1 Listopada za pasem. Do standardowych powodów kłótni dołącza następny
Chociaż w założeniu jest to święto rodzinne, podczas którego mamy okazję odwiedzić groby bliskich, których już z nami nie ma i spotkać ciocie, wujków czy babcie, to w praktyce często wychodzi zupełnie inaczej niż zakładaliśmy. Do standardowej listy problemów dochodzi dziś następny: czy wybrać się na cmentarz w czasach pandemii?
14.10.2020 15:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Święto, które z założenia miało być dniem refleksji, wspomnień i zadumy przybrało bardziej przaśny charakter. Przygotowania już ruszyły pełną parą, a głównymi tematami do rozmów jest ustalenie, kiedy najlepiej wybrać się, aby uporządkować nagrobki oraz jaki kolor chryzantem kupić w tym roku.
Ze względu na panującą pandemię do tej listy dołączył kolejny fundamentalny problem: czy wybierać się na zatłoczone cmentarze w czasach, kiedy powinniśmy ograniczyć kontakty z innymi ludźmi.
"Bo ci się nie chce"
Natalia nie ukrywa, że nigdy nie przepadała za tym świętem, a to za sprawą konfliktu, który rok w rok o tej porze wraca. – Historia stara jak świat. Moja babcia, delikatnie mówiąc, denerwuje się na siostrę, która przez całe życie średnio przejmowała się losem ojca, ale od kilku lat ostentacyjnie przyjeżdża na jego grób, żeby zapalić znicz – opisuje 24-latka. – Nie rozumiem, dlaczego to, co roku jest odgrzewane. Kiedy muszę tego słuchać za każdym razem, to już mam po dziurki w nosie tej "atmosfery świąt" – dodaje.
Do tej rodzinnej sielanki dołączył spór, czy to dobra decyzja, aby w obecnej sytuacji wybrać się na cmentarz. – Powiedziałam mojej babci jasno, że nie chcę, aby szła na cmentarz, gdzie będzie mnóstwo ludzi, jednak do niej to kompletnie nie trafia.Uważa, że pandemię traktuję jako wymówkę i nijak nie mogę jej tego wytłumaczyć. "Bo ci się nie chce", to jedyny argument, który przytacza – kończy dziewczyna.
Socjolog Krzysztof Wielecki przypomina, że święta to wyjątkowy czas, w którym mamy okazję zwolnić i napawać się bliskimi, co może mieć różne skutki i być też niestety okazją do kłótni. – Często rozdrapywanie ran może wynikać choćby z tego, że zwyczajnie nie mamy sobie nic do powiedzenia. Jeśli nie mamy rzeczy, które nas łączą, to wyszukujemy różnych punktów wzajemnego zaczepiania – uważa specjalista.
Zobacz także
"A u spowiedzi byłaś?"
Chociaż cmentarze nie będą zamknięte 1 listopada, jak to miało miejsce na początku pandemii, to nadal obowiązują na nich ograniczenia. Głos w sprawie zabrało również Polskie Stowarzyszenie Pogrzebowe, które wystosowało apel, w którym prosi o to, by zrezygnować w tym roku z masowego odwiedzania nagrobków.
"Nasze Stowarzyszenie apeluje do państwa, by, kto tylko może, a zwłaszcza osoby w podeszłym wieku, nie narażał się na przebywanie w tłumie obcych osób! Uprzątnijmy groby, zapalmy znicze w tygodniu poprzedzającym Święto Zmarłych lub tuż po tej dacie. Zróbcie wszystko, aby w przyszłym roku w dniu 1 listopada móc odwiedzić groby, abyście to wy odwiedzali groby bliskich, a nie wasze groby były odwiedzane!" – czytamy w komunikacie.
Dodajmy, że rząd także zaapelował do Polaków o rozsądek. Minister zdrowia Waldemar Kraska powiedział, że sami podejmą rozsądne decyzje w kwestii wybierania się na cmentarz 1 listopada, sugerując by robić to w tygodniu poprzedzającym święto lub po.
