"Babskie" rozmowy terapeutyczne
To nie prawda, że babskie spotkania to tylko strata czasu. Mogą mieć zbawienny wpływ na nasze samopoczucie. Dają możliwość wygadania się, uzyskania wsparcia i siły.
20.05.2009 | aktual.: 25.06.2010 16:41
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Spotkania w gronie przyjaciółek mają swoją długą tradycję. Kiedy przed wiekami mężczyźni szli na polowanie, kobiety zostawały w osadach, zajmowały się gospodarstwami i przy ognisku godzinami rozmawiały. W późniejszych wiekach umawiały się na łuskanie grochu, czy haftowanie, a rozmowom nie było końca. Ta tradycja przetrwała do dziś. Nie praktykuje się już co prawda wspólnego darcia pierza, ale panie chętnie umawiają się na kawę i "pogaduchy".
Spotkania w większym gronie pełnią rolę terapii grupowej. Po wojnie wielu żołnierzy potrzebowało pomocy psychologów, których brakowało. To wtedy zrodziła się terapia grupowa i okazało się, że w przypadku wielu z nich działała lepiej niz spotkania indywidualne.
Co dwie głowy, to nie jedna
Kiedy z problemami zostajemy sami, urastają one do monstrualnych rozmiarów. Sądzimy, że tylko nas spotykają takie niepowiedzenia. Natomiast jak usłyszymy, że inni mają podobne przeżycia, nie czujemy się już tacy samotni. Znajomi i przyjaciele mogą też podsunąć dobre rozwiązania, na które my nie wpadliśmy. Mają swoje doświadczenia i wiedzą, czego unikać. Warto słuchać rad, ale nie przyjmować ich bezkrytycznie. Nie każda nawet najlepsza recepta na problem naszych znajomych, musi sprawdzić się w naszym przypadku.
Dać upust emocjom
W życiu spotyka nas wiele negatywnych doświadczeń. Kumulujemy w sobie złość, smutek, czy frustrację. Jest nam lżej, kiedy wyrzucimy z siebie te wszystkie emocje. Tymczasem często otoczenie i sytuacje wymuszają na nas zachowanie pozorów spokoju. W pracy nie możemy wykrzyczeć szefowi, co myślimy o jego metodach zarządzania, a wychowawczyni naszego dziecka zarzucić, jak złym jest pedagogiem. Aby rozładować napięcie możemy pójść na siłownię, albo na basen. Tak najczęściej postępują mężczyźni, bo większość z nich nie umie mówić o emocjach. Kobiety łatwiej je uzewnętrzniają. Nie wstydzą się powiedzieć o uczuciach, bo nie boją się narażenia na zarzuty, że nie mają silnego charakteru. A przecież nie zawsze potrzebujemy rad, czasami już samo powiedzenie, co nas gryzie ma oczyszczającą moc, pozwala spojrzeć na sprawę z innej perspektywy.
Jak słuchać?
Sztuką jest też umieć słuchać. Przede wszystkim należy skupić się na tym, co mówi rozmówca. Nie przeglądajmy w tym czasie gazet i nie przełączajmy kanałów telewizyjnych. Patrzmy mu w oczy. Trzeba pamiętać, że każdy ma prawo powiedzieć tylko tyle, ile chce, resztę zachowując dla siebie. Warto zadawać pytania, wtedy rozmówca wie, że go słuchamy. Nie ma jednak potrzeby, żeby ciągnąć go za język i dopytywać o szczegóły. Warto szanować intymność drugiego człowieka.
Jeśli ktoś zwierza nam się ze swoich problemów, to nie oceniajmy go, nie mówimy: „Jesteś bezmyślny”. Jeśli koleżanka pyta nas o zdanie na temat swojego nowego chłopaka, nie kwitujemy: „To przecież kompletny idiota”. Mówimy jedynie o danej sytuacji: „Myślę, że zachował się nieodpowiedzialnie.” To nie będzie oznaką nieszczerości w rozmowie, a raczej taktu i delikatności.