Alternatywka młodzieżowym słowem roku. W świadomości Polaków jest już od dawna
Alternatywka jest kobietą. Kolorowe włosy, depresyjne zachowanie, zblazowany wyraz twarzy - to główne cechy rosnącej w siłę subkultury. Kim jest jej przedstawicielka i co łączy ją z artystami epoki romantyzmu?
06.12.2019 | aktual.: 06.12.2019 20:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Młodzieżowym słowem roku 2019 została "alternatywka". Pobiła trendującą na koniec roku "jesieniarę", zdeklasowała też "madkę". I chociaż słowo pojawiło się w obiegu dopiero wiosną bieżącego roku, mamy wrażenie, że osoby reprezentujące ten styl bycia są popularne od lat.
– Przewaga "alternatywki" nad innymi zgłoszeniami nie była tak druzgocąca, jak w ubiegłym roku słowa "dzban". W tym roku typy były dużo bardziej rozłożone. Chociaż przyznam, że zainteresowanie konkursem było jeszcze większe niż w roku ubiegłym. Patrząc na zgłoszenia możemy twierdzić, że plebiscyt zdecydowanie też spełnia założenia młodzieżowego – mówi Bartek Chaciński, dziennikarz zasiadający w jury konkursu PWN.
W babskim świecie
Budowa słowa wskazuje, że alternatywką jest przede wszystkim kobieta. Czy w takim razie mężczyźni są z tej subkultury wykluczeni? – "Alternatywka" jest po prostu formą podstawową tego wyrazu. Ma swoje ekwiwalenty męskie, czyli "aternatyw" i "alternator", jest to jednak głównie określenie dziewcząt – mówi Chaciński.
– Wydaje mi się, że to nagromadzenie słów opisujących młode kobiety, oceniających ich postawy i upodobania to jest efekt siły społecznościowego internetu, gromadzącego się wokół "obrony" męskości w jej konserwatywnym znaczeniu. Jest to, do pewnego stopnia, jakaś emanacja kultury "inceli". Nie możemy jednak mówić, żeby określenie "alternatywka" było szczególnie obraźliwe, na pewno nie tak bardzo, jak ubiegłoroczny zwycięzca plebiscytu, czyli słowo "dzban" – kontynuuje dziennikarz.
Kolorowe włosy, piercing i co dalej?
Słowo, słowem, jednak za każdym określeniem kryje się ktoś, kogo opisuje. Kim w takim razie jest typowa alternatywka i jakie cechy sobą reprezentuje?
- Alternatywka to to dziewczyna należąca do swego rodzaju subkultury, która jest dość nowa, bo na początku tego roku słowo nie istniało w zainteresowaniach ludzi, nie wyszukiwano go chociażby w Google. Wiosną to zjawisko osiągnęło znaczny skok popularności – mówi Weronika Lewandowska, trendolożka, zajmująca się analizą i kreowaniem trendów.
Zarówno ona, jak i Bartek Chaciński zgadzają się co do opisu fizycznego wyglądu alternatywki. To dziewczyna o kolorowych włosach, często ozdabiająca swoje ciało tatuażami i piercingiem, nosząca krótkie koszulki odsłaniające talię, okulary w cienkich oprawkach i ciężkie buty.
Obserwując w mediach społecznościowych zainteresowania "alternatywek", na pierwszym planie widzimy wyraźny wpływ 17-letniej wokalistki Billie Eillish. Amerykanka nagrywające depresyjnie nacechowane piosenki, wyróżniająca się kolorowym stylem ubierania się, stała się sztandarową postacią w świecie nowoczesnej alternatywy.
– Osoby określane jako alternatywki często, w początkowych fazach swojego zainteresowania, słuchały właśnie Billie Eillish. Teraz jest możliwe, że już tego nie robią, bo stała się zbyt mainstreamowa – mówi Lewandowska.
Subkulturowy nawrót
Czytając opis "klasycznej" alternatywki, można mieć deja-vu. W końcu fascynacja odmiennością, byciem poza schematami społecznymi i nieco "dramatycznym" stylem bycia przewijała się już w przeszłości wielokrotnie. Chociażby w przypadku emo, które szczyt popularności zanotowało w latach 2005-2010.
– Można powiedzieć, że subkultura alternatywek jest nową wersją subkultury emo. Jest to rzecz zupełnie naturalna, bo subkultury nawracają. Tak samo jak emo było nową wersją emocjonalnego romantycznego rocka, grunge'u z lat 90., tak co kilka-kilkanaście lat tego rodzaju subkultury wiodące się wymieniają – tłumaczy trendolożka.
– Przypomina to swego rodzaju sinusoidę. Na górnej osi mamy ten depresyjny romantyzm, a na dolnej radość i szybkość. Renesans tej radosnej, szybkiej kultury mogliśmy obserwować przez popularność subkultury powiązanej z imprezami Wixapol, która wciąż istnieje – dodaje Weronika Lewandowska.
Modne bycie smutnym
Bardzo istotnym elementem stylu życia alternatywek jest epatowanie jakąś formą zaburzeń psychicznych, szczególnie depresji, która ich zdaniem jest kluczem do popularności. – Istotne jest to, że w przypadku zarówno alternatywek, jak i emo mocno podkreślana jest depresja, "zdiagnozowana" samodzielnie lub po prostu pozowana. Ogólnie problemy natury mentalnej są obecnie dość często podkreślane, ponieważ stały się "modne" – mówi ekspertka.
Skąd jednak tak ogromne zainteresowanie młodzieży osobami, które, zgodnie z opisem, uchodzą za niezbyt przyjaźnie nastawione i nieco… zblazowane?
– Nie opisałabym tych osób jako zblazowanych, czy mocno zamkniętych w sobie. Prowadząc swoją aktywność na portalach społecznościowych, szczególnie na Instagramie, oczekują jakiejś reakcji na swoje działania, mają swoją publiczność. Gdyby były osobami absolutnie wycofanymi, siedziałyby zamknięte w domu i nikomu się nie pokazywały. Ich zachowania to poza, która jest atrakcyjna od setek lat – wyjaśnia fenomen trendolożka.
– Tak naprawdę romantycy, którzy na początku XIX wieku grozili samobójstwem z miłości, rzucali się z płaczem po podłogach w miejscach publicznych i pisali wiersze, to też były osoby popularne. Zachwycano się nimi. Ta oryginalność, niezależnie od tego, czy jest na jednym, czy na drugim "biegunie" jest po prostu interesująca dla ludzi, którzy nie są na tyle odważni, żeby tak daleko siebie wykreować – puentuje specjalistka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl