Gwiazdy20 lat temu wystąpiła w "Big Brotherze". Niesamowite, czym zajmuje się dzisiaj

20 lat temu wystąpiła w "Big Brotherze". Niesamowite, czym zajmuje się dzisiaj

Małgorzata Maier zajmuje się ceramiką, poszła w artystyczną stronę
Małgorzata Maier zajmuje się ceramiką, poszła w artystyczną stronę
Źródło zdjęć: © East News

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Małgorzata Maier nie wspomina najlepiej udziału w programie "Big Brother". - Straciłam wszystko, co osiągnęłam do tej pory, musiałam zacząć od nowa w innym mieście, w innym miejscu - powiedziała w rozmowie z WP Kobieta. Dzisiaj żyje z dala od mediów i zajmuje się sztuką.

Patrycja Ceglińska-Włodarczyk, WP Kobieta: Większość osób kojarzy panią z programu "Big Brother". Przeanalizowałam, czym zajmowała się pani przed i po udziale w show i muszę przyznać, że lista jest naprawdę imponująca, a sztuka towarzyszyła pani od zawsze.

Małgorzata Maier: Nie bałam się zmian zawodowych. Zmiany mnie pociągają, zawsze zastanawiam się, co będzie następne. Nigdy nie zamykam się na nowe. Po udziale w programie pracowałam m.in. jako rzecznik prasowy centrum handlowego, a w międzyczasie prowadziłam sklep internetowy z odzieżą ręcznie malowaną. Po powrocie z pracy zawsze znajdowałam czas, aby wyżyć się artystycznie. Z wykształcenia jestem plastykiem i bardzo lubię to robić.

Teraz zajmuje się pani głównie ceramiką…

Tak, dwa lata temu wkręciłam się w ceramikę, ale pewnie za chwilę to się skończy.

Dlaczego?

Pewnie pojawi się coś innego.

A skąd zainteresowanie tą dziedziną sztuki?

Jak zawsze zaczęło się od przypadku. Moja koleżanka opowiedziała mi o pracowni, do której można przyjść i polepić. Znajoma była dwa razy, a ja zostałam przez dwa lata. Prowadzę również warsztaty. Ta dziedzina sztuki jest stosunkowo łatwa i może ją wykonywać każdy, trzeba tylko poznać techniki. To jest bardzo relaksujące zajęcie. Uczę każdego! Od malutkich dzieci po osoby po 90-tce. Przed pandemią było ogromne zainteresowanie tym tematem, ale teraz są ograniczenia. Niedawno ruszyłam z nowym programem i na warszawskim Mokotowie prowadzę zajęcia dla seniorów. Odwiedzam też dzieci w przedszkolach, gdzie organizuję warsztaty.

Czy pani jako artystyczna dusza odnalazłaby się w pracy na etacie?

Cały czas pracuję na etacie. Moja działalność artystyczna to dodatek i hobby. Nie mam odwagi rzucić etatu i zająć się jedną dziedziną. Szybko nudzą mi się techniki artystyczne, ponieważ potrzebuję zmian.

Przed "Big Brotherem" prowadziła pani nawet swój biznes.

Nie byłabym w stanie prowadzić firmy. Jestem zbyt dużym lekkoduchem i wszystkie moje biznesy padały z mojej winy. Kiedy miałam 26 lat, prowadziłam najlepiej prosperującą szkołę modelek na Śląsku. Na tamte czasy to był ogromny sukces, a i tak to zaprzepaściłam.

W programie miała pani okazję pokazać się też od tej artystycznej strony.

Parę razy miałam szansę pokazać widzom, że interesuję się sztuką. Pamiętam, że mieliśmy do pomalowania wielką ścianę i dostałam rolę "kierownika". Raz widz wygrał malucha, na którym ja malowałam twarze wszystkich uczestników. Miałam kilka okazji, aby pokazać swoje talenty na wizji.

Pewnie dlatego pojawiły się też potem propozycje poprowadzenia programów wnętrzarskich takich jak "Dom pełen pomysłów" i "Kto Was tak urządził?".

Dokładnie. To była kontynuacja telewizyjnej przygody. Ktoś zauważył mnie i mój talent.

Czy dzisiaj przyjęłaby pani taką propozycję?

Na pewno bym rozważyła, ale jaką ostatecznie podjęłabym decyzję, ciężko powiedzieć. To, co było kiedyś, te 20 lat temu, było świeże, nowe i inne. Podejrzewam, że teraz jest kompletnie inaczej. Ludzie mają ogromny wybór, wiedzą, co chcą oglądać. Nie ma już tak jak w przypadku "Big Brothera", że leci jakiś program i ogląda go cała Polska. Teraz jest ogromna konkurencja.

I musiałaby się pani na nowo zmierzyć z popularnością.

Po "Big Brotherze" ciężko było wrócić do domu. Mieszkałam wtedy na Śląsku, tam było jakieś szaleństwo, przyjechała znana osoba, było trudno. Kiedy pozamykałam tam swoje sprawy i przyjechałam do Warszawy nagrywać programy wnętrzarskie, okazało się, że mogę być anonimowa. U mnie przed domem przez dwa miesiące koczowali ludzie. I to nie pięć osób, tylko pięćdziesiąt, sto. Mnie to przerażało. Chroniłam się w domu, osoby czekające na mnie pod wejściem niecierpliwiły się. Postanowiłam, że nie będę wychodzić na zewnątrz, przez dwa miesiące siedziałam zamknięta w domu, nie wiedziałam, co robić, przerastało mnie to.

Dzisiaj wiele ułatwiają też media społecznościowe, gdzie można dzielić się z fanami codziennością na własnych zasadach.

Tak. Ja wykorzystuję media społecznościowe do promowania swojej działalności artystycznej. Staram się je sprzedawać, aczkolwiek mam problem z rozstawaniem się z rzeczami stworzonymi przeze mnie. Jestem płodną artystką, dlatego muszę dbać o to, aby regularnie sprzedawać moje dzieła.

Kto kupuje te wyroby?

Myślę, że głównie koneserzy. Na targach rękodzielniczych klient wziął do ręki filiżankę i zapytał mnie: "Proszę pani, to naprawdę kosztuje 30 zł? Przecież w Ikei są po 9 zł i są równiejsze". Niemniej jest coraz większa świadomość tego, ile kosztuje praca ludzkich rąk. Ceny zaczynają się nawet od kilkunastu złotych. Ostatnio myślałam o tym, jak ludzie lubią się targować. Zestaw naczyń za 150 zł dla kogoś może być strasznie drogi, ale nikt nie pomyśli, że osoba, która go stworzyła pracowała nad tym miesiąc. Gdybym tak przeliczyła liczbę godzin spędzonych nad daną pracą, to musiałoby to kosztować straszne pieniądze.

Popularność zdobyta w telewizji pomaga pani w rozkręceniu artystycznego biznesu? Ludzie wciąż panią rozpoznają?

Jest bardzo dużo zapytań o "Big Brothera", ale zawsze odpowiadam, że to było 20 lat temu. Ja już dawno poszłam do przodu i staram się nie żyć wspomnieniami. To, co było kiedyś, skończyło się, minęło. Poza tym nie najlepiej wspominam ten program, bo on radykalnie zmienił moje życie. Niby się tego spodziewałam, ale ostatecznie przeżyłam szok. Straciłam wszystko, co osiągnęłam do tej pory, musiałam zacząć od nowa w innym mieście, w innym miejscu. Dla wielu osób było niezrozumiałe, dlaczego mnie to nie cieszyło. A ja musiałam pozamykać interesy, oddać mieszkanie, przeprowadzić się.

Uważam, że dobrze o tym mówić, bo większość ludzi kojarzy sławę z wielkimi pieniędzmi i samymi przywilejami.

Też tak myślałam. Gdy czytamy o sławnej osobie i jej problemach, to wiele osób zastanawia się, jak to jest możliwe. Ja rozumiem, z czego te problemy wynikają… Tę presję trudno wytrzymać i w moim przypadku nałożyło się wiele rzeczy. Hejterskie komentarze i brak zrozumienia naprawdę mogą zniszczyć życie ludziom słabszym psychicznie.

Źródło artykułu:WP Kobieta