Na rynku są ich setki. W zamian za postępowanie zgodnie z kilkoma regułami, obiecują szczęśliwy, trwały związek. Pełne są też prawideł i złotych myśli dotyczących miłości. Problem w tym, że książki o tym, jak podbić serce mężczyzny, a potem utrzymać przy sobie, często piszą kobiety, które same nigdy nie zaznały stabilizacji i spełnienia w intymnej relacji. Czy zatem warto słuchać udzielanych przez nie wskazówek? Oto kilka kłamstw na temat miłości, w które często wierzymy.
Na rynku są ich setki. W zamian za postępowanie zgodnie z kilkoma regułami, obiecują szczęśliwy, trwały związek. Pełne są też prawideł i złotych myśli dotyczących miłości. Problem w tym, że książki o tym, jak podbić serce mężczyzny, a potem utrzymać przy sobie, często piszą kobiety, które same nigdy nie zaznały stabilizacji i spełnienia w intymnej relacji. Czy zatem warto słuchać udzielanych przez nie wskazówek? Oto kilka kłamstw na temat miłości, w które często wierzymy.
Pierwsza miłość jest najsilniejsza
Zwykle wszystko, czego doświadczamy po raz pierwszy w życiu, wydaje się wspanialsze niż wtedy, gdy zdarza się po raz kolejny. Pierwsze uczucie może być bardzo silne. Miłość z czasów szkolnych może wywierać duży – niestety, nie zawsze pozytywny – wpływ na późniejsze związki. Jeśli zakończyła się nieszczęśliwie, np. nagłym zerwaniem albo zdradą, może utrudniać znalezienie szczęścia w kolejnych latach. Bywa, że oddziałuje na dalsze życie uczuciowe danej osoby silniej niż wzorce wynoszone z domu, tj. relacje panujące pomiędzy rodzicami.
Aby zmniejszyć nieco negatywne skutki pierwszej miłości, brytyjski socjolog Malcolm Brynin radzi, by nie traktować jej śmiertelnie poważnie. Jego zdaniem, warto przekonać samego siebie, że na dalszych etapach życia czekają nas jeszcze ciekawsze związki. Taki sposób myślenia nastawia nas na poszukiwanie nowego uczucia.
Choć, jak pokazują badania, jeśli osoby zakochane w sobie jako kilkunastolatkowie po latach spotkają się na nowo, wielokrotnie się zdarza, że stara miłość odżywa. A szanse, że wówczas zbudują trwały związek, wynoszą ponad 75 procent.
Tekst: na podst. Howstuffworks.com/Izabela O’Sullivan
(ios/sr), kobieta.wp.pl
Kobiety są bardziej romantyczne
To paniom przypisuje się częściej wszystkie mało racjonalne, związane z zakochaniem, zachowania: maślane oczy, rysowanie serduszek na wykładach, przeglądanie magazynów z modą ślubną już po pierwszej randce, itp. Kobiety stanowią również większość czytelniczek romansów. Jeśli jednak chodzi o rzeczywiste związki, wykazują się znacznie bardziej praktycznym myśleniem, niż mogłoby się wydawać.
Badanie przeprowadzone w 2011 roku na Uniwersytecie Stanu Pensylwania pokazuje, że młodzi mężczyźni szybciej są w stanie się zakochać i wyznać miłość swojej wybrance. Inna analiza dowodzi, że reagują bardziej pozytywnie na wyznanie „kocham cię” niż kobiety.
Psychologia ewolucyjna wyjaśnia te różnice następująco: panie potrzebują pewności, że dany kandydat to odpowiedni zalotnik. Powstrzymywanie się od natychmiastowego wpadnięcia po uszy i umożliwienie mężczyźnie szybszego zaangażowania się w związek chroni je przed samotnym macierzyństwem. Ważną kwestią jest również dbałość i wizerunek. Kobiety nie chcą dostać etykiety uganiających się za facetami.
Przeciwieństwa się przyciągają
Naukowcy z Uniwersytetu Columbia przeanalizowali zachowanie uczestników jednego z przyjęć i doszli do następującego wniosku: goście wcale nie integrują się lepiej, jeśli towarzystwo jest różnorodne. Może się wydawać, że najbardziej fascynujące są spotkania z interesującymi nieznajomymi, lecz okazuje się, że jest całkiem przeciwnie: chętniej dryfujemy w stronę tych, których uważamy za pokrewne dusze. Wspomniane badanie jest jednym z wielu, które potwierdzają, że najbardziej przyciągają nas osoby, które wydają się podobne do nas.
Mimo to wiele osób wciąż wierzy w to, że dobieramy się w pary na zasadzie przeciwieństw. Autorzy ankiety przeprowadzonej w 2009 roku zapytali respondentów o pożądane cechy u partnera. Ponad 85 procent jako idealne opisywało cechy osobowości różne od tych, które sami posiadali. W rzeczywistym życiu ci sami respondenci postępowali jednak wbrew udzielanym odpowiedziom i tworzyli związki z kimś podobnego do nich pokroju. Badania międzykulturowe pokazują, że zwykle szukamy ludzi o zbliżonym statusie społecznym, wykształceniu, a nawet przekonaniach politycznych. Nie oznacza to bynajmniej, że próbujemy znaleźć w partnerze bliźniaka. Chodzi raczej o efekt dopełnienia.
Monogamia jest wbrew naturze
Jej przeciwnicy jako najsilniejszy argument przywołują naturę. Tylko od 3 do 5 procent ssaków żyje w monogamii. Zdaniem tych, którzy uważają, że trudno przez całe życie wytrzymać z jednym partnerem lub partnerką, naturalnym impulsem każdego człowieka jest poszukiwanie nowych doświadczeń seksualnych. Nie wyklucza to przy tym stałej relacji z jedną osobą. Poligamiści wierzą, że można zbudować wspólne, szczęśliwe życie, niekoniecznie dzieląc przy tym co noc małżeńskie łoże. Dodatkowo przekonują, że pozostawanie wiernym jednej osobie nierzadko jest wynikiem ograniczonego wyboru, a nie jedynie kulturowej normy.
Rozstania są nie do zniesienia
Myśląc o rozstaniu z partnerem, zwykle przywołujemy najtragiczniejsze scenariusze. Wyobrażamy sobie nieprzespane noce, zapuchnięte od płaczu w poduszkę oczy i kubeł pochłoniętych lodów, które musiały mieć tysiące kalorii. Tymczasem badanie przeprowadzone w 2007 roku na Uniwersytecie Northwestern pokazuje, że perspektywa zakończenia danego związku jest znacznie gorsza niż rzeczywiste rozstanie. W eksperymencie wzięło udział 28 osób, które ostatecznie rozstały się ze swoim partnerem. Naukowcy zapytali je o to, jak czuły się przed, w trakcie i po zerwaniu. Chcieli porównać ich wyobrażenie o tym, jak będą się czuły i jak poradzą sobie z tą sytuacją, do tego, co nastąpiło w prawdziwym życiu. Okazało się, że uczestnicy badania ze złamanego serca wyleczyli się znacznie szybciej, niż przypuszczali. Jak to wyjaśnić? Specjaliści tłumaczą, że być może mózg – w obliczu rzeczywistej sytuacji – zaczyna na nowo oceniać związek i myśli: „może wcale nie było tak wspaniale?”. To sprawia, że emocjonalna poprawa następuje
szybciej.
Tekst: na podst. Howstuffworks.com/Izabela O’Sullivan
(ios/sr), kobieta.wp.pl