Anna Tomaszewicz-Dobrska – pierwsza Polka z dyplomem lekarza
Niestrudzona działaczka społeczna, aktywna bojowniczka o prawa kobiet, ale przede wszystkim lekarka z powołania, zdobywająca wiedzę i doświadczenie w czasach, gdy studia medyczne były zarezerwowane niemal wyłącznie dla mężczyzn. Anna Tomaszewicz-Dobrska przez całe życie walczyła z przeciwnościami i odniosła sukces.
17.06.2016 | aktual.: 08.06.2018 14:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Podobno, gdy przychodziła na świat, 13 kwietnia 1854 r., za oknem szalała burza i co chwila rozlegały się grzmoty. Burzliwe okazało się całe życie Anny.
Urodziła się w Mławie, jej ojcem był Władysław Tomaszewicz, oficer rosyjskiej żandarmerii, matką – pochodząca z ziemiańskiej rodziny Jadwiga Kołaczkowska, mocno związana z ruchem niepodległościowym. To ona wpoiła córce patriotyczne wartości.
Anna miała kilka lat, gdy przeprowadziła się z rodzicami do Łomży, a następnie Warszawy. W stolicy ukończyła z wyróżnieniem znaną żeńską pensję Paszkiewiczowej, gdzie prawdopodobnie zrodził się u niej pomysł studiowania medycyny.
Warto pamiętać, że w drugiej połowie XIX wieku drzwi większości uniwersytetów, zarówno w podzielonej przez zaborców Polsce, jak i Europie, były zamknięte dla kobiet. Z czasem zaczęło się to zmieniać, ale wydziały medyczne uchodziły za szczególnie konserwatywne. Powszechnie uważano, że niewiasta nie dysponuje odpowiednim potencjałem intelektualnym i siłami fizycznymi, by sprostać pracy lekarza.
Nic dziwnego, że rodzice 15-letniej Anny byli zszokowani, gdy córka wyjawiła im swoje plany życiowe, zakładające wyjazd do Zurychu i podjęcie studiów na jedynym w Europie wydziale lekarskim przyjmującym kobiety. Musiała stoczyć prawdziwy bój, by uzyskać zgodę opiekunów na rozpoczęcia nauki w Szwajcarii. Determinacji jej jednak nie brakowało, nawet zaplanowała głodówkę, by ich przekonać. W końcu otrzymała od ojca zgodę, a przede wszystkim wsparcie finansowe.
Przez dwa lata szlifowała pod okiem znanych warszawskich profesorów biologię, fizykę, chemię, a także język francuski, niemiecki i łacinę. Jesienią 1871 r. została studentką wydziału medycznego uczelni w Zurychu, o czym z zaskoczeniem informowały warszawskie gazety.
Warszawa zamiast Tokio
Młoda Polka okazała się bardzo zdolną studentką. Na piątym roku Tomaszewicz została asystentką znanego neurologa i psychiatry, prof. Edwarda Hitziga, w prowadzonym przez niego Zakładzie dla Umysłowo Chorych. Współpracowała także z innym wybitnym uczonym, fizjologiem Ludimarem Hermannem, pod kierunkiem którego napisała pracę doktorską „O niektórych funkcjach labiryntu”. Bez problemów zdała wszystkie konieczne egzaminy i otrzymała dyplom lekarza, jako pierwsza Polka w historii.
Niedługo później dostała bardzo atrakcyjną propozycję wyjazdu do Japonii, w charakterze asystentki jednego z profesorów szwajcarskiej uczelni. Tomaszewicz nie wyobrażała sobie siebie w Azji. Chciała wracać do Polski i to jak najszybciej. W Warszawie pojawiła się wreszcie w 1877 roku.
Precz z dziwolągiem!
Po powrocie do ojczyzny Annę spotkała seria rozczarowań. Okazało się, że młoda lekarka nie ma prawa do praktykowania. Rosyjskie prawodawstwo nie sprzyjało tym, którzy dyplomy uzyskali za granicą. A szczególnie jeśli chodziło o kobietę.
W styczniu 1878 r. w tajnym głosowaniu przepadła jej kandydatura do Warszawskiego Towarzystwa Lekarskiego, choć jego prezes, prof. Henryk Hoyer pisał o pracach naukowych Tomaszewicz: „Świadczą one o wielkich zdolnościach autorki, jak również o zupełnym obznajmieniu się z celami i środkami medycyny. Autorka znajduje się zupełnie na wysokości nowszego stanowiska nauki”.
„Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!” – grzmiał z kolei na łamach „Przeglądu Lekarskiego” wybitny chirurg prof. Ludwik Rydygier.
Ambitną lekarkę popierało natomiast wielu publicystów i pisarzy, m.in. Aleksander Świętochowski i Bolesław Prus.
Tomaszewicz zyskała dużą popularność, ale najważniejsza była dla niej nostryfikacja dyplomu. Nie mogąc jej uzyskać w Warszawie, zdecydowała się na wyjazd do Sankt Petersburga, gdzie znów musiała przełknąć gorzką pigułkę, gdy okazało się, że car zabronił swoim poddanym studiowania w Zurychu.
Jednak szczęście w końcu się do niej uśmiechnęło. Dowiedziała się przypadkiem, że miejscowa Akademia Medyczno-Chirurgiczna poszukuje lekarki płynnie władającej językami niemieckim, angielskim i francuskim, która miałaby się opiekować żonami przebywającego w Rosji sułtana. Zgłosiła się, a władze nie tylko przyjęły jej ofertę, ale zezwoliły także Polce na studiowanie na petersburskiej uczelni. Tam zdała wymagane egzaminy, uzyskując prawo praktyki na terenie całej Rosji, a więc i w Królestwie Polskim.
Kierowniczka w przytułku
W 1880 r. wróciła do Polski, a już w czerwcu tego roku gazety warszawskie doniosły, że „pierwsza u nas kobieta-doktor, p. Tomaszewicz, w lecznicy przy ulicy Niecałej udziela w godzinach oznaczonych porady lekarskiej w chorobach kobiet i dzieci”.
Rok później lekarka wyszła za mąż za warszawskiego laryngologa, Konrada Dobrskiego. W 1882 r. została kierownikiem przytułku położniczego nr 2 przy ul. Prostej, utworzonego dzięki wsparciu jednego z najbogatszych warszawiaków, Stanisława Kronenberga. To syn słynnego finansisty poparł kandydaturę Tomaszewicz-Dobreskiej, która wciąż miała wielu przeciwników w świecie lekarskim.
Pracowała tam przez blisko 30 lat, choć warunki były fatalne.
„Na udramatyzowanie tej widowni składały się: zlew bez wodociągu; przynoszenie wody wiadrami i zlewanie w beczkę, z której czerpano ją do wszystkich użytków; brak klozetu, który zastępowano wiadrami z proszkiem otwockim; wentylacja za pomocą lufcików przeze mnie otwieranych, za mymi plecami natychmiast zamykanych, piece opalane węglem kamiennym, popękane ze starości, nieuleczalnie dymiące; oświetlenie lampami naftowymi; pranie ręczne w balii, bez gotowania bielizny” – opisywała w sprawozdaniu.
W miarę upływu lat Tomaszewicz-Dobrska specjalizująca się w chorobach kobiecych i pediatrii, stała się popularnym i wziętym lekarzem, a w jej gabinecie spotykały się pacjentki ze wszystkich warstw społecznych. Najuboższe przyjmowała za darmo.
Zjazd kobiet
Anna Tomaszewicz-Dobrska była bardzo aktywna społecznie. Była jedną z inicjatorek powołania Towarzystwa Kultury Polskiej, które stawiało sobie za cel zakładanie szpitali, ochronek, klubów, muzeów, galerii, domów ludowych, podnoszenie poziomu wiedzy społeczeństwa, wydawanie czasopism i książek, organizowanie towarzystw i spółek przemysłowych.
Zapisała się także jako bojowniczka o równouprawnienie kobiet. Razem z Marią Konopnicką i Elizą Orzeszkową doprowadziły w 1907 r. do I Zjazdu Kobiet Polskich.
Anna Tomaszewicz-Dobrska zmarła w Warszawie, 21 czerwca 1918 r. Trzy dni później odbył się jej uroczysty pogrzeb na cmentarzu powązkowskim. Prochy lekarki zostały złożone w grobowcu rodzinnym. Najbliższa rodzina oraz przyjaciele wykonali ostatnią wolę zmarłej, która prosiła, żeby zamiast kwiatów i wieńców na jej grobie, zebrani przeznaczyli datki pieniężne na fundację dziecięcą „Kropelka mleka”.
Korzystałem z artykułu Jerzego Kulikowskiego „Medycynierka”, który ukazał się w „Pomocniku historycznym”, dodatku do tygodnika „Polityka”