30‑latek pomógł kochance w przerwaniu ciąży. Nazajutrz zapukała policja
30-letni Sebastian B. stanął przed sądem w Opolu po tym, jak kupił tabletki wczesnoporonne dla swojej kochanki. Po wzięciu ich kobieta zaczęła krwawić, mężczyzna wezwał więc karetkę. Teraz usłyszał wyrok.
Sebastian B. i Dominika (zmienione imię) zaczęli romans w 2008 r. 10 lat później mężczyzna pomógł kochance w przerwaniu niechcianej ciąży. Przyznał się do tego przed sądem i opowiedział o łączącej go z Dominiką relacji. Wyjaśnił też, skąd wziął tabletki wczesnoporonne.
– Któregoś razu zaczęliśmy rozmawiać przez internet. Dominika powiedziała, że jej małżeństwo się sypie. Twierdziła, że mąż ją bije, a z domu pozwala wychodzić jedynie na zakupy. Tak się zaczął nasz romans – mówił podczas procesu przed Sądem Okręgowym w Opolu. – Któregoś dnia, pod pretekstem zakupów, wyszła z domu i przeprowadziła się do mnie – dodał.
W lipcu 2018 r. kobieta poinformowała partnera o ciąży. Mimo że namawiał ją do urodzenia, ona tego nie chciała. Decyzję wyjaśniła trudną sytuacją, miała już dwójkę dzieci z mężem. – Zależało mi na niej, dlatego chciałem pomóc – wyznał sądowi.
Jak twierdził Sebastian B., to z inicjatywy Dominiki skontaktował się z osobą zajmującą się sprzedażą tabletek wczesnoporonnych. Po rozmowie telefonicznej zamówił je i za nie zapłacił. Kiedy przyszły, zostawił partnerkę samą w mieszkaniu, sam udał się z jej córką na spacer.
Po pierwszej dawce leków Dominika źle się poczuła. – Miała dreszcze, gorączkę, bardzo krwawiła – wyjaśniał oskarżony. Z jego relacji wynika, że choć był zaniepokojony takim obrotem spraw, dał się przekonać sprzedającej tabletki, że to normalne objawy. Gdy jednak Dominika przyjęła kolejną dawkę, jej stan się pogorszył.
Sebastian B. musiał wtedy wezwać pogotowie. Kiedy medycy zjawili się na miejscu, poznali prawdę i zobaczyli też opakowanie po lekach. Dzień później pomocnego kochanka odwiedziła policja. Na tym kłopoty Sebastiana B. się nie skończyły. Miał zostać pobity przez męża Dominiki.
– Wysoki sądzie, ja naprawdę żałuję tego, co się stało – powiedział na rozprawie. Sąd skazał go na 5 miesięcy ograniczenia wolności. Przez ten okres Sebastian B. będzie wykonywać nieodpłatne prace na cele społeczne 20 godzin miesięcznie.
Dominiki zabrakło na rozprawie, choć była zarówno pokrzywdzoną i świadkiem. Swoją nieobecność argumentowała zaawansowaną ciąży i obawą, że udział w procesie jej zaszkodzi.
źródło: "Nowa Trybuna Opolska"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl