Był jej sąsiadem. Przez lata żyli w miłosnym trójkącie
Kora Jackowska i Kamil Sipowicz byli razem przez cztery dekady. To właśnie Sipowicz jest biologicznym ojcem jej młodszego syna, który przyszedł na świat, gdy artystka wciąż była żoną Marka Jackowskiego. Sipowicz 23 lipca 2025 roku obchodzi 71. urodziny.
Kamil Sipowicz nigdy nie ukrywał, że Kora była dla niego kimś wyjątkowym. – Była moją pierwszą kobietą – przyznał po latach w rozmowie z "Wysokimi Obcasami". Ich relacja zaczęła się na początku lat 70., kiedy mieszkali w tym samym bloku przy ul. Ogrodowej w Warszawie. On – z matką, ona – z mężem Markiem Jackowskim i synem. Pierwsze spotkanie, jak wspomina, miało miejsce w windzie i już wtedy Kora zrobiła na nim ogromne wrażenie.
Ich sąsiedzka znajomość przerodziła się w skomplikowany romans, który przez długi czas pozostawał tajemnicą. W 1975 roku Sipowicz rozpoczął współpracę z zespołem Maanam jako autor tekstów, co tylko zbliżyło ich do siebie. Tworzyli zgraną, choć ukrytą parę, a wokalistka przez lata starała się zachować dyskrecję – nawet wtedy, gdy zaszła w ciążę. Choć formalnie ojcem jej młodszego syna Szymona był Marek Jackowski, prawda była inna. – Domyślałem się, że Szymon jest moim synem. Byłem blisko Kory, jej rodziny, czułem z Szymonem wyjątkową więź – wspominał Sipowicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trojanowska na pogrzebie Kory: "Byłyśmy koleżankami. Chciałyśmy złamać system"
Dopiero gdy Szymon miał dziesięć lat, Kora zdecydowała się wyjawić mu prawdę. Chłopiec nie miał do niej żalu. Związek artystki z Markiem Jackowskim dobiegł końca – para rozwiodła się w 1984 roku.
Choć Kora i Sipowicz byli razem przez kolejne dekady, formalny ślub wzięli dopiero w 2013 roku. Powodem była choroba Kory – potrzebowali prawnego umocowania, by móc działać w trudnym, medycznym systemie. – Musiałem być mężem, żeby w tej całej strukturze medyczno-opresyjnej się odnaleźć. Żeby móc odebrać wyniki, chodzić na oddział, podejmować decyzje. Musiałem "załatwiać". Kora nienawidziła tego słowa. Ale tak, musiałem wszystko "załatwiać". Jak bym to ogarnął? Miałbym tłumaczyć się za każdym razem, że jestem konkubentem? Idiotyczne słowo – opowiadał.
Ślub odbył się w kameralnej atmosferze, w ich domu na Bielanach. Towarzyszyła im garstka bliskich przyjaciół. – Kora nawet trochę się z tego ślubu śmiała, ale już była wycieńczona chorobą. Nawet puściliśmy "White Wedding" Billy'ego Idola – dodał Sipowicz. Ich miłość, mimo różnych faz i burz, przetrwała do samego końca.
Kora zmarła 28 lipca 2018 roku, po 5 latach mierzenia się z chorobą nowotworową.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.