Filmiki Ukrainki obiegły świat. Czarny humor może pomagać w obliczu wojny
Ukrainka w humorystycznym stylu relacjonuje wojnę. Pokazała noc w schronie, ucieczkę z bombardowanego miasta, pomoc Polaków i Niemców. - Niezależnie od tego, co nas spotkało, jesteśmy nadal ludźmi i mamy prawo do odczuwania zarówno negatywnych, jak i pozytywnych emocji – ocenia jej działania Agnieszka Bratkiewicz, psycholożka kliniczna.
21.03.2022 | aktual.: 21.03.2022 20:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ukrainka i użytkowniczka mediów społecznościowych o pseudonimie Valerisssh, odkąd zeszła do schronu w trakcie bombardowań, relacjonuje swoją codzienność. W piwnicy zapala świeczkę z kościoła, aby zrobić nastrój, zakłada czołówkę i pisze, że wygląda modnie. Dziewczyna pokazała też swoją ucieczkę z kraju, przejście przez granicę oraz przyjęcie przez Polaków. Furorę zrobił jej filmik, w którym przymierza ubrania, które otrzymała od darczyńców.
Ostatnie wideo Valerissh pochodzi już z Niemiec. Nie omieszkała pokazać, jak tam zostali przyjęci jej krajanie. Filmiki uchodźczyni oglądają dziesiątki tysięcy osób. – Dystans, uśmiech, działanie, rozweselanie – to jedna z opcji radzenia sobie w obliczu kryzysu – twierdzi ekspertka.
Anna Podlaska, WP Kobieta: Ukrainka radzi sobie ze stresem i obliczem wojny, nagrywając humorystyczne filmiki i udostępniając je w sieci. Czy czarny humor to dobry sposób na radzenie sobie z sytuacją?
Dr Agnieszka Bratkiewicz, psycholożka kliniczna specjalizująca się w pracy z kryzysem i traumą, Uniwersytet SPWS: Każdy sposób, który u danej osoby jest skuteczny, jest dobry. Nie ma zamkniętej i jedynie słusznej listy metod, jak radzić sobie z sytuacją traumatyczną i wojną. Czarny humor, czy ogólnie humor, jest jednym ze sposobów dystansowania się psychicznego i pomaga sobie radzić ze zdarzeniami traumatycznymi.
Wiele osób oceniło jej filmiki i sposób, w jaki prezentuje trudne tematy. Wśród pozytywnych komentarzy były też takie, że kpi z darczyńców.
Działania pomocowe w czasie wojny to nie jest kwestia savoir-vivre'u i nie tym się powinniśmy kierować. Wojna jest sytuacją, do której nikt z nas się nie przygotował. Doznajemy wielu emocji w konsekwencji traumy, a ludzie różnie sobie z tym radzą. Jedna osoba może rozmawiać w poważnym tonie, inna z przymrużeniem oka, trzecia chce zająć się bieżącymi sprawami, ugotowaniem obiadu, wyjściem na zakupy. Nie powinniśmy więc zakładać negatywnych intencji innych osób. Myślę, że doszukiwanie się złej woli może tworzyć problemy tam, gdzie ich nie ma. Najczęściej większość osób chce dobrze i stara się najlepiej jak umie.
Zauważam, że uchodźcy są traktowani przez hejterów jak osoby, które powinny teraz cierpieć, podobnie jak rodzice chorych dzieci, którzy zbierali np. pieniądze na leczenie dla dziecka. Oni często też są ocenieni jako ci, którzy powinni płakać w poduszkę, a nie np. żyć i czerpać radość z drobnych rzeczy.
Dystansowanie się emocjonalne od sytuacji to jedna z metod radzenia sobie z traumą. Niezależnie od tego, co nas spotkało, jesteśmy nadal ludźmi i mamy prawo do odczuwania zarówno negatywnych, jak i pozytywnych emocji. Nie ma nic złego we wspominaniu z radością np. osoby zmarłej, zatem nie ma jednego sposobu na przeżywanie kryzysowej sytuacji, wręcz przeciwnie.
