Blisko ludziAch co to był za ślub!

Ach co to był za ślub!

Ach co to był za ślub!
Źródło zdjęć: © Jupiterimages
25.01.2010 14:00, aktualizacja: 21.06.2010 15:31

Ślub to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu człowieka kiedy to dwoje ludzi, na oczach zgromadzonych świadków i gości, obiecuje sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską, która będzie trwała w doli i nie doli póki śmierć ich nie rozdzieli. Niestety ten piękny, idealistyczny obrazek powoli odchodzi do lamusa. Gwoździem programu stają się przygotowania ślubne, które potrafią przyćmić nawet najbardziej wymarzone wesele.

Ślub to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu człowieka kiedy to dwoje ludzi, na oczach zgromadzonych świadków i gości, obiecuje sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską, która będzie trwała w doli i nie doli póki śmierć ich nie rozdzieli. Niestety ten piękny, idealistyczny obrazek powoli odchodzi do lamusa. Gwoździem programu stają się przygotowania ślubne, które potrafią przyćmić nawet najbardziej wymarzone wesele.

Nowocześnie czy tradycyjnie?

Są pary młode, które decydują się na małżeństwo urządzane „własnym sumptem”. Przyszli małżonkowie sami wyprawiają przyjęcie ślubne, nie rzadko skromne, a pieniądze, które mieli by wydać na większą imprezę, są wkładem w ich nową rodzinę. I to dobrze, bo przecież to jest ten moment, w którym zaczyna się budowanie zaradności i odpowiedzialności za własną rodzinę i własne gospodarstwo domowe.

Niestety ten model organizacji imprez ślubnych, nadal nie cieszy się w Polsce wielkim powodzeniem. Dlaczego? Bo my, Polacy jesteśmy tradycjonalistami, którzy lubią wsadzić swoje „pięć groszy” gdzie tylko się da. I gdy tylko jest ku temu okazja, wcielamy się w rolę„wujków dobra rada”, którzy zamiast pozwolić młodym zamienić ten moment w magiczną chwilę, do której z lubością będą powracać, narzucają im swoją wolę.

Potwierdzają to sami młodzi małżonkowie. Wystarczy tylko zapytać o ich doświadczenia. „-Oczywiście pomagała mi mama”- pisze jedna z internautek- „Mój mąż tylko jasno i wyraźnie przedstawiał swoje zdanie na dany temat. Oj działo się...”

Tradycja, ale… po nowoczesnemu!

Wyprawiając ślub wzorujemy się na naszych matkach, ciotkach, czasem nawet i babkach. Ale wiele z nas stara się przenieść rodzinne tradycje i zwyczaje w nasze czasy. A mamy z czego korzystać, bo otaczające nas media aż kipią od poradników serwujących nowoczesne i modne wzory i kolory. I tu zaczyna się konflikt! Bo nie wszystko co podoba się nam , znajdzie uznanie w oczach naszych rodziców czy teściów. I choć, podobno, nie da się zadowolić każdego, to przygotowując się do ślubu chcemy aby tak się właśnie stało. I cudownie jest gdy to się udaje. Gdy na przykład matka panny młodej wspiera córkę w jej wyborach, a teściowa nie krytykuje i nie potępia, tylko dlatego, ze ona wtedy, w innym miejscu wybierała inaczej. Znacznie gorzej jest, gdy tego wsparcia nie ma. Zaczyna się frustracja wynikająca z niemożności zadowolenia otoczenia, co w końcu przeradza się w smutek i rezygnację. A przecież to nie rodzina jest tu najważniejsza! To Państwo młodzi mają czuć się w tym dniu wyjątkowo. A wszystko to, nie po to, by
zaimponować innym, tylko by poczuć powagę sytuacji. ONA w bieli symbolizując niewinność i gotowość bycia żoną i matką. ON zaś mężem i ojcem- ostoją rodziny którą stworzą.

I ślubuję ci…

Sama ceremonia zaślubin również coraz bardziej traci na uroku przypominając wielkie show, które za wszelką cenę musi trwać, według odwiecznej zasady „zastaw się a postaw się”. I kiedy nadchodzi ten wymarzony moment, gdy goście stoją z kwiatami, a matki nie kryją wzruszenia poprawiając nerwowo ojcom krawaty (jakby chciały zaznaczyć, ze nadal mają coś do powiedzenia!) wchodzi młoda para. Ale, … co to? Nie ma skupienia.?! Tylko błyski fleszy?! ( bo przecież zamówiono dwóch operatorów kamer! Jeden to stanowczo za mało! Dwóch robi większe wrażenie) Wszyscy patrzą na pannę młodą i jej kreację! Mało kto widzi pana młodego (chyba, ze ma garnitur od Armaniego).

Młodzi ślubują sobie. Ale przytłoczeni tym co się wokół nich dzieje prawie zapominają po co stają na ślubnym kobiercu. A jeśli już nawet zdarza im się rozumieć co sobie przyrzekają, to potem ich pamięć jest raczej krótkoterminowa. I nic nie ma w tym nic dziwnego. Bo jak inaczej wchodzić w związek małżeński, gdy żyjemy w czasach, gdzie w roli głównej występują nie prawdziwe wartości lecz przepych. Ba! Gdy suknia panny młodej może być nawet koloru czerwonego! Można by powiedzieć: SZALONE CZASY! Ale może warto by się zastanowić dlaczego tak właśnie się dzieje? Nie dajmy się zwariować!

Cóż więc robić? Kogo słuchać i jak się zachować, żeby ten wymarzony przez nas długo wyczekiwany dzień nie stał się kością rodzinnej niezgody albo filmowym koszmarem?!

Najlepiej będzie Drogie Panie, jeśli zastosujemy zasadę umiaru. W doradzaniu, wybieraniu i rozmiarze. Jeśli zaś jesteście mamami, ciociami lub babciami, najpierw posłuchajcie zanim udzielicie jakiejkolwiek rady. Może nikt o nią wcale nie prosi?...bo jeśli prosi to co innego!

A jeśli jesteście Młodą Parą, bądźcie odważni bronić własnych granic i własnych wyborów. Nie bójcie się wyrażać własnych oczekiwań i potrzeb, ale też nie bójcie się prosić o radę. Pamiętajcie, że w każdym słowie jest odrobina prawdy.

Źródło artykułu:WP Kobieta