Żeby zdrowe zęby mieć, trzeba tylko chcieć?

Pamiętacie piosenkę z dzieciństwa dzisiejszych trzydziestolatków? Hymn młodocianych dentystów nuciły wszystkie dzieci oglądające Tik-Taka i słuchające fasolek. O zęby mojej córki będę walczyć jak lwica!

Obraz
Obraz

Pamiętacie piosenkę z dzieciństwa dzisiejszych trzydziestolatków? Hymn młodocianych dentystów nuciły wszystkie dzieci oglądające Tik-Taka i słuchające fasolek. Potem przyszedł czas na pastisz i „myję zęby wystające z gęby, bo pozostałe są zardzewiałe”.

Kiedyś programy dla dzieci wychowywały naszym mamom pociechy i trenowały przyszłych członków społeczeństwa w sprawach higieny bardzo skrupulatnie. Ale nie przypominam sobie, aby ta i inne pieśni typu „Mydło wszystko umyje” sprawiały, że korzystałam z łazienki wyjątkowo często. Morał z tego taki, że wszystko i tak rozgrywa się w rodzinie, a nawyki higieniczno-zdrowotne wyniesione lub nie wyniesione z domu, są najpoważniejszą przesłanką do zdrowego lub niezdrowego trybu życia.

Na naszym osiedlu jest chłopczyk, który już dzisiaj mógłby z powodzeniem grywać w hollywoodzkich horrorach (bo rodzimych jakoś brak). Pomijam kwestię jego tuszy, która dla niektórych może być imponująca, chciałabym się skupić na drugiej stronie medalu zjadania ogromnej ilości słodyczy. I ewidentnie nie korzystania z pasty ani szczoteczki.

Widok szczęki tego chłopca wprawia w osłupienie. Kiedy się uśmiecha, widać resztki zębów zjedzone przez próchnicę. A dziecko ma góra osiem lat! Ciemne uzębienie straszy inne dzieci, ale widocznie nie daje do myślenia jego rodzicom, skoro widzę go na podwórku nieodzownie z batonem w ręku. Słodycze, solidnie pocukrzone soki i wojna wypowiedziana paście do zębów dały o sobie znać. I stanowią dla mnie anty przykład, ostrzeżenie i przypomnienie zarazem. Jak patrzę na tego małego pączka z buzią brudną od czekolady, od razu mam chęć dorwać Jadźkę i porządnie wyszorować jej zębiska, chociaż nasza codzienna toaleta miała miejsce zaledwie godzinę temu.

Chociaż o swoje uzębienie nie dbam w tak wysokim stopniu, w jakim bym chciała, o zęby mojej córki będę walczyć jak lwica. Zaczęło się szybko, bo pierwsza jedynka ukazała się nam, kiedy Jadźka skończyła trzy miesiące, dość zatem wcześnie. Sytuacja absurdalna – myć jednego zęba czy nie myć? Lekarka dla zdrowia zaproponowała odstawienie mleka w nocy i pojenie jedynie wodą. Tak też zrobiłyśmy i poszło nawet gładko. Nadal jednak mycie jednego zębiska wydawało mi się dość dziwne i często dawałam sobie z tym spokój. Ale kiedy zębów przybywało, przypominałam sobie swoje godziny stracone na dentystycznym fotelu już w podstawówce. Te borowania, ten smród wypełnienia i te koszmarne plotkowanie nad moją głową stomatologa i pomocy stomatologicznej. Koszmar powrócił, a ja zabrałam się do szczotkowania jadzinych zębów. Jak nie umyję i zrobię Jadźce „dzień dziecka”, mam poważne wyrzuty sumienia, staje przede mną widok „batoniarza” sprzed bloku i nie mogę w nocy spać.