Myślenie o tym, co wypada, jeśli dobrze rozumiem, jest niepotrzebne? W ludziach jest i tak dużo przejęcia, stresu.
W czasie wojny powinniśmy o siebie zadbać, ale też spojrzeć z tolerancją na ludzi dookoła. Nie mówmy: "ja sobie nie mogę wyobrazić, jak tak można". W obecnej sytuacji najważniejsze jest wsparcie innych, przesyłanie pozytywnych sygnałów, jak: "wspieram cię", "jestem z tobą", "trzymam kciuki". Te gesty są bardzo ważne dla naszego psychicznego dobrego funkcjonowania.
Czy zatem powinniśmy się np. wczuć w sytuację, postawić się na miejscu drugiej osoby, aby lepiej zrozumieć?
Ale jak wczuć się w sytuację innej osoby, w sytuację wojny, której sami nigdy nie doświadczyliśmy, nie znamy? To nie jest takie proste. Nikt nie chciałby być w sytuacji Ukraińców, to jasne. Skala tragedii jest dla większości zrozumiała. Natomiast "wczuwanie się", poza tym, że niełatwe, może też być psychicznie obciążające, czy wręcz szkodliwe dla naszej psychiki przez nadmierną ekspozycję na bodźce traumatyczne.
Jestem przeciwna temu, aby kogoś zmuszać do pomocy albo do przyjęcia pozytywnej postawy. Psychologia nie polega na nakazywaniu ludziom, co mają czuć. To zazwyczaj przynosi efekty przeciwne do zamierzonych. Widzę, jak fantastyczna jest natura ludzka, obserwując pomoc Polaków niesioną dla uchodźców. Do tego nie można jednak zmuszać, bo udzielanie pomocy osobom, które przeżyły traumę, może przynieść negatywne skutki dla tych udzielających wsparcia, poprzez zwiększone ryzyko traumatyzacji. To częsty proces spotykany w takich zawodach, jak policjanci, strażacy, ratownicy medyczni czy interwenci kryzysowi.
Każdy pomaga na miarę swoich możliwości.
Trzeba umieć pomagać dobrze. Pomoc ma być wsparciem dla potrzebującego, a przy tym nie nadwyrężać pomagającego. Część ludzi dystansuje się do pomocy w tym momencie, bo nie mają zasobów, aby pomóc, np. osobiście doświadczają trudnej sytuacji domowej, materialnej czy zdrowotnej. Zaufajmy, że te osoby, które mogą sobie na to pozwolić, będą pomagać. Poza tym skala zapotrzebowania na pomoc w tym momencie jest tak duża, że absolutnie nie można już obciążać nią wolontariuszy czy polegać na spontanicznych zrywach, tutaj potrzebna jest zorganizowana pomoc instytucjonalna.
Pomaganie osobom po traumie jest wymagające.
Ostatnio, jako psycholog, miałam w ciągu trzech dni rozmowy interwencyjne z ponad 200 potrzebującymi osobami. Musiałam później odpocząć, zdystansować się, aby za chwilę samej nie potrzebować profesjonalnego wsparcia.
Kobieta, o której wspomniałam na początku, radzi sobie z doświadczeniem wojny poprzez dokumentowanie i udostępnianie codzienności w sieci. Raz nadaje ze schronu, innym razem z pociągu. Jej filmy są okraszone lekką muzyką, kciukiem uniesionym w górę i uśmiechem, analogicznie jak w filmie "Życie jest piękne".
No właśnie, jeszcze raz do tego doszłyśmy – ludzie różnie sobie radzą z traumą. Część ludzi chce to doświadczenie przegadać, przemyśleć, zrozumieć, nadać sens różnym wydarzeniom – to jest aktywna praca z traumą. Ale jest też strategia unikania, odcinania bodźców przypominających o traumie, zajmowania się czym innym. W czasie wojny ludzie potrzebują dać psychice odpocząć, a ten odpoczynek różnie u różnych osób wygląda.