10‑lecie duetu Paprocki & Brzozowski
Pierwsza była bluzka z Mona Lisą. Uszyta specjalnie dla Kory. Marcin Paprocki i Mariusz Brzozowski, młodzi studenci Wydziału Tkaniny i Ubioru Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi postanowili sprezentować ją swojej ulubionej wokalistce. Czekali na nią po koncercie, stremowani wręczyli jej podarunek, a po jakimś czasie zobaczyli Korę w swoim projekcie na koncercie. Marzenie się spełniło.
06.10.2010 | aktual.: 06.10.2010 16:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pierwsza była bluzka z Mona Lisą. Uszyta specjalnie dla Kory. Marcin Paprocki i Mariusz Brzozowski, młodzi studenci Wydziału Tkaniny i Ubioru Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi postanowili sprezentować ją swojej ulubionej wokalistce. Czekali na nią po koncercie, stremowani wręczyli jej podarunek, a po jakimś czasie zobaczyli Korę w swoim projekcie na koncercie. Marzenie się spełniło.
Brzmi wręcz bajkowo, prawda? Do tego „filmowego” startu wdarła się jednak odrobina życiowej lekcji. „Przy następnym spotkaniu Kora uznała, że to jedna wielka szmata. I to był dla nas przełom w myśleniu o modzie” powiedział Marcin Paprocki w jednym z wywiadów. „Uświadomiliśmy sobie, jak ważna jest jakość, na którą w czasach studenckich nie zawsze mogliśmy sobie pozwolić. Zresztą wtedy najważniejszy był pomysł. Dzisiaj jakość musi iść w parze z pomysłem”.
Jakość i oryginalność Paprockiemu i Brzozowskiemu wychodzi znakomicie. I to już od 10 lat. W tym czasie zdążyli zgarnąć kilka prestiżowych nagród („Złotą Nitkę” z Międzynarodowych Targów Łódzkich, nagrodę stowarzyszenia promowania młodych europejskich talentów i tytuł Projektanta Roku przyznany im przez „Elle” dwukrotnie, w 2004 i 2008 roku), nawiązać współpracę z markową linią Reserved, zadebiutować w kinie (przygotowywali stylizacje i kostiumy do „Randki w ciemno”) i ubrać mnóstwo polskich gwiazd, które uwielbiają ich kreacje. Do klientek duetu należą Maja Ostaszewska, Natalia Kukulska, Reni Jusis, Natasza Urbańska, Małgorzata Kożuchowska, Doda. Oraz oczywiście Kora.
Kobieta.wp.pl: Przeszliście długą drogę od czasów, gdy jako nieznani projektanci obdarowaliście swoją bluzką Korę. Czy po dekadzie obecności na polskim rynku możecie dokonać małego podsumowania i opowiedzieć o tym, jak zmieniał się wizerunek Polek? Czego nauczyłyśmy się w dziedzinie mody, jakie wciąż popełniamy błędy?
Marcin Paprocki: Polka to już nie tylko żona i matka; to pewna siebie, zadbana i dumna kobieta, obywatelka świata, śledząca trendy i przywiązująca wagę do wyglądu i stylu życia. Miło jest patrzeć na polskie kobiety! Świadomość mody i dobrego wyglądu znacznie wzrosła, szczególnie wśród młodego pokolenia. Młode dziewczyny kombinują, stylizują się, nawiązują do tego, co widzą w gazetach. Zaczyna się moda na modę. Jakie błędy wciąż popełniają? Często wybierają rzeczy, które zniekształcają sylwetkę, po prostu nie są dla nas. Moda ma nas ubierać, nie przebierać.
Jak rozwijał się rynek mody przez te lata? Czy polscy projektanci są zauważani za granicą?
MP: Nie jesteśmy obecni na światowym rynku mody w takim stopniu, w jakim byśmy chcieli. Ale wydaje mi się, że to tylko kwestia czasu. Patrząc na polską ulicę trudno nie zauważyć, że rośnie nam pokolenie fashionistów. Super ideą jest również polski Fashion Week w Łodzi. Miejmy nadzieję, że coraz więcej ludzi spoza Polski coraz chętniej będzie chciało poznawać polskich projektantów.
Mariusz Brzozowski: Zachwyt tym, co zagraniczne wciąż naszemu społeczeństwu nie jest obcy. We wszystkich dziedzinach. A szkoda. W modzie jest trochę inaczej. Coraz więcej osób uważa za snobizm posiadanie ubrań od polskich projektantów. To fajna tendencja. Co z tego, że mamy pasek od Prady czy Diora. Cały świat może sobie na niego pozwolić, o ile go na to stać. Ale mieć pasek lub ubranie od polskiego projektanta? No właśnie. Wszystko zależy od tego, jak kto podchodzi do mody i czego w niej szuka.
Jak wspominacie swój pierwszy pokaz? Czy po tylu latach projektowania, kreowania i współpracy z polskimi gwiazdami takim prezentacjom wciąż towarzyszą te same emocje?
MP: Emocje są wciąż takie same, o ile nie większe! Przy każdym pokazie denerwujemy się tak samo, przeżywamy czy wszystko wyjdzie, itd. Wciąż stawiamy sobie wyżej poprzeczkę, wciąż chcemy coś udowodnić i pokazać, że kochamy modę. Najbardziej jesteśmy szczęśliwi, że możemy wciąż zajmować się tym, co kochamy. Praca i pasja idą w parze, a to najwspanialsza zależność, jaka może przydarzyć się człowiekowi w życiu.
