Całe życie w sześciu słowach. Jakie są twoje?
„Nie do końca tak to planowałam”, „Dziewięć lat. Uwięziona we własnej duszy”, „Bardzo go pragnęłam. Zdobyłam go. Cholera”. Co łączy te trzy zdania? Wszystkie są historią życia zamkniętą w kilku wyrazach. Wszystkie mają dokładnie po sześć słów. I wszystkie są efektem projektu, który porwał Amerykanów, a noszącego nazwę „Six-Word Memoirs”, czyli w skrócie i wolnym tłumaczeniu „Życie w sześciu słowach”.
Autor pomysłu na opowiadanie życia w sześciu słowach, Larry Smith, jest amerykańskim dziennikarzem. Odkąd zainaugurował swój projekt w 2006 roku we własnym magazynie „SMITH”, zdążył zebrać ponad milion bardzo krótkich opowieści od ludzi z całego świata, wydać je w książce i przeprowadzić inspirujący wykład na konferencji „TEDx”. Podsumowania zawierające nie więcej niż sześć słów to zdaniem Smitha prosty i kreatywny sposób na wydobycie kwintesencji właściwie ze wszystkiego: wiadomości dnia, problemu, który nas drąży, po historię życia. I przedstawienie jej tak, jak my ją widzimy.
Inspiracją dla Smitha była legenda krążąca wokół Ernesta Hemingwaya. Noblista w latach 20. ubiegłego wieku miał założyć z kolegami, że opisze całą historię, przedstawiającą bohatera, emocje i sens, zaledwie w sześciu słówach. Brzmiały one: „Na sprzedaż: Dziecięce buciki, nigdy nie noszone”. Sam Hemingway miał się chwalić, że to najlepsza powieść, jaką w życiu napisał, do dziś bywa zresztą nazywana najkrótszą książką świata.
Pomysł Smitha na streszczenie swojej historii spotkał się z szerokim odzewem. Do magazynu napływały listy, internauci zamieszczali posty na facebookowym profilu projektu, w klasach, kościołach, grupach samopomocowych i przy stoliku z przyjaciółmi ludzie dzielili się swoimi opisami. Robią to do tej pory, a według Smitha pomaga to przełamać lody, wyrazić siebie, rozpalić wyobraźnię.
- Czy te słowa mają moc uzdrawnia? Nie wiem - mówi Smith, przywołując swoje spotkanie z ludźmi cierpiącymi na depreseję, których również poprosił o opisanie historii. - Na pewno pomagają usłyszeć twój głos.
A ten bywa zaskakujący i dla autora, i dla odbiorców. Smith przekonał się o tym, gdy od pewnej uczennicy szkoły podstawowej usłyszał, że jest dziewięciolatką uwięzioną we własnej duszy. Jej kolega z kolei doradził dzeinnikarzowi: „Wyglądaj groźnie, bądź miły dla innych”. Cóż za pole do interpretacji dla rodziców tych dzieci. Obce osoby, których nigdy wcześniej nie widział, powierzały mu największe sekrety: „Sześćdziesięciolatek. Samotny. Bogaty. Zadzwoń do mnie”, „Zatrudnił mnie, zwolnił mnie, poślubił mnie”, „Pogrzeb ojca, narodziny córki. Wszędzie kwiaty”, „Znalazłam prawdziwą miłość, wyszłam za innego”, „Hotelowy seks wciąż kręci po pięćdziesiątce”, „Chcę zacząć wszystko od nowa. Aaach”. Smith był zachwycony.
Piotr Bucki, trener i wykładowca, odnalazł w „sześciu słowach” Święty Graal copywrightingu, o czym pisze w ostatnim numerze „Marketingu w praktyce”. Jego osobisty opis brzmi: „Pomagam ludziom szlifować i projektować komunikację”. Bucki zdradza, że autoprezentacja w sześciu słowach to jego ulubione ćwiczenie, którym zaskakuje uczestników swoich szkoleń. Zaskakuje, bo na poczatku niemal wszyscy twierdzą, że to niemożliwe do wykonania.
- Musimy jednak przyjąć ilościowe ograniczenie z otwartymi ramionami – pisze Piotr Bucki. - Wyzbyć się przeświadczenia, że trzeba powiedzieć wszystko, co tylko można, a założyć, że mówimy jedynie to, co jest najbardziej istotne. No i trzeba przygotować się na ostry sparing ze słowami.
Do mnie „Życie w sześciu słowach” dotarło również dzięki specjalistce od marketingu, a jednocześnie koleżance i pasjonatce podróżowania, poznanej w hostelu w Wilnie.
- Bardzo podoba mi się ten pomysł i będę go stosować - przekonuje Anna. – Używam zbyt wielu słów, a przecież „mniej znaczy więcej”. Są ludzie, którzy cierpią na słowną biegunkę, używają rozbudowanego słownika, ale czy faktycznie mają do przekazania coś ważnego?
Zdaniem Larry’ego Smitha, nawet stwórca mógłby użyć sześciu słów do wysłania ludziom swojego najważniejszego przesłania: „Nie zmuszajcie mnie, żebym schodził. Bóg”.
Choć zadanie wydaje się trudne, warto spróbować streścić swoją historię w kilku wyrazach. Z pewnością jest to świetny trening wyłuszczania sensu. Larry Smith ostrzega, że efekt bywa zaskakujący - możemy dowiedzieć się o sobie czegoś, czego nie podejrzewaliśmy.
Moje sześć słów na dziś brzmi: „Walczę z czasem. Chcę nim zawładnąć”. A jakie są twoje?