17‑letni Rafał Lewandowski dostał 50 zł od rodziców. Założył firmę
Pochodzi z niezbyt zamożnej rodziny, więc od małego miał duże ambicje, żeby żyć w przyszłości na takim poziomie, o jakim marzy. - Dlatego zacząłem działać. Pomyślałem, że jeśli wystartuję w młodym wieku, to będę o kilka lat przed innymi, którzy zaczną działać w biznesie po dwudziestce albo po studiach - podkreśla Rafał.
03.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 17:21
Rafał Lewandowski pochodzi z Łodzi, ma 17 lat i jest uczniem drugiej klasy liceum ogólnokształcącego. Półtora roku temu zaczął chodzić do second-handów, gdzie wyszukiwał ubrania, następnie przerabiał je i nadawał im artystyczny sznyt, a przy okazji drugie życie. Tak zaczęła się jego przygoda z modą, która niedawno przeobraziła się w poważniejszy biznes. Założył firmę, sprzedaje ubrania w internecie. Oprócz tego jest inicjatorem kolektywu Relativ Artists. Zrzesza w nim innych młodych twórców, którzy tak jak on, chcą się wyrażać artystycznie poprzez modę, fotografię, pisanie wierszy czy też muzykę.
Początki dla Rafała nie były proste. Słyszał wiele głosów od starszych, że jest za młody na interesy i powinien skupić się na nauce. Jednak on doskonale wiedział, że szkoła nie nauczy go tego, czego nauczyć się może sam, czyli przedsiębiorczości. Licealista jest dopiero u progu dorosłości, a już dobrze wie, co chce robić w przyszłości. W rozmowie z WP Kobieta opowiedział, jak zaczęła się jego przygoda z modą, dlaczego w tak młodym wieku założył firmę i jakie jest jego największe marzenie.
Justyna Piąsta, WP Kobieta: Ile miałeś lat, gdy zaczęła się twoja przygoda z przerabianiem ubrań?
Rafał Lewandowski: Niespełna szesnaście. Miałem w głowie wizję, że chcę coś stworzyć, wyrazić się artystycznie. Zbiegło się to w czasie, z tym że zacząłem chodzić po lumpeksach. Wtedy zauważyłem, że jest tam mnóstwo ciekawych ubrań, które są tanie, w bardzo dobrym stanie, wiele z nich właściwie nie ma śladów noszenia. Uważam, że ceny odzieży w sieciówkach są zdecydowanie nieadekwatne do ich jakości. Dlatego wyszukiwałem oryginalne ubrania z drugiej ręki i dawałem im drugie życie. Przerabiałem je zgodnie z moją artystyczną wizją. Taki był początek.
Czyli stoisz w opozycji do tzw. fast fashion?
Tak. Staram się sprzeciwiać fast fashion. Od dwóch lat nie kupiłem sobie nic w sieciówce, nie licząc butów, bo ze względów higienicznych lepiej kupić nowe. Szyję sobie sam ubrania albo odkupuję je od innych. Zależy mi na ekologii, a przemysł modowy bardzo przyczynia się do zanieczyszczania środowiska, marnuje się też mnóstwo wody. Chciałem być w opozycji do marek, które tworzą jak najmniejszym kosztem marnej jakości produkty na masową skalę. Często też kradną grafiki, designy. Ja postanowiłem robić ubrania inaczej.
Rodzice wspierali cię w tym pomyśle?
Na pierwszy projekt związany z przerabianiem odzieży dostałem od mamy 50 zł. Tata pożyczył mi aparat fotograficzny na sesję, kiedy chciałem zrobić zdjęcia moich ubrań. Pochodzę z niezbyt zamożnej rodziny, więc od małego miałem duże ambicje, żeby żyć w przyszłości na takim poziomie, o jakim marzę. Dlatego zacząłem działać. Pomyślałem, że jeśli wystartuję w młodym wieku, to będę o kilka lat przed innymi, którzy zaczną działać w biznesie po dwudziestce albo po studiach. A ja wtedy będę miał już kilkuletnie doświadczenie. Mógłbym skupiać się teraz tylko na szkole, a marzenia odłożyć na później. Jednak szkoła nie da mi tyle, ile mogę osiągnąć sam, rozwijając się na własną rękę. Miałem kilka lekcji ekonomii i nic się z nich pożytecznego nie dowiedziałem.
Dostałeś 50 zł na start. Skąd wziąłeś pieniądze na kolejne projekty i założenie firmy?
