Anna Dymna ma dość artykułów na swój temat. Podała powód
Anna Dymna jest jedną z najlepszych polskich aktorek. Choć nadal tworzy wybitne kreacje w spektaklach krakowskiego Starego Teatru, wiele osób kojarzy ją przede wszystkim dzięki działalności charytatywnej. W wywiadzie z Wojciechem Szczawińskim opowiedziała kilka dramatycznych historii.
03.06.2021 10:34
Anna Dymna w tym roku skończy 70 lat. Popularność przyniosły jej role w filmach "Nie ma mocnych", "Znachor" czy "Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny". Od 2003 roku jest prezeską fundacji "Mimo wszystko" niosącej pomoc osobom chorym i z niepełnosprawnościami.
Los mocno ją doświadczył
Choć życie zawodowe charyzmatycznej aktorki można określić mianem bardzo udanego, to prywatne mocno ją doświadczyło.
- Los nieraz dał mi po głowie bardzo mocno. Zawsze jednak dużo pracowałam w otoczeniu wspaniałych ludzi. To oni sprawiali, że pomimo wielu dramatów, jakich doświadczyłam w życiu osobistym, potrafię pogodnie spoglądać na świat – wyznała Dymna w wywiadzie-rzece z Wojciechem Szczawińskim, który ukazał się w formie książki pt. "Warto mimo wszystko".
Media od lat rozpisują się przede wszystkim o przykrych doświadczeniach, jakie spotkały aktorkę w przeszłości. W rozmowie ze Szczawińskim Dymna postanowiła odnieść się do tych artykułów.
- Niektórym bardzo zależy, żebym tworzyła wokół siebie atmosferę martyrologii: opowiadała o swoim małżeństwie z Wiesiem Dymnym, który był mężczyzną starszym ode mnie o piętnaście lat i krąży o nim wiele anegdot; o tym, że potem przeżywałam tragedię, ponieważ Wiesiek umarł; że spaliło się nasze mieszkanie; że moje drugie małżeństwo rozpadło się, ale że z tego związku mam syna. To takie wzruszające - mówią - skomentowała
- Kiedy tłumaczę, że te wszystkie historie nie są dla mnie proste, a nawet, że nie chcę o nich publicznie opowiadać, słyszę: Ale to właśnie one interesują naszych czytelników najbardziej. A potem nagle pada pytanie: Czy lubi pani jeść kawior na śniadanie? Cóż za niedorzeczność! Mój ból, cierpienie, wszystkie najbardziej dramatyczne momenty życia mają być opisane na jednej stronie gazety? Przecież chyba dla każdego człowieka jest to upokarzające - wyznała.
Dramatyczna historia ze szpitala
Przy okazji opowiedziała też poruszającą historię dotyczącą wypadku samochodowego, w którym była ofiarą. Do karetki, a później szpitala, trafiła z zakrwawioną twarzą i spotkała się z ignorancją lekarzy i złym traktowaniem. Dopiero gdy medycy zorientowali się, że ich pacjentką jest znana aktorka, zmienili zachowanie o 180 stopni.
Jednocześnie Dymna nie użala się nad sobą, skupia się na tym, by pomóc jak największej liczbie osób.
- Wyrobiłam w sobie nawyk zapominania o nieszczęściach, których doświadczałam, o krzywdach, które wyrządzali mi ludzie. Polega to na koncentracji. Potrafię skoncentrować się do tego stopnia, że wyjdę naga na mróz i będę odczuwała ciepło. Nauczyłam się tego na użytek pracy w filmie. Wywołam stan, który w danym momencie będzie mi potrzebny – zadeklarowała.
Cierpienie uszlachetnia?
Na co dzień aktorka spotyka się z chorymi, cierpiącymi ludźmi. Wnioskami z obcowania z nimi również podzieliła się w książce "Warto mimo wszystko".
- Gdy ktoś mówi, że cierpienie uszlachetnia, to trafia mnie szlag. Wolałabym, żeby nie było takiej szlachetności. Zrozumiałam jednak, że cierpienie otwiera przed człowiekiem nowe perspektywy, uruchamia w nim nieprawdopodobne siły. Kiedy cierpimy, przestajemy zwracać uwagę na sprawy mało istotne, na plotki, bezsensowne walki, intrygi, zawiści, powierzchowne ekscytacje.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl