#50tonowe30. Wiele kobiet po pięćdziesiątce uważa, że im już "nie wypada"
Krystyna Bałakier jest kobietą 50 plus. Z zawodu i pasji jest wrocławską stylistką i blogerką. Pod adresem balakier-style.pl radzi, jak powinny się ubierać kobiety, a czego powinny unikać, pokazuje ich niesamowite metamorfozy. – W tym wieku nie stylizujmy się na wampy, bo to jest niedobry kierunek. Poza tym wszystko jest dozwolone – twierdzi.
Jaki jest największy modowy grzech Polek w wieku 50 plus?
Polki mają na sumieniu więcej niż jeden grzech. Gdy przyglądam się ludziom na ulicy, widzę bardzo dużo negatywnych rzeczy, choć trzeba też przyznać, że kobiety po pięćdziesiątce powoli się zmieniają. Moim zdaniem największy problem mają z dobieraniem fasonów do figur, kolorów do typu urody, dodatków do zestawów ubraniowych. Kuleje również umiejętność łączenia wzorów. To są podstawowe grzechy. Najgorsze, gdy kobiety przestają o siebie dbać. Kobiety i mężczyźni w pewnym wieku zaczynają być niewidzialni na ulicach. I trudno się temu dziwić – najczęściej noszą szarobure i bezkształtne stroje.
Kobiety często narzekają, że w pewnym wieku stają się właśnie niewidzialne. Czy same są temu winne?
Oczywiście, dzieje się tak na ich własne życzenie. Jeżeli człowiek zadba o siebie, to nigdy nie będzie niewidzialny.
A jeśli ktoś twierdzi, że nie ma pieniędzy na markowe stroje czy wizytę u fryzjera i kosmetyczki?
To nie jest żaden argument. Doradztwem w dziedzinie mody, stylizacji, zajmuję się na co dzień i mam klientki oraz klientów z różną zasobnością portfela. Można się fajnie ubrać za mniejsze pieniądze, pod warunkiem, że rzeczywiście podejdzie się do tego poważnie. Na pewno z chudszym portfelem trzeba dłużej szukać. Natomiast zauważam też majętne osoby, które mają na sobie markowe rzeczy i wcale nie prezentują się dobrze. Stan konta nie jest tu żadnym wyznacznikiem.
Jak dobrze wyglądać za niewielkie pieniądze, postawić na odzież używaną?
Jeśli ktoś nie ma oporów, żeby kupować i nosić odzież używaną, to oczywiście, że tak. W second handach można znaleźć fajne, dobre gatunkowo i tanie rzeczy. Do dyspozycji są również sieciówki czy niedrogie sklepy internetowe. Polecam te ostatnie, które oferują wiele rabatów.
Co powinno być zakazane w szafie kobiety 50 plus?
W tym wieku nie stylizujmy się na wampy, bo to jest niedobry kierunek. Poza tym wszystko jest dozwolone, może poza zbyt krótkimi sukienkami i spódnicami, chyba że nosi je kobieta, która ma 50 lat, a wygląda na 30 i ma bardzo zgrabne nogi.
A cętki?
Dopuszczam wszystkie wzory oprócz dwóch. Pierwszy to malutkie kwiatuszki, które strasznie postarzają. A drugi to właśnie motywy zwierzęce. W pewnym wieku może to niesmacznie wyglądać, chyba że zdobią one dodatki – apaszki, torebki.
Katarzyna Nosowska z zespołu Hey zapowiada w najnowszym wywiadzie, że jak będzie miała 50, a nawet 80 lat, to nadal będzie nosiła koszulki z nazwami zespołów. Czy sądzi pani, że za 10, 20 lat po polskich ulicach będą chodziły same pokryte tatuażami i młodzieżowo ubrane kobiety 50 plus?
Niekoniecznie, na pewno będzie sporo takich pań i one już teraz tak się ubierają. To nie jest nowość. Wiele z nich ma taki styl i będą się tak nosić niezależnie od wieku. Natomiast dzisiejsze trzydziestolatki w przyszłości będą odważniejsze niż moje pokolenie. My tak naprawdę nie bardzo miałyśmy w czym wybierać, nie miałyśmy jak eksperymentować z modą i się uczyć. Teraz są ogromne możliwości – wiele blogów modowych, czasopism i przede wszystkim sklepów. Stałyśmy się odważniejsze, chętniej eksperymentujemy. Jestem jak najbardziej za łączeniem młodzieżowej i sportowej elegancji. To bardzo odmładza. Sama mam taki styl, który prezentuję na moim blogu.
A jakie są grzechy producentów ubrań dla kobiet 50 plus?
Zbliża się jesień i zima, a w sklepach zaczyna być szaroburo. Dlaczego? Producent szyje takie ubrania, ponieważ ktoś je kupuje. A panie je kupują, ponieważ często nie mają innego wyboru. Część sklepów otwiera specjalne działy dla pań po pięćdziesiątce, jednak odradzam moim klientkom nabywanie tam ubrań. To tragedia! Nie wiem, czy są szyte z odpadów, czy projektantami są ludzie nienawidzący starszych osób. To kompletnie babciny styl. Zawsze apeluję: zatrudnijcie jakiegoś młodego projektanta.
Ważna jest też chyba kwestia odwagi, żeby zmienić swój dotychczasowy styl, no i kogoś, kto nam pomoże, doradzi.
Mam już ponad 100 stałych klientów i z doświadczenia wiem, że można zmienić swój styl w każdym wieku. Osoba, która preferuje tylko czerń, może pokochać kolory, a ktoś w babcinych strojach może nagle zacząć wyglądać młodzieżowo. Zajmuję się tym na co dzień. Trzeba tylko chcieć. Kobiety są na szczęście coraz bardziej odważne. Gorzej jest z mężczyznami, którzy – szczególnie w dojrzałym wieku – mają swoje nawyki i boją się zmian.
Jak została pani blogerką modową?
Na rok przed otwarciem bloga założyłam firmę i zajmowałam się stylizowaniem. Chodziłam na zakupy z kobietami 50 plus i im doradzałam. Pomagałam i pomagam klientom obu płci od 18. do 75. roku życia. Zauważyłam, że zmiana stylu dowartościowuje te osoby. Wpadłam na pomysł, że fajnie byłoby spopularyzować tę wiedzę. Od wielu lat to moja pasja. Synowa mi podpowiedziała, że istnieje coś takiego jak blog. Sama z niemałym trudem weszłam w ten świat. Teraz równolegle prowadzę firmę i bloga.
Jakie trendy poleciłaby pani kobietom na tegoroczną jesień i zimę?
Ostatnio zakochałam się w kombinezonach. To hit. Dobrze uszyty i z odpowiedniego materiału może ukryć wiele mankamentów figury i uwydatnić walory. Wiele kobiet po pięćdziesiątce uważa, że im już nie wypada, ale ja sądzę, że bardzo wypada.
Zanim zaczęła pani przygodę z modą, była pani wróżbitką.
To bardzo stare czasy. Oprócz mody moją pasją jest też psychologia. I pod szyldem gabinetu wróżb zaczęłam pomagać ludziom. Po pomoc przychodziły do mnie różne osoby – od księży po prostytutki. To dało mi duże doświadczenie, które w tej chwili pomaga w nawiązaniu dobrych relacji z klientami.
Partnerem artykułu jest Dermika