Blisko ludziCórka Antoniego Macierewicza ratuje wcześniaki. "Etos pracy wyniosłam z domu rodzinnego"

Córka Antoniego Macierewicza ratuje wcześniaki. "Etos pracy wyniosłam z domu rodzinnego"

Aleksandra Wesołowska prowadzi Fundację Bank Mleka Kobiecego i promuje karmienie piersią. Na co dzień wspiera mamy wcześniaków. Prywatnie jest córką Antoniego Macierewicza. Nam opowiada o swojej codziennej pracy i mówi, czy ma na nią wpływ wsparcie ojca-polityka.

Córka Antoniego Macierewicza ratuje wcześniaki. "Etos pracy wyniosłam z domu rodzinnego"
Źródło zdjęć: © Bank Mleka Kobiecego / Facebook
Karolina Błaszkiewicz

Karolina Błaszkiewicz, WP Kobieta: Jest pani kobietą sukcesu, pełni funkcję prezeski ważnej, kobiecej organizacji. Obowiązki zawodowe udaje się pani łączyć z wychowywaniem czwórki dzieci. Chcieliśmy zapytać, jaki wpływ na pani osiągniecia mieli rodzice?

Na pewno z domu rodzinnego wyniosłam etos pracy społecznej i naukowej. Moi dziadkowie ze strony taty też byli naukowcami, bliska mi ciocia jest emerytowanym pracownikiem Wydziału Chemii UW. Może człowiek ma potem taki rys… Na co dzień ciężko pracuję, ale nie jestem w tym sama. Fundację prowadzę z przyjaciółką z harcerstwa, merytorycznie wspiera mnie Rada Naukowa Fundacji. Nie pobieram wynagrodzenia, ale to, co robię, się opłaca.

W zeszłym roku placówki Banku Mleka, którym pani przewodzi, zyskały dofinansowanie budżetu państwa. Pani ojciec Antoni Macierewicz był wtedy w rządzie. Czy to miało jakieś znaczenie dla sprawy?

Ja się tą sprawą zajmuję od 12 lat, z Ministerstwem Zdrowia współpracuję niezależnie, bez względu na to, jaka aktualnie ekipa rządzi. Myślę, że nie ma co tego łączyć. Lepiej zauważyć, że w Polsce funkcjonowały kiedyś laktaria i przez pewien rodzaj zaniedbania przestały istnieć. W Europie jest ponad 250 banków mleka, a w Polsce osiem i powstają kolejne. Karmienie wcześniaków kobiecym mlekiem zostało wpisane jako jeden z priorytetów Programu "Za Życiem". Pamiętajmy, że już w 1980 r. rezolucja WHO UNICEF rekomendowała ich odtworzenie w krajach Unii Europejskiej.

Czego dokładnie dotyczy ten dokument?

Po raz pierwszy wskazano w nim, że mleko kobiece z banku mleka jest najlepszą możliwie alternatywą, jeżeli biologiczna mama nie może karmić. Zachęca też do finansowania badań związanych z mlekiem kobiecym i ułatwiania dostępu do niego wcześniakom. Nie ukrywam, że te cele idealnie wpisują się w Program "Za życiem".

Skąd zainteresowanie kobiecym mlekiem?

Tak ułożyło się życie. Jedna z moich córek była ciężko chora po urodzeniu i była długo leczona. Później moja przyjaciółka urodziła wcześniaka i początkowo zmagała się z problemami laktacyjnymi, intuicyjnie obie wiedziałyśmy, że karmienie piersią jest dla naszych dzieci najlepsze.

Byłam wtedy świeżo po obronie doktoratu, zaczęłam pracę na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Postanowiłam zainteresować tym tematem lekarzy. Zapytałam, dlaczego cała Europa idzie w kierunku terapii żywieniowej mlekiem kobiecym, a my stoimy w miejscu.

I jaka była odpowiedź?

Początkowo nie było łatwo przekonać lekarzy, że stosowanie takiej terapii jest bezpieczne i warte zachodu, a sztuczne mieszanki nigdy nie zastąpią pokarmu mamy. Natomiast z czasem argumenty merytoryczne wzięły górę. Pierwszym lekarzem, który nas wsparł była dr Urszula Bernatowicz-Łojko, neonatolog z Torunia i jednocześnie doradca laktacyjny.

To ona poleciła mi kontakt z panią profesor Marią Katarzyną Borszewską-Kornacką, która swoim autorytetem uwiarygodniła nasze działania. Te początkowo miały charakter społecznej inicjatywy karmiących mam. Stanęłam na czele Stowarzyszenia na rzecz Banku Mleka Kobiecego, a teraz kieruję Fundacją, ale odtworzenie banków mleka w Polsce to zasługa współpracy środowiska karmiących mam z gronem lekarzy.

Widnieje pani jako jej prezeska fundacji, ale także jest Pani kierownikiem Uniwersyteckiej Pracowni Badań nad Mlekiem Kobiecym i Laktacją, działającej przy Regionalnym Banku Mleka w Warszawie.

