Celebrytki przełamują tabu. Mówią o tym, co przytrafiło im się po porodzie
Po urodzeniu dziecka czują się źle. Wiele z nich zamyka się w domu, niektóre mają poczucie winy, że nie potrafią poświęcić się dziecku. O swojej depresji poporodowej opowiedziała już Adele, Gwyneth Partlow, a ostatnio również Ivanka Trump. Chcą pokazać kobietom na całym świecie, że wszystkie zmagamy się z tym samym i wesprzeć je na duchu.
Wszystkim było ciężko, ale każdej z nich na swój własny sposób. Chrissy Teigen, Hayden Panettiere, Gwyneth Paltrow, Adele, Alanis Morissette i wiele innych gwiazd na łamach prasy i telewizji opowiedziały ostatnio o doświadczeniach, które dzielą z milionami innych kobiet na całym świecie. Nieważne bowiem, ile masz pieniędzy, jak dobrze jesteś wykształcona, czy jak wiele osiągnęłaś w życiu - depresja poporodowa może przydarzyć się każdej z nas.
Kiedy we wrześniu córka amerykańskiego prezydenta Ivanka Trump opowiedziała o swojej depresji poporodowej, wiele kobiet poczuło, że coś się zmienia. Temat od zawsze spychany poza margines dyskursu społecznego, nagle znalazł się na ustach wszystkich. Jak to możliwe, by odnosząca sukcesy zawodowe i mająca "idealne" życie rodzinne Ivanka mogła cierpieć z powodu depresji po urodzeniu dziecka?
Pierwsza córka Ameryki razem z mężem Jaredem Kushnerem wychowuje troje dzieci. Arabella ma 6 lat, Joseph trzy, a Theodore roczek. – Po urodzeniu każdego z moich dzieci cierpiałam na depresję poporodową – powiedziała w programie "The DR. Oz Show".
– To był bardzo trudny czas dla mnie, ponieważ czułam, że nie jestem tak dobrym rodzicem, jak powinnam być – mówiła najstarsza córka Donalda Trumpa. W czasie ciąży czuła się doskonale, a więc dolegliwości po porodzie całkowicie ją zaskoczyły i przygniotły. – To ważne, żeby o tym mówić – podkreśliła wówczas Ivanka.
Adele czekała 4 lata, zanim zdecydowała się opowiedzieć o tym, co spotkało ją po urodzeniu synka Angelo. W rozmowie z "Vanity Fair" przyznała, że uniknęła brania antydepresantów tylko dlatego, że zwróciła się po pomoc do innych matek, doświadczających tego samego. – Pewnego dnia powiedziałam do przyjaciółki: nienawidzę tego. A ona wybuchła płaczem i odpowiedziała: ja też tego nienawidzę – wspominała Adele. Wspólne doświadczenia sprawiły, że obie poczuły się choć odrobinę lepiej.
Adele poradziła sobie z depresją, dbając o to, by zawsze znajdować odrobinę czasu dla siebie, kiedy tego potrzebowała. Do tej pory jedno popołudnie w tygodniu spędza sama, tak, jak lubi. Sprawa komplikuje się nieco w czasie tras koncertowych, bo wówczas piosenkarka często czuje wyrzuty sumienia, że nie jest razem z synkiem. – Kiedy jesteś mamą, nieustannie starasz się sprawić, by wszyscy czuli się szczęśliwi – zauważyła Adele.
Depresja poporodowa nie oszczędziła również Gwyneth Partlow. 45-letnia aktorka, która jest mamą 13-letniej Apple i 11-letniego Mosesa, o swoich doświadczeniach opowiedziała w rozmowie z "ET". – Na szczęście mój przypadek nie był na tyle poważny, bym musiała leżeć w szpitalu. Ale to coś bardzo destabilizującego i wiąże się z ogromnym wstydem, którego nie powinno tam być – powiedziała Partlow.
– To przydarza się wielu kobietom, które mają dzieci. Dla mnie stało się dobrą okazją do poradzenia sobie z kilkoma problemami, które ujawniła moja depresja – dodała gwiazda. Aktorka wierzy, że nic nie dzieje się w życiu bez powodu i doświadczenie depresji pomogło jej lepiej zrozumieć samą siebie.
Szacuje się, że na depresję poporodową choruje około 10-12 proc. matek. Choroba atakuje przede wszystkim młode matki i odpowiadają na nią przede wszystkim zmiany hormonalne w organizmie kobiety, ale też trauma, jaką może wywołać ciężki i wyczerpujący poród, ale też zła sytuacja rodzinna czy wcześniejsze zaburzenia emocjonalne. W przeciwieństwie do tzw. baby blues, czyli wahań nastroju po urodzeniu dziecka, który dotyka aż 85 proc. matek, depresja poporodowa trwa dłużej niż kilka tygodni i nie ustępuje samoistnie.
Cierpiące na nią kobiety doświadczają gwałtownych spadków nastroju, stanów lękowych, mają obniżoną samoocenę, niekiedy również zaburzenia snu. Do tego dochodzi wyraźne osłabienie więzi z dzieckiem, które z kolei powoduje u chorej poczucie winy. U niektórych chorych pojawia się chęć skrzywdzenia dziecka lub samej siebie.