Jadźka nie za bardzo współpracuje w trakcie mycia. Zawsze znajdzie coś ciekawszego do roboty – a to wylewanie z wanny wody, a to odkręcanie maminego kremu, to znowu zajmuje ją zabawa papierem toaletowym. Jedynym sposobem jest zatem podstęp i odwrócenie uwagi. Służy do tego nie kto inny jak Świnka Peppa lub niezawodny Krecik. Procedura wygląda następująco: kiedy już mała wciągnie się w fabułę i błędnym wzrokiem śledzi poczynania bohaterów kreskówek, wyciągam znienacka małą, żółto-różową szczoteczką z odrobiną pasty dla dzieci. Mówię „aaaa”, bo tak nazywa moja córka mycie zębów na obecnym etapie.

Jadźka otwiera machinalnie usta, a ja staram się jak najszybciej wykonać wszystkie poziome i pionowe ruchy. Trzeba się spieszyć, bo otwarcie buzi nie trwa długo, uwijam się więc jak w ukropie. Po jakiejś minucie dziecko mówi „nie’ i zabiera mi sprzęt z ręki. Teraz będzie myła sama. Jej mycie polega bardziej na wysysaniu do cna pasty ze szczotki, więc nie ma z szorowaniem nic wspólnego, może czasem uda jej się jakimś cudem zmazać z zębów odrobinę złowieszczego nalotu. Siedzi więc z tą szczotką w gębie i ogląda tego Krecika. Co jakiś czas przypominam jej: „Zęby, Jadźka, zęby. Kołowe ruchy!”. Ale na nic to.

Ostatnio egzamin zdała nowa metoda. Jadźka siedziała na sedesie próbując wydobyć coś z siebie (na razie marne postępy). Załadowałam dwie szczoteczki – swoją i moją. Podałam jej mniejszą, swoją włożyłam do buzi. Jadźka się podnieciła i zaczęła myć moje jedynki, a ja szybciutko wyszczotkowałam jej małą gębulę. Współpraca się opłaciła, zęby lśniły. Jej, bo przecież nie moje. Swoje musiałam jeszcze dopracować.

Wybrane dla Ciebie

Dzieli ich 38 lat. Mało kto wie, z kim jest związany
Dzieli ich 38 lat. Mało kto wie, z kim jest związany
Porównał to do narkotyków. Psycholog nie ma wątpliwości
Porównał to do narkotyków. Psycholog nie ma wątpliwości
Pokazali zdjęcie ze szpitala. "Jutro wypis"
Pokazali zdjęcie ze szpitala. "Jutro wypis"
"Rozwaliło mi wczoraj głowę". Komentuje zachowanie prezydenta miasta
"Rozwaliło mi wczoraj głowę". Komentuje zachowanie prezydenta miasta
"Jestem darmozjadem". Taką emeryturę dostanie po 30 latach
"Jestem darmozjadem". Taką emeryturę dostanie po 30 latach
Kosztują tylko 70 zł. Kobiety oszalały na punkcie tych jeansów
Kosztują tylko 70 zł. Kobiety oszalały na punkcie tych jeansów
Weź na cmentarz i wetrzyj w nagrobek. Po chwili będzie jak nowy
Weź na cmentarz i wetrzyj w nagrobek. Po chwili będzie jak nowy
Jest przeciwniczką rozwodów. Tak mówi o rozstaniu z mężem
Jest przeciwniczką rozwodów. Tak mówi o rozstaniu z mężem
Ukrywała rozwód przez 2 lata. "Na pewno nie wezmę już ślubu"
Ukrywała rozwód przez 2 lata. "Na pewno nie wezmę już ślubu"
Mogą wyprzeć chryzantemy. Na grobie przetrwają całą zimę
Mogą wyprzeć chryzantemy. Na grobie przetrwają całą zimę
Poleciała do Nowego Jorku. Po mieście paradowała w minispódniczce w stylu "preppy"
Poleciała do Nowego Jorku. Po mieście paradowała w minispódniczce w stylu "preppy"
Ma 35 lat i nie jest mężatką. "Cieszę się, że nie jestem po rozwodzie"
Ma 35 lat i nie jest mężatką. "Cieszę się, że nie jestem po rozwodzie"