Blisko ludzi"Zawsze wiedziałem, że mnie uratuje". Ginekolog wspomina współpracę z prof. Dębskim

"Zawsze wiedziałem, że mnie uratuje". Ginekolog wspomina współpracę z prof. Dębskim

Nie żyje profesor Romuald Dębski, jeden z najwybitniejszych polskich ginekologów, który uratował wiele dzieci oraz jest autorytetem dla rzeszy lekarzy. - Przez dwadzieścia lat nigdy, dosłownie nigdy, nie odmówił mi pomocy - mówi ginekolog Jarosław Leśniczak.

"Zawsze wiedziałem, że mnie uratuje". Ginekolog wspomina współpracę z prof. Dębskim
Źródło zdjęć: © Forum | Krzysztof Zuczkowski
Klaudia Stabach

Romuald Dębski był nie tylko świetnym lekarzem, ale też skupiał wokół siebie wielu kolegów po fachu będąc dla nich wzorem do naśladowania. – Potrafił stanąć i publicznie powiedzieć dokładnie to, co myśli. Nie bał się bronić swoich racji – mówi ginekolog Jarosław Leśniczak w rozmowie z WP Kobieta.

Leśniczak poznał profesora Dębskiego ponad dwadzieścia lat temu podczas kursów specjalizacyjnych. – Byłem młodym adeptem ginekologii i pamiętam, jak ogromne wrażenie zrobiły na mnie wystąpienia profesora. On nie tylko posiadał dużą wiedzę, ale również i dar przekazywania jej. Siedziałem i z zafascynowaniem słuchałem każdego słowa – wspomina ginekolog pracujący w szpitalu wojewódzkim w Olsztynie.

Profesor dał młodym lekarzom swój numer telefonu i zapewnił ich, że postara się pomóc, jeśli będą tego potrzebowali. – Przez dwadzieścia lat nigdy, dosłownie nigdy, nie odmówił mi pomocy - przyznaje Leśniczak. Szpital, w którym pracuje ginekolog posiada trzeci stopień referencyjności, czyli najwyższą wyspecjalizowaną opiekę. Lecz i tam zdarzały się sytuacje, gdy matka lub jej dziecko nie mieli szans na przeżycie. - Wtedy taką szansę dostawali w szpitalu na warszawskich Bielanach – dopowiada lekarz.

Leśniczak nie prosił Dębskiego o rady przy błahych sprawach, tylko gdy naprawdę potrzebował pomocy. Dzwonił z konkretnym problemem i dostawał jasne wytyczne, co ma zrobić. – Miałem pacjentkę, gdzie u dziecka rozpoczynała się niewydolność krążenia. Nie mam doświadczenia w leczeniu takich przypadków i nie wiedziałem co zrobić – przyznaje ginekolog. – Profesor nie dosyć, że zapewnił mnie, że przyjmie moją pacjentkę, to jeszcze poinstruował, które leki i w jakich dawkach mam podać jej już na drogę, żeby od razu zacząć ratować dziecko – dodaje.

Do sukcesów bielańskiego szpitala oprócz profesora Dębskiego w dużym stopniu przyczyniła się również jego żona, która też jest ginekologiem. – Kilka lat temu miałem pacjentkę, której dziecko miało małe szanse na przeżycie, ale czułem, że pod opieką profesora Dębskiego uda się je uratować. Zadzwoniłem do docent Dębskiej, która w tamtym czasie była na nartach w Austrii. Mogła odłożyć sprawę na później, bo miała wtedy urlop, jednak ona stanęła przy wyciągu i natychmiast załatwiła przyjęcie tamtej kobiety do szpitala na Bielanach – wspomina Leśniczak. –To dobitnie pokazało mi, jak bardzo empatyczni są ci ludzie. Stanowili genialny zespół – dodaje.

Będzie ciężko go zastąpić

Pomimo tego, że profesor Dębski przyczynił się do rozwoju polskiej ginekologii i miał pełne prawo do szczycenia się zasługami, to jednak nigdy nie osiadł na laurach. - Nigdy się nie wywyższał. Stwarzał przyjazną atmosferę, dlatego miało się wrażenie, że rozmawia się z równorzędnym kolegą, a nie ikoną polskiej ginekologii – twierdzi Jarosław Leśniczak. – Nie znam w tej chwili kogoś, kto byłby w stanie go zastąpić. Wielu lekarzy zawdzięcza mu wiedzę, którą teraz mogą wykorzystywać. To nieoceniona pomoc – zaznacza Leśniczak.

Kilka miesięcy temu lekarz wziął udział w pikiecie przed szpitalem bielańskim, gdzie matki dzieci uratowanych przez Romualda Dębskiego zebrały się, aby bronić dobrego imienia profesora, który był atakowany przez Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka.

Członkowie stowarzyszenia ustawili na parkingu przed placówką samochód oklejony drastycznymi obrazami krwawych płodów, tym samym zarzucając Dębskiemu propagowanie poglądów proaborcyjnych. - Matki, którym pomógł Dębski mówiły, że należy mu się pomnik za to, co zrobił. Nawet jeśli go nie postawią, to cząstka profesora będzie w każdym dziecku, które żyje dzięki jego pomocy – uważa Leśniczak.

Ginekolog z olsztyńskiego szpitala cieszy się, że mógł korzystać z porad Romualda Dębskiego. - To trochę tak, jakbym zwracał się z prośbą o pomoc do swojego ojca, bo zawsze wiedziałem, że mnie uratuje – przyznaje. - Jego śmierć to niepowetowana strata - dopowiada.

Romuald Dębski zmarł 20 grudnia 2018 roku w wieku 62 lat. Był specjalistą położnictwa, ginekologii i endokrynologii, kierownik II Kliniki Położnictwa i Ginekologii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego. Do roku 2007 pełnił stanowisko kierownika I Kliniki Położnictwa i Ginekologii CMKP w Szpitalu im. Orłowskiego w Warszawie. Ponadto profesor był jednym z założycieli Polskiego Towarzystwa Ultrasonograficznego, dwukrotnym wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego oraz prezesem Polskiego Towarzystwa Menopauzy i Andropauzy. Dębski to również autor licznych publikacji naukowych oraz kilkunastu podręczników z zakresu położnictwa, ginekologii, endokrynologii i ultrasonografii, które stanowią wykładnię wiedzy dla wielu studentów.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (104)