Ashley Graham udowadnia, że we wszystkim można czuć się seksownie. I to bez względu na rozmiar
Jest jedną z tych gwiazd, które nieustannie udowadniają, że pewność siebie to podstawa. Pokazuje, że warto pokochać swoje ciało takim, jakie jest i eksponować swoje wdzięki. Ashley Graham, amerykańska modelka, stała się wzorem dla wielu kobiet. Powód? Wystarczy przyjrzeć się jej ostatnim zdjęciom.
Czerwono mi, czerwono
Graham pojawiła się wśród gwiazd na imprezie "Women of the Year Awards" organizowanej przez magazyn "Glamour". Jej wyjątkowa stylizacja od razu zwróciła uwagę fotoreporterów, którzy tylko czekali, aż pojawi się na ściance, by zapozować do zdjęć. Graham daje nam, kobietom, świetną lekcję stylu: możemy wyglądać idealnie we wszystkim. Wystarczy trochę pewności siebie i seksownych detali.
Hit niejednego sezonu
Modelka na ten wieczór postawiła na czerwony garnitur. Nietypowy. Przeważnie widzimy go w zupełnie innej odsłonie. Gwiazdy stawiają najczęściej na te komplety, które podkreślają sylwetkę, opinają nogi, pośladki i do tego wszystkiego ładnie odcinają się w talii. Nie tym razem.
Seksownie i modnie
Graham wybrała obszerny garnitur w dużo większym rozmiarze, niż teoretycznie powinna. Zabieg był celowy. Luźne rękawy tańczyły wokół nadgarstków modelki. Tym samym Graham ukryła nieco swoje krągłości, ale dodała sobie odrobiny seksapilu. Trzeba przyznać, że trudno oderwać od niej wzroku. Całość dopełnił jeszcze wyeksponowany dekolt. Graham wie, jak zwrócić na siebie uwagę. Pytanie tylko, czy taką stylizację da się powtórzyć przez nas, zwykłe śmiertelniczki, a nie supermodelki? Może być ciężko.
Atrakcyjność wypływa z pewności siebie
Podstawową zasadą, którą zdaje się lansować Ashley Graham, jest to, by zawsze czuć się dobrze w swoim ciele. Wiele kobiet w rozmiarze "plus" wybiera na co dzień bezpieczne stylizacje: luźne spodnie i bluzki, sukienki, które nie podkreślają krągłości. Graham udowadnia, że warto wyjść ze strefy komfortu i odrobinę zaszaleć. Jej kreacje nigdy nie są nudne. Nie boi się pokazać brzuszka, podkreślić pupę, odsłonić nieco uda. Tak było i tym razem, gdy pojawiła się na imprezie w błyszczącej, błękitnej sukience.
W Stanach robi furorę
Modelka szturmem podbiła modowy rynek w Stanach. Zaczęła pojawiać się na imprezach, jej zdjęcia pojawiły się w sieci, a niedługo później zebrała całkiem pokaźne grono fanów. Za rozpoznawalnością poszły kolejne kontrakty, opiewające na tysiące dolarów. Dziś mało która osoba w Ameryce nie zna modelki. Udowadnia, że kobiety plus size też mogą robić karierę w modzie i reklamie. Nie ma kompleksów, jest odważna i otwarta. Często opowiada o swoim wyglądzie i wadze. - Jestem odważna, jestem błyskotliwa, jestem piękna i mogę robić to, na co mam ochotę – twierdzi supermodelka. – Po prostu każdego dnia muszę powtarzać to sobie samej, by następnie iść z tym przesłaniem do ludzi. Muszę wiele pokonać w sobie i wokół siebie, by pokazać młodym dziewczynom, że naprawdę nie ma znaczenia, jaki mają cellulit, ile mają tłuszczu na brzuchu czy biodrach – mówiła w jednym z wywiadów.