"Związałem swoje życie z asystentką". Zakochany burmistrz i afera Facebookowa
"Związałem swoje życie prywatne z asystentką Aleksandrą Czech. Pociąga to za sobą konieczność dokonania kolejnych i poważnych zmian w naszym dotychczasowym życiu, a także dopracowania wielu szczegółów". Burmistrz Mikołowa, Stanisław Piechula, przyznał się na Facebooku do romansu i wywołał burzę.
Piechula zaskoczył swoich wyborców, wydając oświadczenie, w którym ujawnił, że łączy go intymna relacja z podwładną. Jak wyjaśnia, chciał w ten sposób ukrócić wszelkie insynuacje i plotki na jego temat. Dodał, że „prywatne trzęsienie ziemi” w jego życiu pociąga za sobą zmiany, a do wyznania dołączył zdjęcie wzburzonych fal.
Wiele osób, które obserwują profil burmistrza, pochwaliło jego odwagę i otwartość. „Nikogo nie powinno obchodzić pana życie prywatne. Każdy powinien pilnować swoich spraw i nikomu nic do tego” – pisze jedna z internautek. „Podziwiam za odwagę, bo wiem, jak wyglada życie w naszym mieście i kraju, pełnym hipokryzji, obłudy. Życzę dużo szczęscia” – dodaje inna.
Postępek włodarza miasta, mimo jego szczerości, nie u wszystkich zdobył jednak aprobatę. Głównie z tego powodu, że Piechula wciąż pozostaje w związku małżeńskim. Pod jego oświadczeniem pojawiły się głosy oburzenia: „Czy obietnice wyborcze okażą się tak samo kruche jak małżeńska?” – pytają internauci, a część z nich stwierdza nawet, że Piechula powinien ustąpić ze stanowiska: „Reprezentuje nasze miasto, to jest burmistrz, powinien być odwołany”.
Co na te zarzuty ma do powiedzenia sam zainteresowany? Jak podaje dziennik „Polska Times”, który opisał mikołowską aferę miłosną jako pierwszy, w mailu do dziennikarza burmistrz jeszczcze bardziej wylewnie opisał uczucia, które nim targają. Nie krył również, że rozdziera go wewnętrzny konflikt:
„Z jednej strony jestem po uszy zakochany i chciałbym przebywać z Aleksandrą non stop, a będąc biologiem z wykształcenia wiem, że biochemia zakochania dodaje mi niesamowitej energii do pracy i życia, dopamina w mózgu i adrenalina we krwi daje mi siły i zapał do przenoszenia gór, co też super działa na mój zapał do pracy. Z drugiej strony wiem, że taki układ nie jest społecznie akceptowany, więc muszę przeanalizować, czy mieszkańcy docenią moją lepszą pracę na wysokim poziomie neuroprzekaźników, czy raczej będą krytykowali sytuację romansu z podwładną” – napisał burmistrz Mikołowa.
Stanisław Piechula nie po raz pierwszy podzielił obywateli miasta swoją aktywnością w mediach społecznościowych. W grudniu 2014 za pośrednictwem Facebooka szukał na przykład zastępcy. „Każdy może złożyć swoja ofertę i ją przeanalizujemy, ale przyznam, że chcę dać szansę młodszym, chciałbym ludzi z tą iskrą i zapałem, które kryją się tylko na początku kariery zawodowej. Poza tym liczę, że znajdę takich pracusiów, że ja będę mógł poświęcać więcej czasu na kontakty z ludźmi” - wyjaśniał wówczas burmistrz w jednym z komentarzy pod postem.
Przed świętami Bożego Narodzenia w 2016 roku, również za pośrednictwem Facebooka, Piechula zachęcał męską część wyborców do pomagania swoim partnerkom. Aby nie być gołosłownym, zamieścił własne zdjęcie w fartuszku kuchennym i w trakcie prac domowych. „Panowie! Pomagajmy swoim Paniom!” – apelował. Dziś niektórzy wyborcy zarzucają mu użycie słowa „paniom” zamiast „żonom”.
oprac. Karolina Głogowska