Znamiona jak tatuaże
"Rozmazał ci się makijaż?", "mąż cię bije?", "nie zmyłaś farby z twarzy?" - z takimi komentarzami stykają się codziennie. Specyficzne znamiona ich stygmatyzują. Duńska artystka pyta: jak długo możesz się na nie patrzeć? Jej nietypowa sesja fotograficzna „Naevus Flammeus” zwraca uwagę na powszechny problem.
Codziennie krytycznie przyglądamy się innym i sobie: widzimy nieidealne usta, oczy, piersi czy inne części ciała. Każdy z nas znajdzie coś niedoskonałego. Takimi samymi wadami są według duńskiej fotografki Lindy Hansen, znamiona, które jednak w większości z nas budzą jeśli nie odrazę to zdecydowanie większą niechęć niż krzywy nos czy nogi.
Artystka swoim projektem pragnie otworzyć oczy na inność i podkreślić, że narzucone standardy piękna nijak mają się do rzeczywistości. A skoro tak jest, to dlaczego nie celebrujemy tej inności? W niej tkwi nasza siła.
Jak tatuaż
Autorka zaprosiła do udziału w sesji osoby ze specyficznymi znamionami na twarzy. Co widzimy, patrząc na zdjęcia – marszczącą się bluzkę, nietypowy strój, zmarszczki na twarzy? Na to raczej nie zwracamy uwagi. Wady rzucają się w oczy, jednak fotografka ma nadzieję, że widzowie dostrzegą coś więcej niż czerwoną plamę. Hansen przyznaje, że jej celem jest zmiana sposobu postrzegania osób ze znamionami.
- Porównuję znamiona do tatuaży: to nowoczesne, specjalne znaki z historią. Są piękne. Dlaczego naturalne tatuaże nie miałyby być OK?
Dunka chce uwypuklić problem i swoim modelom przygląda się bez emocji. Każdy z nich patrzy się w obiektyw bez uśmiechu czy innego grymasu na twarzy. Nie ma też makijażu, który zakrywały znamię. Rzuca wyzwanie widzom.
- Chciałam wywołać konfrontację - wyjaśnia Hansen. - Jak długo musisz patrzeć? Kiedy dostrzeżesz inne detale na zdjęciu? Na przykład nos czy to, że niektóre ubrania są poprzekrzywiane. Wszystkie te drobiazgi, które są naprawdę istotne. Kiedy już się napatrzysz na tyle, że znamiona przestaną być już tak interesujące?
"Ogień" na twarzy
„Naevus flammeus” to nie tylko tytuł sesji i książki, ale także nazwa znamion - naczyniaków płaskich, które potocznie często określa się jako "ogień". Zmiany zwykle występują na karku i twarzy. Według przesądów, gdy kobieta w ciąży przestraszy się ognia lub oparzy, a potem dotknie ciała, to u jej dziecka pojawi się właśnie takie znamię. Naczyniak nie ma jednak nic wspólnego z zabobonami. To wada wrodzona - nieprawidłowo rozszerzone naczynia krwionośne - która zazwyczaj ciemnieje wraz z wiekiem. Może przybierać kolor od bladoróżowego po bordowy, a nawet fioletowy. Niektóre zmiany są wielkości kropki, inne pokrywają pół twarzy. Raczej nie wiążą się z nimi zagrożenia zdrowotne, ale w niektórych wypadkach istnieje ryzyko owrzodzenia lub ograniczają widzenie. Czasami jednak największym zagrożeniem jest właśnie to, że są źródłem kompleksów.
Chociaż istnieją metody ich usuwania, to jednak nie zawsze są możliwe do zastosowania.
Rozmazany makijaż
Bohaterowie zdjęć dzielą się historiami o tym, jak codziennie muszą znosić upokorzenia i jak radzą sobie z setkami nieprzychylnych komentarzy. Uwagi o rozmazanym makijażu, niezmytej farbie czy biciu przez partnera przewijają się bardzo często.
- Nikt nie może powiedzieć, że idealny obraz modelek i aktorek, jaki lansują media, na niego nie wpływa. Wszyscy się temu poddajemy. Myślę, że ten projekt jest przypomnieniem, przynajmniej dla mnie, że te wzorce nie są ważne. Powinniśmy sprzeciwić się narzuconym standardom i schematom.
Fotografka podkreśla, że większość z nas nie przystaje do wyimaginowanego ideału piękna. I nie należy się tego wstydzić, ponieważ właśnie różnorodność czyni nas interesującymi. I wyjątkowymi.