Brzydcy nie mają szans?
Długi nos, wąskie wargi, odstające uszy, niskie czoło, nalana twarz, rzadkie włosy, pryszcze i zmarszczki. Zez i opona w pasie, obwisły biust i krótkie, krzywe nogi. Garb, zapadła klatka piersiowa, brzydka karnacja. Jeśli zauważasz u siebie te cechy, możesz mieć problemy. Brzydkim wszystko przychodzi trudniej.
Długi nos, wąskie wargi, odstające uszy, niskie czoło, nalana twarz, rzadkie włosy, pryszcze i zmarszczki. Zez i opona w pasie, obwisły biust i krótkie, krzywe nogi. Garb, zapadła klatka piersiowa, brzydka karnacja. Jeśli zauważasz u siebie te cechy, możesz mieć problemy. Brzydkim wszystko przychodzi trudniej.
Brzydota nie jest medialna. Oczywiście są wyjątki – brzydki Willem Dafoe jest seksowny, a brzydka Barbra Streisand jest fascynująca, ale oni nie pracują w polskim oddziale koncernu LG i nie zabroniono im pokazywać się podczas wizyty szefa z dalekiej Korei.
Incydent z podwrocławskiej fabryki odbił się głośnym echem w mediach. Dziesięć pracownic fabryki telewizorów LG Display w Biskupicach Podgórnych pod Wrocławiem dostało polecenie, by przez dwa dni nie pojawiały się w pracy, albo przyszły na nocną zmianę. Powód? Wizyta pana Jung Ung Yeu, prezesa z centrali firmy w Korei. Niezręczna sytuacja, jak twierdzi kierownictwo fabryki, została wyjaśniona, a nadgorliwy menadżer - esteta, któremu na sercu leżały wizualne doznania koreańskiego przełożonego, pouczony. Niesmak jednak pozostał, bo mówienie o brzydocie zawsze jest niezręczne.
Marzena ma 32 lata, pięć lat pracuje w firmie odzieżowej i jest przekonana, że uroda i „good look” w pewnych branżach są obowiązkowe. – Czy ktoś widział brzydką hostessę, nieatrakcyjną stewardessę czy recepcjonistkę o twarzy z koszmaru? U nas w firmie liczy się wyrazistość i szyk. Jeśli dziewczyna jest brzydka lub gruba musi to zatuszować prezencją, oryginalnym ubraniem, lub przebojowością, choć nie będzie jej łatwo. Oczywiście, że lepiej mają ludzie ładni, szczupli, modnie ubrani, bo w końcu pracujemy w branży fashion. Ładnym ludziom łatwiej wybacza się zawodowe potknięcia i mają większe szanse na awans lub podwyżkę – uważa Marzena i dodaje, że jeśli kurier, który dostarcza paczkę spóźnia się, ale jest przystojny, nigdy nie zostanie upomniany.
– Brzydkiego pokurcza zawsze opieprzę – przyznaje dziewczyna, na którą, jak na resztę świata działa efekt aureoli lub efekt halo. Łady jest miły i dobry, a brzydki – głupi i zły. Brzydki człowiek bywa też gorszym pracownikiem. Na rynku pracy wygląd jest dziś taką samą wartością jak kompetencje czy wykształcenie.
Urząd ds. Walki z Dyskryminacją i Równości we Francji podał, że od 1 stycznia do 15 listopada 2009 roku otrzymał 134 skarg od osób, które uważają, że zostały potraktowane niesprawiedliwie z powodu swego wyglądu. Przypadki często dotyczą mężczyzn i kobiet z nadwagą, ale zdarzają się też sytuacje, gdy za przeszkodę uznaje się nie tyle aspekt estetyczny, co przynależność wyznaniową czy pochodzenie etniczne (na przykład fakt noszenia brody albo ciemną skórę). Podobno nieurodziwi ludzie zarabiają średnio 15 procent mniej od atrakcyjnych. Trudniej im umówić się na randkę. W urzędach dłużej zmagają się z biurokratycznymi barierami. Żeby awansować w pracy, muszą wykazać się większymi zdolnościami i zaangażowaniem niż ich łaskawiej obdarowani przez naturę koledzy. A tam, gdzie zawód wymaga kontaktów z klientem brzydcy właściwie są bez szans.