MB: Zaczynaliśmy od bardzo dziwnych i niepraktycznych ubrań. Eksperymentowaliśmy z witrażowymi gorsetami, haftami ze szkła i dekonstrukcyjnymi ubraniami. Z czasem, po różnych eksperymentach z masowymi firmami odzieżowymi, dla których projektowaliśmy (kolekcje dla Reserved i Ochnika) doszliśmy do wniosku, że najciekawsze i najtrudniejsze zarazem jest zrobienie czego,ś co kobiety będą chciały potem nosić - nie tylko oglądać na wybiegu. Łatwo zrobić spektakularną suknię, która wywoła oklaski na wybiegu lub coś dziwnego i szokującego, trudniej zrobić coś, co równie dobrze będzie wyglądało na pokazie i na ulicy. Nie zapominajmy, że pokaz to taka bajka, pewna kreacja, prezentacja swojej wrażliwości, swojego świata. Życie codzienne rządzi się innymi prawami. Staramy się o tym nie zapominać. Ale też wciąż pamiętamy o naszych początkach, eksperymentach, o tym, że moda to sztuka! Ale aktualnie koncentrujemy się na tym, że moda, to przede wszystkim sztuka użytkowa. Nie zwykła konfekcja, ale ubranie, które coś mówi
o projektancie, które rozpoznajemy nie dzięki metce, ale dzięki charakterowi.
W jaki sposób ewaluowała Wasza współpraca? Czy od początku podział obowiązków wciąż wygląda tak samo? I czy podczas tworzenia nowej kolekcji pojawia się zawsze jakiś moment krytyczny - zwątpienia, konfliktu?
MP: Zawsze robimy wszystko razem, począwszy od wyboru tkanin, przez projektowanie i upinanie na manekinie. Nie wyobrażamy sobie pracy w pojedynkę. Uzupełniamy się, nieustannie kłócimy, ale te coraz częstsze sprzeczki są ostatecznie bardzo kreatywne i napędzają nas do pracy. Momenty krytyczne? Jasne, że się pojawiają, chwile zwątpienia również, nawet bardzo często. Ale praca w duecie daje ten komfort, że nawet jeśli jeden z nas na chwilę zwątpi, drugi podtrzymuje go na duchu. Wszystko co złe dzielimy przez dwa, wszystko co dobre mnożymy przez dwa. To nasza tajemnica.
Obaj piszecie o modzie, Mariusz Brzozowski do serwisu Kobieta.pl Wirtualnej Polski. W tych tekstach zdarzają się ostre opisy stylów gwiazd. Są wyrozumiałe czy źle znoszą krytykę?
MB: Nie spotkałem się z ani jednym protestem ze strony opisywanych osób. Myślę że te ostre oceny wcale nie są aż tak krzywdzące. Za każdym razem staram się być obiektywny. Czasem wytykam błędy, ale potrafię też pochwalić. Zdarzało się przecież tak, że raz opisywana celebrytka dostawała kuksańca za swoją stylizację, a innym razem przyznawałem jej laurkę za wybór stroju. Zresztą nasze gwiazdy wystawiając się na osąd publiczny i ocenę innych muszą się liczyć z różnymi opiniami. Najważniejsze, żeby miały dystans do siebie. Wtedy wszystko łatwiej znieść. Nawet gorzką pigułkę.
Kora wymieniana była często jako ta postać polskiego show biznesu, którą chcieliście ubrać w pierwszej kolejności. Marzenie się spełniło, gwiazdy ustawiają się w kolejce po stroje.
Tak, marzenie o ubieraniu Kory, czy też innych gwiazd naszego show biznesu spełniło się. Teraz jednak inaczej podchodzimy do ubierania w ogóle, nie tylko gwiazd. Za każdym razem jest to ogromne wyzwanie. Ubieranie kogoś to tak jakby wchodzić w intymność tej osoby. Poznajemy jej oczekiwania, a przy okazji wiele się o niej dowiadujemy. Z pewnością musi powstać nić porozumienia, inaczej nic z tego nie wyjdzie, mimo najszczerszych chęci.
Czy jest postać z życia publicznego, której przemianę z przyjemnością obserwowaliście przez ostatnich 10 lat, podziwiacie za zmianę stylu lub niezmienną klasę?
Niekwestionowaną królową przemiany jest, oczywiście, Anna Kalata i nie można tej metamorfozy przemilczeć. To niesamowite, kiedy kobieta znajduje w sobie tak wielką determinację i siłę, by z przeciętnej Polki i posłanki stać się ikoną dla wielu kobiet w naszym kraju. To świadczy o jednym: jeśli tylko zechcemy możemy dojść do dalekich przemian. I to na lepsze. Przez ostatnich dziesięć lat zmieniło się wszystko. Moda, warunki, społeczne i świadomość Polek. Zauważamy tendencję że kobieta im starsza, tym lepiej wygląda, jest jeszcze bardziej zadbana. Dla nas niezmienna w swojej klasie jest Grażyna Torbicka, którą niewątpliwie czas omija szerokim łukiem.