Pełne wózki alkoholu. Ekspedientki nie nadążają z dokładaniem

Pełne wózki alkoholu. Ekspedientki nie nadążają z dokładaniem

Sklepy monopolowe w święta przeżywają oblężenie
Sklepy monopolowe w święta przeżywają oblężenie
Źródło zdjęć: © East News
15.12.2023 06:00, aktualizacja: 15.12.2023 08:14

Święta prezentują się pięknie tylko w reklamach. W rzeczywistości to trudny czas w życiu wielu Polaków, a spotkania przy stole wciąż upływają w towarzystwie alkoholu. - W wigilijną noc trafiło do nas 26 osób - mówi Mariusz Nawrot, dyrektor Miejskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień w Krakowie.

Dzień przed Wigilią, market w niewielkiej małopolskiej miejscowości. Robię ostatnie zakupy i pochłonięta dokładnym sprawdzaniem listy nagle słyszę: - Nie ma … (tu pojawia się nazwa konkretnej wódki)! Pomruk niezadowolenia usłyszałam z kilku różnych stron sklepu.

- Zaraz przyniesie - krzyczy jedna z kasjerek. Po chwili z zaplecza wychodzi ekspedientka z kartonem wspomnianego trunku. Szybko otacza ją wianuszek ludzi i zanim dotrze do półki, na której miała ustawić butelki, zostanie z pustym pudełkiem.

– I ktoś się jeszcze dziwi, że w jednym roku w tym sklepie, w okresie świąteczno-noworocznym, sprzedano podobno najwięcej mocnych alkoholi w całej południowej Polsce - mówi do mnie pracownica, składając karton. O rekordzie sprzedaży słyszałam. Niektórzy się tym chwalą...

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Polacy nie wylewają za kołnierz, zwłaszcza w święta

Choć coraz częściej w przestrzeni publicznej słychać głosy, że ktoś zrezygnował ze spożywania alkoholu, wciąż wiele osób nie tylko nie odmawia toastów, ale i regularnie "nie wylewa za kołnierz".

Prof. Leszek Czupryniak, kierownik Kliniki Diabetologii i Chorób Wewnętrznych WUM, uważa, że alkohol jest "plagą numer jeden" w Polsce, a jedna trzecia osób na wszystkich oddziałach leży z powodu tego, że "przewlekle lub ostro pije".

- Polacy nadużywają alkoholu. Jest to jeden z głównych i nierozwiązywalnych obecnymi metodami problemów społecznych, który trawi nasz kraj od lat. Idą za nim poważne konsekwencje takie jak funkcjonowanie dorosłych osób z syndromem DDA czy przemoc w rodzinie - wyjaśniała w rozmowie z Wirtualną Polską dr. hab. Małgorzata Michel z Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego.

- Święta prezentują się pięknie tylko w reklamach. W rzeczywistości to najtrudniejszy czas w życiu Polaków. Wiele osób znajduje się w kryzysach rodzinnych, doświadcza samotności, obawia się o przyszłość ze względu na problemy gospodarcze kraju - mówiła ekspertka i dodała: - Alkohol jest substancją, która w sposób łatwy i tani powoduje zminimalizowanie napięcia oraz pozwala na zdystansowanie się do trudnych doświadczeń. Próbujemy z jego pomocą ulżyć sobie w smutku

"Mnie by było szkoda tych pieniędzy"

W okresie świąteczno-noworocznym widzą to sprzedawcy. Jak mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Anna, pracownica jednego z marketów popularnej w Polsce sieci – okres przedświąteczny i okolice sylwestra to dla nich wyjątkowo pracowity czas.

– Wiadomo, jak to przy każdych świętach lub długich weekendach, pracy mamy zdecydowanie więcej, a ludzie robią duże zakupy i tak, kupują zdecydowanie więcej alkoholu w tym czasie. Sięgają wtedy po mocne alkohole, często z górnej półki, np. whisky czy droższe wódki i wina. Spotkałam się też z tym, że niektórzy organizują w tym czasie śluby cywilne i kupują więcej, ale są oczywiście koneserzy, na których tak czasami patrzę i myślę sobie, że ja bym tyle nie wydała na alkohol – komentuje.

– Mówi się o inflacji, więc gdy widzę te alkoholowe zakupy, zastanawiam się, czy ludzie faktycznie tak dużo zarabiają, czy może żyją chwilą, jakoś to będzie, zastanowimy się po świętach - dodaje.

– Mam wrażenie, że te pełne wózki zaczęły się w czasie pandemii. Wtedy to był koszmar, a na taśmie wjeżdżały duże ilości alkoholu. Oczywiście ludzie rzadziej jeździli po zakupy, ale jednak te żarty o "odkażaniu się" to była prawda i w święta jest podobnie – podsumowuje Anna.

