Bilety na SOR‑ach pomogą? Personel szpitalny komentuje pomysł Ministerstwa Zdrowia
Niebawem pacjenci SOR-u będą otrzymywać bilety wyznaczające kolejność przyjęcia przez lekarza. Resort zdrowia twierdzi, że taka procedura zmniejszy chaos. Personel medyczny jest innego zdania.
06.06.2019 | aktual.: 06.06.2019 20:01
Do konsultacji przekazano właśnie projekt rozporządzenia Ministra Zdrowia, który przewiduje wdrożenie programu TOPSOR na szpitalnych oddziałach ratunkowych. TOPSOR ma sprawić, że kolejki będą mniejsze, a chaos zamieni się w porządek. Wizja ta wydaje się utopijna, a do tego kosztowna. MZ wyceniło wprowadzenie nowego systemu w polskich szpitalach na 50 mln zł. Będą to jednak pieniądze pozyskane z funduszy europejskich.
Obowiązkowy triaż
Pacjent, który trafi na SOR, będzie musiał pobrać bilet z numerem oraz dokładną godziną pojawienia się w szpitalu. Następnie będzie go czekał triaż, czyli procedura segregacji medycznej, która do tej pory nie była obowiązkowa, choć i tak działała w wielu szpitalach. W ramach zmian ma zostać wprowadzona na każdym odzziale ratunkowym. Triaż to wstępny wywiad dotyczący stanu zdrowia, który przeprowadza najczęściej ratownik, pielęgniarka lub lekarz. Na podstawie rozmowy, pacjentowi zostaje przydzielony kolor - czerwony (natychmiastowa pomoc), żółty (pomoc z możliwie najkrótszym czasem oczekiwania), zielony (czas oczekiwania do 240 min) oraz niebieski (do 360 min).
Problem w tym, że triaż nie zawsze jest wiarygodny.
- Pacjenci podczas triażu często kłamią. Twierdzą np. że urazu doznali przed chwilą, a prawda jest taka, że chodzą z nim już dwa tygodnie - mówi pielęgniarka zajmująca się segregacją medyczną w jednym z warszawskich szpitali. Kobieta dodaje, że z kolei osoby, które powinny szybko trafić na badania, mają czasem tendencje do bagatelizowania problemu.
- Są przestraszeni, więc umniejszają swoje objawy. Sami nie są świadomi, co im grozi. Czasem potężny uraz wewnętrzny prowadzący do śmierci objawia się jedynie złym samopoczuciem, a zwykłe zapalenie pęcherza potwornym bólem. Wtedy osoba z zapaleniem będzie potraktowana priorytetowo, choć nie powinna - mówi pielęgniarka i dodaje, że o pomyłkę ze strony przemęczonego i obciążonego triażysty naprawdę nietrudno. - Stan pacjenta w kolejce może się gwałtowanie pogorszyć. W jednej chwili wydaje się stabilny, a zaraz potem jego życie jest zagrżone, jeśli nie otrzyma szybkiej pomocy lekarza - podsumowuje.
Dlatego TOPSOR zakłada, że wydzielony pracownik medyczny ma co godzinę robić obchód i sprawdzać stan pacjentów czekających w kolejkach.
"To chyba żart! Personel SOR-u nie ma w co rąk włożyć, nikt nie znajdzie czasu na dodatkowe obchody" - pisze jedna z pielęgniarek na interneowej grupie medycznej. "W żadnym szpitalu nie znajdzie się osoba, która weźmie odpowiedzialność za życie ludzi w kolejne. A jeśli ktoś umrze po jej obchodzie?" - dodaje inna.
Bilet z numerem - może ktoś zrezygnuje?
Pacjenci w kolejkach będą mogli śledzić na specjalnych ekranach czas oczekiwania na wizytę lekarską i liczbę chorych w ich kategorii. Chodzi o to, by zniechęcić tych, którzy zamiast do szpitala, powinni udać się do lekarza rodzinnego.
- Jak wiemy, na SOR trafia wielu pacjentów, którzy nie powinni, ale chcą szybko i za darmo przejść potrzebne badania. Z doświadczenia wiem, że jeśli pacjent pofatyguje się do szpitala, to nie wyjdzie z niego póki nie zostanie przebadany - mówi ratownik z SOR-u w woj. mazowieckim. - Jeśli taki pacjent będzie miał informacje o niekończącej się kolejce na ekranie, podejrzewam, że jego frustracja się zwiększy i zareaguje jeszcze większą wściekłością i agresją.
Zwalczamy skutki, a nie przyczynę
- Kolejka na SOR-ze w piątkowy czy sobotni wieczór to często tłum pijanych ludzi, którzy wylewają na ciebie i na siebie nawzajem wiadro pomyj w kolejce - mówi Katarzyna Kowalska, prezes Stowarzyszenia Pielęgniarki Cyfrowe - Gdy ja pracowałam na oddziale ratunkowym, wielokrotnie zamykaliśmy się w gabinecie zabiegowym na klucz podczas przyjęcia pacjenta na przykład po wypadku samochodowym, w obawie przed niecierpliwymi i agresywnymi pacjentami. Myśleli, że ubliżając mi przyspieszą wizytę lekarską - dodaje Kowalska, która w ramach Stowarzyszenia przeprowadziła ankietę dotyczącą zabezpieczenia ochroniarskiego.
- Okazuje się, że pielęgniarki, również te pracujące na SOR-ze, w około 90 proc. przypadków nie mają możliwości wezwania ochrony, w razie zagrożenia. Czy numerki cokolwiek zmienią? Nie.
Zdaniem Kowalskiej resort zdrowia zajmuje się problemem ze złej strony. Priorytetem powinno być rozwiązanie kwestii braków kadrowych w szpitalach.
- Numerki to dobry pomysł, ale w przychodniach, a nie na SOR-ze, gdzie czekają sfrustrowani oraz chorzy pacjenci, w dodatku tacy, których stan może się w każdej chwili pogorszyć. Maszyny nigdy człowieka nie zastąpią. Biletomaty i ekrany to tylko drogie gadżety. Najpierw człowiek, potem roboty.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl