Zanim została najsłynniejszą blondynką rockowej sceny oraz ikoną stylu lat 80., pracowała w nowojorskim Klubie Playboya jako króliczek. W tym czasie, a dokładnie w latach 1968-1973, była jeszcze naturalną brunetką. Ciemny kolor włosów nie został z nią na długo. W końcu to właśnie platynowa fryzura stała się wkrótce jej znakiem rozpoznawczym i doskonałym pretekstem dla nazwy zespołu Blondie.
Deborah Harry jest jedną z prekursorek stylu new wave, gatunku muzycznego, który wywodził się z punk rocka, ale charakteryzował się znacznie bogatszym brzmieniem. Silna osobowość, atrakcyjny wygląd i niewątpliwy seksapil frontmenki rockowego zespołu sprawiły, że Debbie Harry szybko stała się jedną najbardziej rozpoznawalnych wokalistek lat 70. i 80.
Blondynka z rockowej sceny
Na scenie od zawsze emanowała seksapilem i zarażała nieposkromioną energią. Jej wyrazisty wizerunek, który przejawiał się upodobaniem do krzykliwych kolorów i ekstrawaganckich krojów, sprawił, że z miejsca stała się muzą dla wielu artystów. Podstawą jej garderoby były projekty Stephena Sprouse’a. Charyzma i świetny image Debbie Harry zainteresowały również Andy’ego Warhola - wokalistka Blondie była regularną bywalczynią jego słynnej Fabryki, w której spotykały się najważniejsze ikony nowojorskiego świata sztuki, muzyki, filmu i mody.
Deborah i czterech mężczyzn
- Lubię ubrania, ale nie uważam siebie za jakąś bardzo stylową osobę. Na scenie zaprzeczam wszystkim trendom. To trochę absurdalne, że do tej pory wszyscy uważają mnie za ikonę stylu – naprawdę nie jestem stylowa – skomentowała swój wizerunek wokalistka Blondie w rozmowie z "The Independent".
- Moda opiera się na recyklingu, choć zawsze niesie za sobą jakąś nowość i zmianę – na tym polega jej piękno. To stopniowy proces i tak samo jest z muzyką. Muzyka jest czymś, co przetwarza i pobudza energię i myślę, że tak samo jest z modą – dodała.
Punkówa w botfortach
Długie kozaki sięgające uda, zwane również botfortami, zyskały wielką popularność już w połowie lat 60. i stanowiły idealne towarzystwo dla mini spódniczek. Prowokacyjne i bardzo seksowne dodawały ich właścicielce siły, przez co bardziej kojarzyły się z erotycznym gadżetem niż z typowym damskim obuwiem.
Nie każda kobieta potrafiła podjąć to modowe wyzwanie – w końcu nie każda chciała wyglądać jak obiekt westchnień fetyszysty. Mimo wielu uprzedzeń, wielbicielek botfortów nie brakowało – wśród nich znalazła się oczywiście Debbie Harry, która uczyniła z nich jeden z najbardziej charakterystycznych dla swojego wizerunku elementów garderoby.
Miłośniczka koszulek ze sloganami
Jedną z jej ulubionych części garderoby, nieodłącznie kojarzonych z wizerunkiem frontmenki Blondie były T-shirty z nadrukami – wśród nich czarna koszulka z białym napisem „Andy Warhol’s BAD” czy ta z wizerunkiem kreskówkowego bohatera, kapitana Popeye’a. Stałym elementem wielu stylizacji Debbie Harry był T-shirt z napisem „Vulture”.
- Koszulkę z napisem „Vulture” podarował mi Joey Freeman, jeden z przyjaciół Chrisa Steina. Szybko stała się jedną z moich ulubionych. Czaszka i kości to prasowanka, którą zrobiliśmy dodatkowo. Czarne dopasowane spodnie torreadora, które pojawiły się w tym zestawie są również jednymi z moich ulubionych. Były z bawełny, miały wysoki stan i były to naprawdę seksowne i świetnie wyglądające spodnie. Mały beret to inspiracja dwoma postaciami: Patty Hearst za czasów, kiedy używała pseudonimu Tania (dziedziczka fortuny amerykańskiego magnata prasowego Williama Randolpha Hearsta, która najpierw została porwana przez lewicową grupę rewolucyjną Symbionese Liberation Army, a następnie sama dołączyła do SLA – przyp.red.) oraz Faye Dunaway z filmu „Bonnie i Clyde” – skomentowała po latach jedną ze swoich ikonicznych stylizacji w rozmowie z magazynem „DuJour”.