Tak, temat mleka kobiecego zafascynował mnie także pod względem naukowym. Po otwarciu Regionalnego Banku Mleka w Szpitalu im. Św. Rodziny na Madalińskiego, z inicjatywy władz uczelni powstała tam pracownia, która zajmuje się zagadnieniami związanymi z mlekiem kobiecym i laktacją. Możemy być jako kraj liderem w zakresie badań w tym obszarze. Mówię to z perspektywy członka zarządu Europejskiego Stowarzyszenia Banków Mleka. Polska ma bardzo dużo do zaproponowania światu, w dobie kryzysu karmienia piersią w Europie jest jednym z krajów, w którym matki chcą karmić swoje dzieci naturalnie, a sieć banków mleka dynamicznie się rozwija.

Problem braku dostępu do mleka mamy jest aż tak duży?

Wyjaśnię, że Bank Mleka Kobiecego to element promocji karmienia piersią. W momencie, gdy rodzi się zdrowe, donoszone dziecko, mamie potrzebne jest ewentualnie poradnictwo laktacyjne, wsparcie i pomoc. W przypadku wcześniaka to jest zupełnie inna historia.

Klinicyście ratują coraz bardziej niedojrzałe dzieci. Przeżywają noworodki ważące pół kilograma, które przez wiele miesięcy muszą przebywać w szpitalu, w inkubatorze. Często dopiero po kilku dniach można je dotknąć, a po długim czasie wziąć na ręce i przytulić. Patrzymy z troską na to niedojrzałe dziecko, ale jego mama też jest "niedojrzała", nieprzygotowana do macierzyństwa. Kiedy dziecko rodzi się wcześniej, kobieta nie ma mleka - to za wcześnie, żeby laktacja mogła naturalnie się rozwinąć.

Dlaczego poród przedwczesny to taka przeszkoda?

Poważną przeszkodą jest też niemożność przystawienia dziecka do piersi, potrzebny jest profesjonalny sprzęt laktacyjny. Do tego dochodzi ogromny stres i strach o życie dziecka, który utrudnia rozwój laktacji. Kiedyś, gdy nie było mleka mamy, neonatolodzy, nie chcąc podać sztucznej mieszanki, musieli czekać z żywieniem enteralnym, czyli doustnym, dopóki ta nie dostarczyła pokarmu. To niestety wiąże się z konsekwencjami.

Jakimi?

Na przykład z wystąpieniem martwiczego zapalenia jelit. To choroba, która w sposób druzgocący dotyka wcześniaków. Jeśli jakiś organ nie jest używany, zamiera. Tak się dzieje u dzieci, które nie dostają mleka doustnie. I tu Bank Mleka może interweniować.

Na czym polega ta interwencja?

My dajemy mleko tylko na kilka dni – po to, żeby mama mogła spokojnie rozwinąć laktację. Natomiast nauka mówi, że jeśli w pierwszym okresie życia mamy do czynienia z dietą opartą na mleku kobiecym, mamy albo mamy-dawczyni, można uniknąć martwiczego zapalenia jelit i drugiej bardzo poważnej choroby, na którą zapadło moje dziecko, czyli sepsy noworodkowej.

Pani dziecko piło takie mleko?

Nie, z powodzeniem karmiłam córkę piersią, mimo choroby. Za to moja przyjaciółka, mama wcześniaka, która miała problemy laktacyjne, nagle miała tego mleka za dużo. I to był moment, gdy uznałyśmy, że szkoda je marnować. Zwłaszcza, gdy tak długo się o nie walczy. Serce boli, gdy ląduje w zlewie.

Czytałam, że zgłaszają się do państwa dawczynie.

Mamy mnóstwo kobiet, które oddają pokarm nieodpłatnie. Mamy zajmują się swoimi dziećmi, a jednocześnie spędzają długie godziny odciągając pokarm dla innych maluchów. I to jest też najbardziej motywujący element mojej pracy: kobieca solidarność. Ja sama jej doświadczyłam, gdy byłam mamą chorego dziecka. Szczerze mówiąc, to wyróżnia Polki. Mamy mnóstwo przykładów ich ofiarności i zaangażowania. Często jest tak, że mama, która korzystała z mleka z banku mleka, potem przychodzi i mówi, że chce się odwdzięczyć i zostać dawczynią. To są bardzo satysfakcjonujące i miłe chwile.

A jak wygląda pani codzienna praca?

Jestem pracownikiem naukowo-dydaktycznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, prowadzę zajęcia z położnymi i pielęgniarkami na temat żywienia wcześniaków. Od niedawna, dzięki owocnej współpracy ze Szpitalem im. Św. Rodziny na Madalińskiego, nasze studentki mają też zajęcia praktyczne w Banku Mleka. Jeżeli chodzi o pracę w fundacji, to praca społeczna. Staram się znajdować na nią czas między swoją pracą zawodową a życiem rodzinnym, które też jest dość czasochłonne.

No właśnie, ma pani czwórkę dzieci.

Tak, jestem pracującą mamą i pewnie nie zawsze robię wszystko perfekcyjnie...

Mąż panią wspiera?

Tak, staramy się pogodzić wszystkie nasze aktywności. Nie jest to łatwe, bo mamy dynamiczne życie rodzinne i zawodowe, udaje się tylko dzięki wzajemnemu zrozumieniu. Mąż się śmiał, że przez kilka lat dobierał miejsca wakacji pod kątem tego, czy w danym kraju jest bank mleka. Zależało mi na zbieraniu kontaktów i doświadczeń.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (61)