Blisko ludziCała prawda o feromonach

Cała prawda o feromonach

Zdarzyło ci się zupełnie stracić głowę dla kogoś, kto wcale nie wygląda jak twój wymarzony książę z bajki? Wielka potrafi być moc uroku osobistego. Nie w tym rzecz? Z rozmową też nie idzie mu najlepiej? To mogą być feromony. Te skomplikowane mieszaniny przeróżnych substancji chemicznych podobno rzeczywiście są w stanie nieźle namieszać. Ich działanie często jednak bywa przeceniane.

Cała prawda o feromonach
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

15.09.2011 | aktual.: 05.06.2018 16:04

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zdarzyło ci się zupełnie stracić głowę dla kogoś, kto wcale nie wygląda jak twój wymarzony książę z bajki? Wielka potrafi być moc uroku osobistego. Nie w tym rzecz? Z rozmową też nie idzie mu najlepiej? To mogą być feromony. Te skomplikowane mieszaniny przeróżnych substancji chemicznych podobno rzeczywiście są w stanie nieźle namieszać. Ich działanie często jednak bywa przeceniane.

“W Wielkiej Brytanii w XVIII wieku, kiedy był rozkwit prostytucji ulicznej, kobiety stosowały pewien zabieg: zbierały wydzielinę spod napletka swoich klientów, mieszały go z wydzieliną ze swojej pochwy i robiły z tego pastę, którą smarowały się za uszami i na dekolcie, żeby zwiększyć swoją atrakcyjność dla innych” – opowiada seksuolog kliniczny z poradni MAGO, Arkadiusz Bileczyk. “Z kolei we Włoszech, przed sobotnimi zabawami, mężczyźni – po ciężkiej pracy w polu – zanim się umyli, wyciągali z marynarki chusteczkę, wycierali nią dokładnie okolice moszny oraz członka, a następnie składali ją i umieszczali w kieszonce. Dopiero po tym zabiegu szli się umyć. Twierdzili, że jest to coś, co przyciąga kobiety i zwiększa im szansę na dobra zabawę w sobotnią noc”.

O genach się wtedy nie mówiło, a o laboratorium z prawdziwego zdarzenia można było jedynie pomarzyć. Mimo to, ludzie stosowali różnego rodzaju zabiegi, które ich zdaniem zwiększały atrakcyjność. Niektórzy szukają nawet jeszcze dalej, bo w starożytnej Grecji.

“Jeden z moich kolegów przygotował dużą pracę na temat pozdrowienia rzymskiego. Jego zdaniem, gest z podniesioną ręką to nie było nic innego jak uwolnienie feromonów spod pachy. Gruczoły, odpowiedzialne za ich produkcję, umieszczone są głównie w pachwinach, na stopach, w okolicach narządów płciowych”.

Chodzi nie tylko o seks?

O feromonach mówi się głównie w kontekście uwodzenia osobników płci przeciwnej (feromony płciowe), rzadko jednak wspomina się o tym, że ich główne zastosowanie to komunikacja. W królestwie roślin i zwierząt służą m.in. do zwalczania konkurencji. Wabienie wydaje się jednak wszystkim dużo ciekawsze. Nic dziwnego, seks i wszelkiego rodzaju relacje międzyludzkie to coś, co sprzedaje się najlepiej…

“Feromony to bezwonne cząsteczki niosące ze sobą jakąś informację. Są ciągle hipotezą, nie zostały do końca zbadane ani opisane. Wciąż tajemnicze i chyba to najbardziej ludzi w nich pociąga. Lubimy rzeczy nie do końca wyjaśnione” – mówi psycholog Arkadiusz Bilejczyk. “Uruchamiają nieświadome procesy, które sprawiają, że czujemy do kogoś pociąg – głównie seksualny, chociaż mrówki czy pszczoły feromonów używają po to, żeby w ogóle się ze sobą porozumiewać. Być może dlatego w niektórych przypadkach nasze zwykłe lubienie kogoś może mieć związek z tymi tajemniczymi cząsteczkami, ale o tym się jeszcze nie mówi”

Jak zrobić prosty test

Czy feromony rzeczywiście mogą nas popchnąć w ramiona kogoś, na kogo nie zwrócilibyśmy uwagi? Bardzo prawdopodobne - jednak dużo prościej sprawdzić ich działanie w odwrotny sposób. “Czasem można się o tym przekonać w sytuacji, kiedy poznajemy kogoś np.: przez Internet” – mówi seksuolog. Przypomnijmy sobie taką sytuację: przeglądamy masę zdjęć i ktoś bardzo nam się podoba fizycznie. Nawiązujemy kontakt mailowy – mamy podobne zainteresowania, wiele nas łączy. Poniekąd zaczynamy się uzależniać od tego kontaktu, spędzamy wiele czasu na rozmowach z tą osobą, w końcu umawiamy się na spotkanie. Wcześniej rozmawiamy przez telefon. Jak wiadomo, barwa głosu i sposób mówienia również odgrywają dużą rolę. Wszystko działa tak jak trzeba. Mamy ochotę na bezpośredni kontakt. I co? I czar pryska.

“Powodów tego może być wiele, ale feromony wydają się odgrywać tutaj ważną role.”

Zgodność genów

Rola feromonów może być ważniejsza niż nam się wydaje na pierwszy rzut oka. “Mówi się o tym, że niosą ze sobą informację na temat zgodności genetycznej. Przede wszystkim warto sobie uświadomić, że jest bardzo wiele rodzajów feromonów i na każdego działa coś zupełnie innego. Istnieje wiele teorii, które mówią, że jeśli jakaś mieszanka działa na nas zachęcająco, to jest to dowód na zgodność materiału genetycznego, a jeśli odpychająco, to informacja o jej braku. To ma być nieświadomy mechanizm, który chroni nas przed kopiowaniem chorób i wszelkiego rodzaju niedoskonałości. Czasem również przed niepłodnością”- wyjaśnia seksuolog.

Chwyt marketingowy czyli "kup sobie flakon feromonów"

Od wielu lat feromony można po prostu kupić. Wcześniej były dostępne głównie w sex-shopach, dziś najlepiej sprzedają się w sieci. Jedne są tańsze, cenny innych wzrastają do 200 złotych, a nawet więcej. Producenci twierdzą, że tajemniczy flakon wiąże się nie tylko z atrakcyjnością seksualną, ale również pomaga przy negocjacjach, podczas egzaminów ustnych czy w samej sprzedaży.

Oferują szeroką gamę: dla mężczyzn, kobiet, mocniejsze, słabsze, wonne, bezwonne. Tylko od razu nasuwa się pytanie: skąd pewność, że dany flakon podziała akurat na tego mężczyznę, za którym od pewnego czasu wodzimy wzrokiem?

“W znacznej mierze to jest chwyt marketingowy. Część facetów lubi blondynki i w większości przypadków będą reagować tylko na takie kobiety. Podobnie będzie z feromonami: jakaś mieszanka nam odpowiada, a inna nie. Na jednego owszem podziała bardziej silnie, ale na innego wcale. Możemy wręcz odnieść przeciwny skutek, bo jeśli to akurat taki zestaw, który wyda mu się odpychający? Nie wiemy jaki feromon na kogo działa więc sporo ryzykujemy. Jeśli faktycznie te feromony są robione na wzór prawdziwych, to na pewno na jakąś tam grupę będą działać. Ja byłbym jednak dość ostrożny” – mówi Bilejczyk.

Cóż nam zatem pozostaje? Jeśli masz ochotę przetestować na sobie i nikt konkretny nie chodzi ci po głowie, może warto. Są ludzie, którzy twierdzą, że za sprawą tajemniczego flakonu zwiększyli zainteresowanie swoją osoba na ulicy, w pracy, w autobusie. Jeśli jednak wciąż marzysz o wysokim Pawle z biurowca obok, lepiej nie ryzykuj. Być może to właśnie twój kod genetyczny jest zgodny z jego kodem, skoro tak zawrócił ci w głowie?

(asz/pho)

POLECAMY:

namiętnośćseksferomony
Komentarze (48)