód gorszego sortu" za jaki wielu uważa ich profesję, wymaga ogromnej siły charakteru i jednocześnie może być przyjemny. Zakłady komunikacji miejskiej w każdym mieście wciąż ogłaszają nabór na nowych pracowników, więc drogie panie – pamiętajcie, że zawsze można się przebranżowić. I ruszyć na pokład.
Albo przynajmniej nie patrzeć na kontrolerki spode łba.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (139)