Podczas zeszłorocznej konferencji w Lille badaczka Hélene Garner-Moyer podkreśliła, że duża liczba bezrobotnych i coraz wyższy poziom wyjściowy wykształcenia młodych pokoleń zaostrzyły "konkurencję na rynku pracy". Dyplom nie jest już "centralnym kryterium selekcji": bierze się pod uwagę także "cechy osobowości" - Zjawisku temu sprzyja również rozrost sektora usług. Zwiększa się bowiem liczba stanowisk, które wymagają od pracownika licznych kontaktów z klientem. Gdy mowa o tego rodzaju posadach, częste jest przekonanie, że warto zwrócić się do pracownika o "lepszej prezencji". Ta preferencja jest zauważalna także w przypadku stanowisk, które nie mają związku z kontaktami zewnętrznymi – uważa Hélene Garner-Moyer.
„To przecież nie pani”, usłyszała Aneta od pracownika działu HR dużej firmy konsultingowej, w której ubiegała się o pracę. – To było moje zdjęcie, ale nieźle podretuszowane. Znam się na obróbce graficznej zdjęć i kilka minut z photoshopem wystarczyło, aby wysmuklić kości policzkowe, dodać wyrazistości spojrzeniu, podkręcić koloryt skóry, powiększyć wargi i oczy – opowiada Aneta, która wie, że oszukała potencjalnego pracodawcę, ale ten z kolei nie miał prawa prosić o jej zdjęcie. –
Kiepsko wychodzę na fotografiach i daleko mi też do ideału urody, wiem o tym, ale jestem świetnym fachowcem w branży, mam genialne CV i doskonałe referencje. Uznano jednak, że skoro teraz oszukałam pracodawcę, to pewnie miałabym problemy z dostosowaniem się do reguł panujących w firmie i mi podziękowano. Teraz Aneta wysyła swoje CV bez zdjęcia. Pracodawcy albo nie odpowiadają, albo proszą o zdjęcie i… potem też nie odpowiadają.
Brzydkim ludziom nie jest łatwo. Ci „ładni – inaczej”, z dużym dystansem do swojej urody, gromadzą się na angielskim portalu The Ugly Bug Ball, stworzonym jako równowaga dla thebeautifulpeoplecom, gdzie wstęp mają wyłącznie urodziwi wybrańcy. Nie jest łatwo dostać się w żadne z tych miejsc: okazuje się, że trzeba być naprawdę brzydkim, aby zostać zaakceptowanym w The Ugly Bug Ball i niezwykle ślicznym, aby przejść surową selekcję w portalu dla pięknych ludzi.
Polacy nie są ładną nacją: mamy ziemistą karnację, nadwagę, smutek na twarzach i rezygnację w oczach. Portal beautifulpeople.com, który w zeszłym roku zbadał świat pod kątem urody, ustawił nas na szarym końcu rankingu piękności: brzydsi od Polaków byli tylko Niemcy, Brytyjczycy i Rosjanie. Polskie dziewczęta są być może piękne (nasz kraj wydał wszak na świat Anję Rubik i Anetę Kręglicką), ale koło czterdziestki ich uroda rozmywa się w kolejnej ciąży, w troskach dnia codziennego i kolejnych kilogramach. Daleko nam do Włoszek czy Francuzek, których szyk i urok widać właśnie po przekroczeniu czterdziestki. Po czterdziestce były zapewne też pracownice LG Display w Biskupicach Podgórnych, które ze względu m.in. na swój wiek (i związaną z nim wydajność) zostały przeniesione w mniej reprezentacyjne rejony firmy, tam gdzie bystre oko koreańskiego szefa brzydoty dostrzec nie mogło.
Umberto Eco na pytanie, co jest brzydkie, odpowiedział, że brzydki jest piercing: najpiękniejsza nawet kobieta, ale z kolczykiem w pępku, traci urok. Co jeszcze uważamy za brzydkie?