Po sprzedaży pierwszych ubrań miałem pieniądze na rozwój. Pierwszy projekt sfinansował drugi, potem drugi sfinansował trzeci. To jak taka samonapędzająca się machina. Zaczynając półtora roku temu projekt z ubraniami, nie myślałem, że w przyszłości założę firmę. Nie miałem przecież kapitału początkowego rzędu kilku, kilkunastu tysięcy złotych. Jednak postanowiłem się nie poddawać i stworzyłem biznes z moim przyjacielem. Mieliśmy tylko kilkaset złotych wkładu własnego.
Dzięki temu, że mamy firmę, możemy usprawnić nasze działania. Potrzebowaliśmy jej, żeby np. prowadzić sklep internetowy i podpiąć płatności do firmowego konta bankowego. Od niedawna można kupić moje ubrania w jednym ze sklepów w centrum Warszawy. Żeby dopełnić formalności w tej sprawie, też przydała się działalność. To sporo ułatwia. Ale jak na razie firma jest mała, nie mamy biura, księgowej i prawnika. Staramy się być na tyle, na ile to możliwe, samowystarczalni.
Czy ktoś oceniał cię przez pryzmat wieku? Mówił, że jesteś za młody na zakładanie firmy?
Borykałem się z tym. Słyszałem: "A tam, Rafał robi te swoje koszuleczki". Wiele osób nie brało tego na poważnie, bo jestem młody i co ja mogę wiedzieć o życiu i biznesie. Chyba myśleli, że to chwilowy pomysł i niedługo mi przejdzie. Ale nie przeszło. A kiedy założyłem firmę, to ludzie chyba zauważyli, że to nabiera tempa i robi się coraz bardziej poważnie. Kilka osób, które początkowo nie do końca wierzyło w moje projekty, napisało do mnie, że jednak fajnie mi to idzie.
Moda to tylko jedna z odnóg twoich artystycznych działań, jest ich więcej, prawda?
Moda to nie jest jedyna dziedzina sztuki, którą chcę się zajmować. Równocześnie z tworzeniem ubrań, zainicjowałem kolektyw artystyczny Relativ Artists. Działa prężnie i rozwija się wraz ze mną. W jego skład wchodzi kilkoro kreatywnych ludzi, którzy chcą wyrażać się artystycznie na różnych płaszczyznach. Jesteśmy w podobnym wieku, najstarsza osoba ma 19 lat. Każdy jest w czymś dobry, więc staramy się pomagać sobie nawzajem i robimy to za darmo. Początkowo miałem wizję, żeby w kolektywie zrzeszać jak najwięcej artystów, ale szybko zrezygnowałem z tego, bo trudno jest zgrać ze sobą wielu ludzi.
Twoi rówieśnicy też chcą tworzyć własne marki, zakładać firmy?
Kiedy zaczynałem półtora roku temu, mało kto wśród moich znajomych działał artystycznie. Na początku przyglądali się temu, co robię, później zaczęli tworzyć na własną rękę, a ja im pomagałem. Teraz już większość moich kolegów i koleżanek robi coś swojego. Znam też wielu innych twórców, którzy mają po 20 lat i dobrze rokujące biznesy. Gdy zacząłem działać na nieco większą skalę, wchodzić we współpracę z innymi artystami, przekonałem się, że prowadzenie firmy w tak młodym wieku nie jest ewenementem, jak mogłoby się wydawać. W momencie kiedy internet poszedł do przodu, jesteśmy aktywni w mediach społecznościowych, to młodzi zorientowali się, że zarabianie jest na wyciągnięcie ręki, tylko trzeba mieć swój pomysł i zrobić pierwszy krok.
Jakie masz plany na przyszłość?
Staram się nie wychodzić za daleko w przyszłość. Planuję działania na dwa, trzy miesiące do przodu. Przede wszystkim chciałbym stworzyć projekt z ubraniami, które uszyję zupełnie sam. A w kategorii dalekosiężnych marzeń to mam jedno. Chciałbym zorganizować event, na którym będzie można wziąć udział w warsztatach z szycia czy fotografii, zobaczyć pokaz mody, a wieczorem pójść na koncert. Żeby ludzie, którzy przyjdą, mogli zanurzyć się w ten artystyczny świat.
Zobacz także: Od 10 lat jest w ciąży, ma 15 dzieci. Wkrótce urodzi kolejne. Na zakupy musi wydać 1400 zł