Te prośby do serca wzięła sobie mama Justyny, która w tym tygodniu już kilkakrotnie dzwoniła do córki, by zapytać, czy aby na pewno pamięta o zbliżających się świętach. – Mieszkam ponad 200 kilometrów od rodzinnego domu. Mama ciągle dzwoni z pretensjami, że pomniki są nadal nieumyte, a święto tuż tuż. Wypomina, że sąsiadka już ma zamówioną wiązankę. Moje argumenty, że pracuję i mam zajęcia na studiach nie działają. Każde to przypomnienie kończy się obrażaniem i wypomnieniem, że nie interesuję się obowiązkami, a ona wszystko musi zrobić sama, chociaż mogłaby poprosić o pomoc któregoś z moich braci – naświetla dziewczyna.
– Nie wspomnę już o przypomnieniach, że koniecznie muszę iść do spowiedzi, bo nie wyobraża sobie, żebym nie poszła do komunii i cała rodzina wytykałaby nas palcami – dodaje 20-latka.
"Ciocia z Norwegii"
Gabrysia z kolei lubi Święto Zmarłych. Chętnie wraca do rodzinnego domu, by przy tej okazji zobaczyć się z najbliższymi. Chociaż cieszy się na ten dzień, to nie twierdzi, że u niej obywa się bez rodzinnych przepychanek. – Moją ulubioną jest wypominanie majątku – zaczyna.
22-latka co roku w napiętej atmosferze słucha o tym, że jej ciocia Alina nie może wybaczyć swojej siostrze Renacie, że ta dostała więcej pieniędzy w spadku po rodzicach. – Mogę już z pamięci cytować teksty, które moja ciocia co roku powtarza nad grobem dziadków. "A kogo brakuje? Reni. Jak zawsze. Pozgarniała wszystko, wyjechała do Norwegii i ma w nosie. A kto groby posprząta? A no ja, bo na miejscu jestem" – przytacza.
– Cudowna rodzinna atmosfera – śmieje się. – Chociaż w tym roku mama rzuciła propozycję, żeby na cmentarze jechać albo rano albo wieczorem. Tak, żeby nie pchać się w te tłumy. Szczerze mówiąc, to nie spodobał mi się ten pomysł. Nie dlatego, że bagatelizuję pandemię albo zagrożenie zdrowia mojej rodziny, ale nie chciałabym przepuścić tego jarmarku, który co roku odgrywa się na cmentarzach. Przechadzanie się między grobami jak po wybiegu. Liczenie na głos, ile zniczy jest na poszczególnych nagrobkach, albo przechwalanie się, ile kto wydał na wiązankę w tym roku. Przecież to kwintesencja tego dnia. Mam wrażenie, że już dawno zapomnieliśmy, na czym to święto powinno polegać albo jak wyglądać – kończy.
Socjolog Krzysztof Wielecki zaznacza, że wspominanie osoby, której już z nami nie ma może nieść ze sobą różne konsekwencje. Czasem przywołuje dobre momenty, a czasem rozgrzebuje stare spory. – Często przypominają nam się takie sprawy przyziemne. Czasem konflikt mogą toczyć się o stary wazon, a czasem o naprawdę duże pieniądze – zaznacza specjalista.
Zobacz także
Socjolog zauważa również, że Wszystkich Świętych nie ma wyznaczonego rytmu ani zbyt wielu obrzędów. To różni je od świąt choćby Bożego Narodzenia, gdzie każdy zna swoją rolę. Wbrew pozorom to również może być punktem zapalnym. – Te "większe" święta mają również inną atmosferę, bardziej myślimy o wybaczaniu i godzeniu się, dlatego częściej umiemy się powstrzymać. Mamy w głowie myśl, że na przykład za chwilę będziemy dzielić się opłatkiem, więc bez sensu jest się teraz kłócić. Przy okazji Wszystkich Świętych takiego "wentyla bezpieczeństwa" nie ma. Do tego w niektórych przypadkach również dochodzi alkohol. Wtedy jeszcze bardziej ludzie mogą stać się konfliktowi i agresywni, bo mocniej odczuwają poczucie krzywdy – kończy.