Zbuntowana blondynka
Królowa sceny new wave w latach 70. była obiektem westchnień wielu mężczyzn, a żeby rozkochać ich w sobie wcale nie musiała wyglądać jak delikatna i nieśmiała nimfa. Zamiast kobiecych zwiewnych sukienek wolała sprane długie T-shirty, a elegancki płaszcz nie miał u niej szans na wygraną ze skórzaną ramoneską. To właśnie Debbie Harry była jedną z pierwszych gwiazd, które pokochały stylizacje z dżinsem w roli głównej. Zestaw z krótką kataną i spodniami z wysokim stanem w jaśniejszym denimowym odcieniu, w którym pojawiła się na koncercie w 1978 roku, przeszedł już do historii najbardziej ikonicznych wcieleń piosenkarki.
Entuzjastka mocnego makijażu
Ekstrawaganckie krzyczące feerią żywych barw ubrania szły w parze z równie mocnym i wyrazistym makijażem. Urodowy trend na kolorowe cienie do oczu i czerwone usta doskonale sprawdził się w latach 80. i szczególnie upodobały go sobie gwiazdy sceny muzycznej na czele z Kim Wilde, Cyndi Lauper czy Debbie Harry.
Muza Stephena Sprouse’a
Jest jedną z pierwszych osób, które wypromowały modę na łączenie pozornie niepasujących do siebie faktur i wzorów. Marynarskie paski zestawione z deseniem w groszki, krzyczące intensywnymi kolorami graficzne nadruki, lamparcie cętki, czarno-biała zebra czy tartanowa krata na stałe zagrzały sobie miejsce w jej garderobie.
Wśród ulubionych deseni Debbie Harry pojawił się charakterystyczny wzór kamuflażu wojskowego autorstwa Stephena Sprouse’a. Zainspirowany sztuką Andy’ego Warhola artysta zamienił tradycyjne zielenie na jaskrawe kolory – pomysł przyniósł mu tak wielką popularność, że stał się jego autorską sygnaturą.
Zmarły w 2004 roku Stephen Sprouse był jednym z najsłynniejszych projektantów lat 80. Od 1975 roku odpowiadał za wizerunek Debbie Harry, która stała się nie tylko jego muzą, ale również przyjaciółką. Charakterystyczny popartowo-punkowy styl Sprouse’a świetnie korespondował z osobowością wokalistki Blondie.
Dziewczyna z Fabryki Warhola
Puszka Campbella, słynna okładka albumu Velvet Underground and Nico czy kolorowe grafiki z Marilyn Monroe to oczywiście tylko jedne z wielu popularnych pomysłów Andy’ego Warhola. W historii pop artu zapisała się również słynna grafika komputerowa z wizerunkiem Debbie Harry, którą w latach 80. amerykański artysta stworzył na oczach telewidzów. Warhol zasiadł do komputera Amiga 1000 i w obecności wokalistki Blondie przerobił cyfrowo zrobione przed chwilą zdjęcie.
- Wpadłam na Andy’ego na Broadwayu na 13. ulicy, powiedziałam mu „cześć” i zaczęliśmy rozmawiać na każdy temat. Przypuszczam, że tak właśnie się poznaliśmy i od tamtej pory zaczęła się nasza przyjaźń. Zostałam zaproszona do Fabryki i poznałam wszystkich, którzy pracują dla Andy’ego. Poznałam Brigid Polk i Andy’ego Coltraina - zacytował wypowiedź Debbie Harry dziennik "The Telegraph".
Ze sceny na plan filmowy
Na scenie jest rockowym zwierzęciem, ale poza nią również potrafi wcielać się w wyraziste role. W surrealistycznym horrorze Davida Cronenberga „Wideodrom” (1983) zagrała seksowną i perwersyjną Nicki Brand, partnerkę głównego bohatera, Maxa Renna. W „Lakierze do włosów” (1988) Johna Watersa pojawiła się u boku legendarnej Divine, jednej z najpopularniejszych drag queens w historii kina. Filmografia Debbie Harry liczy kilkadziesiąt tytułów, jednak wspomniane aktorskie kreacje należą do najbardziej charakterystycznych w dorobku wokalistki Blondie.
Wiecznie młoda ikona stylu
Jej wizerunek nie zmienił się znacząco od tego, który prezentowała na scenie w poprzednich dekadach. Chociaż ma 71 lat, nadal pojawia się w ekstrawaganckich stylizacjach, które mogłaby nosić w latach 80.
- Do tej pory posiadam wszystkie stare sceniczne kostiumy, które nie uległy zniszczeniu. Nie pozbywam się ich i wciąż są w mojej szafie – powiedziała Debbie Harry w rozmowie z “The Independent”.
- Czasami myślę: „Mój Boże, nie mogę nosić mini w tym wieku”, a potem dochodzę do wniosku, że lubię je zakładać, a moje nogi wciąż wyglądają dobrze. Jeśli źle w tym wyglądasz, to nie noś tego. To proste – dodała.