Grzegorz Gustaw: „Piękno jest w oku patrzącego”, to pogląd, który długo dominował w podejściu do atrakcyjności. Zgodnie z nim to, co przez jedną osobę uważane jest za brzydkie przez inną może być uważane za piękne. Takie podejście uniemożliwia dyskusję na temat wyznaczników atrakcyjności. W połowie lat 80-tych zaczęto jednak prowadzić badania, w wyniku których wykazano, że pewne kryteria piękna są uniwersalne. Michael Cunnigham wykazał, że przedstawiciele różnych ras uważali za najbardziej atrakcyjne twarze kobiet o określonej konfiguracji cech. Niezależnie czy były to Latynoski, Azjatki, czy Afroamerykanki - za najpiękniejsze uznawane były panie o dużych, szeroko rozstawionych oczach, małych podbródkach, pełnych wargach i wysoko umieszczonych kościach policzkowych. Twarze kobiece, które nie spełniają powyższych kryteriów uważane są za brzydsze.
Czy ładnym rzeczywiście jest łatwiej w życiu, a brzydkim – trudniej?
Grzegorz Gustaw: Rzeczywiście, z większości badań naukowych wynika, że taki stereotyp przyświeca nam w kontaktach z ludźmi. Np. dzieci o przyjemnej powierzchowności oceniane są przez nauczycieli jako bardziej bystre od mniej urodziwych kolegów. Otrzymują też lepsze stopnie, a gdy dorastają mogą liczyć na bardziej serdeczną i sprawną obsługę w sklepach. W pracy zarobią więcej i szybciej awansują, a gdy „nabroją”, to podczas procesów sądowych otrzymają łagodniejsze wyroki (chyba, że narzędziem zbrodni była ich uroda – tak jak w przypadku wyłudzeń). W życiu prywatnym też są szczęśliwsze – częściej chodzą na randki pozyskują bardziej atrakcyjnych partnerów, mają więcej znajomych.
Dlaczego tak trudno walczyć z efektem halo? Czy dlatego, że ułatwia nam stereotypowe myślenie, które z kolei ułatwia życie?
Grzegorz Gustaw: Efekt halo to jeden z najstarszych i najbardziej znanych fenomenów opisanych przez psychologów. Jest to zniekształcenie poznawcze, polegające na tym, że na podstawie jednej widocznej cechy wnioskujemy o innych, niemożliwych do ocenienia na pierwszy rzut oka. Np. widząc piękną osobę, uznajemy automatycznie, że jest ona inteligentna i towarzyska (zakładamy, że jej pozostałe cechy również są pozytywne). Psychologowie, Nisbett i Wilson wykazali, że ludzie zazwyczaj nie są świadomi procesów poznawczych, które wpływają na wydawane przez nich sądy. Zgodnie z powyższym, z efektem halo trudno „walczyć” właśnie dlatego, że nie zdajemy sobie sprawy z tego, że mu ulegamy.
Czy jednak czasem uroda się nie przydaje, może czasami opłaca się być brzydkim?
Grzegorz Gustaw: Amerykańscy naukowcy, Marshall Dermer i Darrel Thiel w pracy pt.. „When beauty mail fail” zwracają uwagę na negatywne strony bycia pięknym. Ładni często spotykają się z przejawami zazdrości ze strony mniej atrakcyjnych przedstawicieli własnej płci, dla których piękno nie jest źródłem dobra, lecz frustracji. Badacze wskazali na ciemną stronę stereotypu piękna. Osoby atrakcyjne są postrzegane również jako niewierne, próżne, niemoralne, przedkładające wartości materialne nad duchowe i nieskromne.
W incydencie w podwrocławskiej fabryce są trzy strony: pokrzywdzone „brzydkie” kobiety, tajemniczy koreański szef i nadaktywny menadżer. Kobietom współczujemy – bo to przykre usłyszeć, że jest się brzydką. Ale czy to stereotypowe myślenie sprawia, że winą za całe zajście obarczamy zarówno polskiego menadżera, jak i Azjatę, który był jakby spiritus movens całego zajścia. Myślimy – to wszystko przez tego Azjatę w źle skrojonym garniturze?
Grzegorz Gustaw: Istnieje stereotyp zgodnie z którym dla mężczyzn wygląd kobiety jest najważniejszy, natomiast dla kobiet wygląd mężczyzny „nie ma znaczenia”. Prezes z centrali w Korei może być uznawany również za winnego dyskryminacji, przez sam fakt, że jest mężczyzną. Zalicza się bowiem do kategorii osób stereotypowo postrzeganych jako te, dla których wygląd kobiety jest najważniejszy.