"Ruskie" szampany ciągle na topie

Nieco inaczej wygląda sytuacja w osiedlowych sklepach monopolowych. Pani Zofia prowadzi taki na jednym z nowych krakowskich osiedli. Przyznaje, że przed świętami u niej ruch jest mniejszy, ponieważ ze względu na cenę, ludzie decydują się na zakup alkoholu w marketach.

– Nie wiem, jak będzie w tym roku, bo przez inflację ten czas jest zupełnie inny niż ubiegłych latach, ale dotychczas dla mnie dniem z najwyższymi obrotami w roku był sylwester. Święta bywały nieco gorsze przez promocje proponowane w dużych sieciach – przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską.

– W sylwestra ludzie kupują głównie mocne alkohole. Od lat, niezmiennie króluje tzw. "ruski szampan". On jest niedrogi, niekoniecznie do picia, ale - jak mówią klienci - dobrze strzela - śmieje się.

Niespokojna Wigilia na izbie wytrzeźwień

O tym, że Polacy nawet w czasie Świąt Bożego Narodzenia nie wylewają za kołnierz mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Mariusz Nawrot, dyrektor Miejskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień w Krakowie. Choć na tzw. izbie wytrzeźwień "ruch" trwa cały rok, są momenty, w których interwencji zakończonych odwiezieniem danej osoby w to miejsce jest zdecydowanie więcej. Jednym z nich jest np. Wigilia.

– Jestem dyrektorem drugi rok, więc nadchodzące święta będą drugimi w tym miejscu. Sylwester to jedyny dzień, w którym obłożenie jest prawie pełne lub pełne, ale spoglądając na statystyki z ubiegłego roku, widać, że także Wigilia była bardzo niespokojna. Zmiany zaczynamy o 19:00, a kończymy o 7:00 rano i w wigilijną noc trafiło do nas 26 osób na 30 możliwych miejsc. Więc prawie pełne obłożenie. Później już było nieco spokojniej, bo bożonarodzeniowa noc to jedynie 11 osób, a w drugim dniu świąt osiem. Podobnie jak w Wigilię było, co ciekawe, w Środę Popielcową i Wielki Piątek - mówi nam Mariusz Nawrot.

Status społeczny nie ma znaczenia

Zwraca też uwagę na fakt, że sytuacja w takim miejscu jest zupełnie inna latem, gdy na zewnątrz panują dodatnie temperatury, i zimą, gdy słupki rtęci spadają poniżej zera.

– Do nas osoby znajdujące się pod wpływem alkoholu przywozi najczęściej policja lub straż miejska. Osoby w kryzysie bezdomności to pierwsza grupa, która do nas trafia, czasami niejednokrotnie – komentuje.

– Druga grupa to ludzie przywożeni z różnych awantur. Zarówno takich typowo imprezowych, jakie dzieją się w klubach, ale i domowych. I tu faktycznie w czasie świąt spora grupa osób to są właśnie te przywiezione w wyniku kłótni i burd odbywających się przy wigilijnym czy wielkanocnym stole - zauważa.

Jak dodaje, są to często zwykli ludzie, z rodzin nienaznaczonych patologią. – Nadmiar alkoholu, kłótnia i taki człowiek zawstydzony budzi się u nas rano żałując, że zepsuł wszystkim święta i chcąc jak najszybciej zapomnieć o tym incydencie - mówi Mariusz Nawrot.

Nie tylko alkohol

Dyrektor Centrum Profilaktyki Uzależnień wspomina też sytuacje, że przywieziona do nich osoba znajduje się nie tylko pod wpływem alkoholu, ale i narkotyków lub innych niedozwolonych substancji.

– Te osoby niestety często są agresywne i przykładowo młoda, drobna dziewczyna jest tak pobudzona i ma taką siłę, że nasi opiekunowie nie są w stanie sobie z nią poradzić, a badanie pokazuje relatywnie niewielki promil alkoholu. Wtedy wiemy, że musiała zażyć coś jeszcze. W wyjątkowo ciężkich przypadkach wzywamy karetkę i odsyłamy do szpitala na detoksykację - relacjonuje. 

W krakowskim Centrum Profilaktyki Uzależnień funkcjonuje też całodobowy telefon zaufania dla osób z problemem alkoholowym i ich rodzin (12 411 60 44). W okresie świątecznym - jak przyznaje dyrektor - telefonów jest więcej.

– Święta, wracają wspomnienia, może pojawić się kryzys i ludzie dzwonią. Mogą wtedy uzyskać pomoc od wykwalifikowanych psychologów i pedagogów - podsumowuje.

Joanna Lorenc, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta