Blisko ludziCamping po polsku. Wypoczynek na łonie natury może zepsuć… dyskoteka u sąsiada

Camping po polsku. Wypoczynek na łonie natury może zepsuć… dyskoteka u sąsiada

Nie pająki, kleszcze, komary czy brak zasięgu. To inni ludzie mogą stać się największym utrapieniem podczas wakacji na campingu. Problemem bywa też zaniedbana infrastruktura sanitarna czy pobieranie dodatkowych opłat, które nie zawsze rekompensują bliskość przyrody. Mimo to niektórzy przekonują, że od "wakacji na dziko" można się uzależnić.

Camping po polsku. Wypoczynek na łonie natury może zepsuć… dyskoteka u sąsiada
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

– Jako dziecko często spędzałam wakacje pod namiotem. Mam z tamtego czasu wspaniałe wspomnienia, dlatego w tym roku chciałam sprawić dzieciom frajdę i wpadłam na pomysł wczasów na campingu – opowiada Ilona Kostecka, która prowadzi blog Mumandthecity.pl .

W tym roku Ilona razem z mężem, córką oraz synem wyjechała pod namiot niedaleko Wielkopolskiego Parku Narodowego. Miejsce okazało się urokliwe: lasy, jezioro, plaża. – O poranku budził nas śpiew ptaków. Dzieci były zachwycone, że plaża tak blisko, ale najbardziej podobało im się spanie w namiocie, z którego nie chciały wyjść – śmieje się Ilona.

Największa bolączka polskich campingów

Teoretycznie powinni przeżyć urlop marzeń. Coś jednak poszło nie tak, skoro Ilona przyznaje, że może i wakacje na campingu są fajne, ale jeśli chodzi o nią, to następnym razem rozbije namiot… we własnym ogródku. – Tym, co zniechęciło mnie do wakacji pod namiotem, nie są wcale komary, kleszcze czy pająki, a ludzie – nie kryje Ilona.

W czym rzecz? Przede wszystkim w nieprzestrzeganiu ciszy nocnej. – Największy atut tego miejsca, czyli plaża na wyciągnięcie ręki, okazał się też największym przekleństwem. Po godzinie 22 teoretycznie powinna być cisza; zwracam na to uwagę, bo mam małe dzieci. A tutaj impreza. W ulotce napisano, że to "spokojny ośrodek wypoczynkowy". Żadnego spokoju nie było, bo muzyka na plaży dudniła do rana – relacjonuje Ilona.

Rozczarowana była też zaniedbaną infrastrukturą sanitarną: rozpadającym się zlewozmywakiem, brudnymi toaletami, zaniedbanymi kabinami prysznicowymi. – Na campingu nie oczekuję luksusów, ale jeśli właściciel pola namiotowego pobiera opłatę, to chyba powinien zadbać o swój teren, prawda? To absolutny brak szacunku do gości. Mamy tak piękne tereny, więc tym bardziej nie mogę tego pojąć! - żali się Ilona.

Podobne spostrzeżenia ma Magda, która jako była harcerka spanie pod namiotem w otoczeniu przyrody wspomina z uśmiechem na twarzy. Dlatego w ubiegłym roku postanowiła zrobić rodzinie niespodziankę. Wypożyczyła przyczepę kempingową i zabrała bliskich – męża oraz dwie córki – na Mazury. – Kilka razy byłam na obozie na Mazurach i zawsze było świetnie. Ale camping, na jaki trafiliśmy… Ech, brak słów – mówi.

Magda przyznaje, że nie zrobiła rozeznania i miejsce wybrała w ciemno, bez sprawdzenia opinii w internecie. – To największy błąd! Teraz już będę wybierać miejsca tylko z polecenia – przyznaje. Co jej się nie podobało? Przede wszystkim ogólny tłok: namiot przy namiocie, przyczepy i kampery gęsto zaparkowane. – Zero intymności. Przy naszym campingu była jedna mała plaża, na której panował ścisk. Toalety – bez komentarza. Ale najgorsze było prymitywne zachowanie innych urlopowiczów. Muzyka, przekleństwa, śmiechy od rana do wieczora – wspomina Magda, której nie podobały się też dodatkowe opłaty, np. za wypożyczenie leżaków czy skorzystanie z prysznica.

Wolność i swoboda

Campingi mają zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Siostra Magdy, Karolina, jest wielką miłośniczką "wakacji na dziko". Nie dla niej urlop w stylu all inclusive. – To uzależnia. Na campingach jest luz, dookoła przyroda i można poznać mnóstwo ciekawych osób. W hotelach to nierealne – mówi.

Justyna jeździ z dziećmi pod namiot już trzeci rok – jej pociechy mają dziesięć, osiem i cztery lata. Widzi wiele plusów takiej formy spędzania wakacji. – Byliśmy już pod namiotem na obrzeżach Mazur, w agroturystyce nad Bałtykiem, na dużym polu namiotowym nad Soliną, a obecnie jesteśmy nad jednym z jezior na Pojezierzu Wielkopolskim. W porównaniu do prywatnych kwater, domków, pensjonatów czy hoteli daje nam to wolność i swobodę. Prawie na każdy camping można pojechać z jednym dużym namiotem bez rezerwacji miejsca. Nie musimy planować urlopu pół roku do przodu – zauważa.

Ale jednocześnie przyznaje, że nigdy na camping nie jechała w ciemno. – Zawsze wyszukujemy miejscówek przez internet i jeszcze z domu lub już z drogi pytamy o szczegóły, np. o to, czy prysznic dostępny jest w cenie, czy też za dodatkową opłatą, bo z tym bywa różnie. Pytam również, czy na miejscu dostępna jest pralka – mówi Justyna.

Wśród plusów takiego wypoczynku Ilona Kostecka wymienia przede wszystkim niewygórowaną cenę (doba dla czterech osób na polu namiotowym z dostępem do prądu kosztowała ich 70 zł). Justyna też się z tym zgadza. Choć również ona dostrzega minusy "wypoczywania na dziko". Raczej nie będzie zaskoczeniem, że jej zdaniem przede wszystkim są to… inni ludzie. – Nawet najlepsze warunki na campingu na nic, jeśli współtowarzysze będą samolubni i nie będą szanować ciebie i innych. Przede wszystkim chodzi o zachowanie ciszy nocnej. Nie musi być absolutna, ale żeby od sąsiada lub z ośrodka obok nie było słychać dyskoteki – przynajmniej od niedzieli do czwartku. Piątek i sobota są do wybaczenia – twierdzi Justyna.

Dodając: – Bliskość natury – to plus. Owady, komary, osy, kleszcze – to minus. Na campingach zwykle kiepski jest też zasięg. Ale to może być zarówno minus, jak i plus. Mnie osobiście taka forma podróżowania i odpoczywania bardzo odpowiada – zapewnia Justyna, która niedługo planuje zamienić namiot na przyczepę kempingową, a potem z rodziną przesiąść się do kampera.

Obraz
© Archiwum prywatne

Camping bez nerwów

Katarzyna Kozłowska razem z mężem prowadzi na Facebooku grupę "Fajne campingi" i portal CampRest.com, gdzie upowszechnia ten sposób spędzania wakacji.

– Częścią naszej pracy przy portalu jest odwiedzanie campingów, które znajdują się w naszej bazie i wyszukiwanie nowych. Dzięki temu mamy spore rozeznanie, jak wyglądają campingi w Polsce i za granicą, a nasi czytelnicy często wybierają miejsca przez nas polecane – mówi Katarzyna. – W Polsce powstaje coraz więcej fajnych, rodzinnych miejsc, ale na pierwszy tego typu wyjazd polecamy wybrać się za granicę, bo tam infrastruktura jest dużo lepsza niż u nas.

Katarzyna z rodziną wybierając camping sprawdza przede wszystkim, czy na miejscu są sanitariaty dla dzieci i niemowlaków, bo to z reguły oznacza, że właściciel campingu chętnie przyjmuje rodziny z dziećmi. Sprawdzone miejsca Kozłowscy umieszczają w darmowym przewodniku po campingach.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (338)