Pociągają ją starsi mężczyźni. Mówi, co mogą jej dać
"Daddy issues" to hasło, które najczęściej kojarzone jest z kobietami, spotykającymi się ze starszymi mężczyznami lub mającymi problemy w związkach. Może dotyczyć emocjonalnego bólu związanego z porzuceniem lub opuszczeniem przez ojca. - Wiele zależy od tego, jak funkcjonuje reszta otoczenia kobiety - tłumaczy psycholożka Dorota Minta.
"Daddy issues", czyli "syndrom tatusia", to określenie, które jest znane nie tylko z filmów, seriali czy piosenek. Choć najczęściej dotyczy kobiet, które jako małe dziewczynki zostały opuszczone przez ojca lub mają z nim nieprzyjemne wspomnienia, psycholożka Dorota Minta zaznacza, że zmagają się z nim także panie, których kontakt z ojcem był (lub wciąż jest) nadmierny.
- "Daddy issues" to zjawisko, w którym mamy do czynienia z zaburzeniem prawidłowości w więzi pomiędzy ojcem a córką - które rzutuje na jej późniejsze funkcjonowanie w dorosłym życiu oraz budowanie relacji z mężczyznami - tłumaczy Dorota Minta w rozmowie z WP Kobieta.
"Kiedy odcięłam pępowinę, zaczął się problem"
Natalia jest świadoma, że zmaga się z "daddy issues". Od ponad roku uczęszcza na terapię, która powoli pozwala jej pozbyć się z życia "syndromu tatusia", przez który nie jest w stanie zbudować zdrowej relacji z żadnym mężczyzną.
- Mój ojciec odgrywał bardzo ważną rolę w moim życiu od kiedy pamiętam. Zawsze liczyłam się tylko z jego zdaniem. Kiedy kazał mi coś robić, robiłam to. Słuchałam się go do tego stopnia, że zaczęłam traktować go nie tylko jak ojca, ale mentora. Prowadził mnie przez życie - opowiada.
Dodaje, że nie pamięta, aby kiedykolwiek w życiu podejmowała swoje własne decyzje.
- Kiedy wyjechałam na studia i odcięłam pępowinę, zaczął się problem. Mojego ojca nie było już obok. Nikt mi nie "rozkazywał", więc nie wiedziałam, co mam robić, za co się zabrać. To tak jakby ktoś "spuścił mnie z łańcucha", a ja nie wiem, w którą stronę iść - tłumaczy Natalia.
Z biegiem czasu zauważyła, że jej problem nie jest związany wyłącznie z niewiedzą, jak iść przez życie czy strachem przed podejmowaniem dorosłych decyzji. Natalia nie potrafiła zbudować zdrowej relacji z mężczyzną. Potrzebowała, aby ktoś jej rozkazywał.
- Wiem, że to brzmi bardzo toksycznie i dziś zdaję sobie sprawę z tego, że takie jest. W tamtym momencie odczuwałam jednak, że właśnie tego potrzebuję. Przez całe, 25-letnie życie patrzyłam na małżeństwo moich rodziców, w którym mama nie miała nic do powiedzenia. Robiła to, co kazał jej ojciec. A razem z nią ja i moja młodsza siostra - wspomina.
Natalia jest obecnie na etapie "przerabiania" swojego życia na terapii. Jak mówi, przed nią jeszcze długa droga. Zdecydowała jednak, że chce ograniczyć kontakt z ojcem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Potrzebowałam nie partnera, a opiekuna"
Magda pochodzi z rodziny, w której ojciec notorycznie zdradzał matkę. Oprócz tego, nie opiekował się ani nią, ani starszym bratem. Rzadko kiedy można było zastać go w domu.
- Nie wiem, jak to jest mieć ojca. Jego po prostu nie było. W pewnym momencie przyzwyczaiłam się, że mam tylko mamę i brata - ujawnia.
Kiedy w dzieciństwie patrzyła na koleżanki, które były odbierane ze szkoły przez ojców, czuła ból. Wtedy jeszcze jednak nie wiedziała, jakie odbije to piętno na jej przyszłości.
- Mama zawsze mi powtarzała: dasz sobie radę, musisz być silna. I przez wiele lat taka byłam. Silna, niezależna, twierdząca, że nie potrzebuję w życiu żadnego mężczyzny, bo faceci kojarzyli mi się z czymś złym. Konkretnie - z ojcem, który zdradzał i nie widział w tym nic złego - mówi.
Będąc dorosłą kobietą zauważyła, że ma problemy z tworzeniem relacji z mężczyznami.
- Chciałam być w związku, ale nie potrafiłam. Miałam problemy z zaufaniem i zazdrością. Manię kontroli. Czułam się niedowartościowana. Co jednak najważniejsze, ciągnęło mnie do znacznie starszych mężczyzn. W wieku podobnym do wieku mojego ojca. Potrzebowałam nie partnera, a opiekuna. Kogoś, kto będzie się mną cały czas interesował - dodaje.
Magda na początku starała się sama walczyć z tym, aby pokonać "daddy issues". Po pewnym czasie stwierdziła, że nie da rady. Tak jak Natalia, zdecydowała się na terapię.
"Wybierają mężczyzn, którzy są autorytetem"
Psycholożka Dorota Minta w rozmowie z WP Kobieta tłumaczy, że kobiety, które zmagają się z "syndromem tatusia", często wybierają mężczyzn starszych oraz dojrzalszych. Zaznacza jednak, że mimo wszystko ważniejsza jest dla nich osobowość.
- Wybierają mężczyzn, którzy są autorytetem. Z dość konserwatywnym podejściem w postrzeganiu roli kobiety i mężczyzny w związku bądź małżeństwie. Takich, którzy podejmują kluczowe decyzje, zarabiają na rodzinę - choć to akurat nie zawsze. Mężczyzn starszych i dojrzalszych, którzy są w stanie dać im poczucie zaopiekowania - tłumaczy Minta.
Dzieląc się swoimi spostrzeżeniami zdradza, że w gabinecie psychologicznym zjawisko "daddy issues" jest zauważane dość często. Jako psycholożka nie doradza jednak, aby kobiety, których ten syndrom dotyczy, rezygnowały z bycia w związku bądź tego unikały.
- Kobiety z "daddy issues" potrafią stworzyć dobry i zdrowy związek, choć zaznaczmy, że wszystko zależy też od skali problemu. Istnieje medyczne powiedzenie: najważniejsze to nie szkodzić. I tego się trzymajmy. Nie każdy musi być w związku partnerskim, bo każdy z nas ma inne potrzeby. Jeżeli kobieta czuje, że chce być w relacji ze starszym mężczyzną, który ma wspomniane konserwatywne podejście - to jest okej. Kluczowe jest to, aby dwie strony były świadome swojej decyzji. Wyrażały na to zgodę i czuły się z tym dobrze. Nie może być to oparte na żadnych niedopowiedzeniach bądź nierozwiązanych problemach z przeszłości - podsumowuje Minta.
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.