Kobiety nie mogą spać, dzieci płaczą na dźwięk tłuczonego szkła. Czym są flashbacki i jak radzić sobie z traumą?
— Można przyjąć, że w ciągu pierwszego miesiąca po traumie człowiek ma prawo doświadczać różnych silnych reakcji, to naturalna odpowiedź na stres. Jeżeli jednak trwają one dłużej i z biegiem czasu nie wyciszają się — być może mamy do czynienia z zespołem stresu pourazowego (PTSD) i wtedy konieczna jest pomoc specjalistów – tłumaczy terapeutka i interwentka kryzysowa Agnieszka Mościcka-Teske z Uniwersytetu SWPS w Poznaniu.
17.03.2022 | aktual.: 19.03.2022 12:13
Anna Podlaska, WP Kobieta: Jakie bodźce mogą wywoływać objawy stresu pourazowego? Co może być wyzwalaczem, powrotem do przeżytej traumy w kontekście osób, które przeżyły ucieczkę z objętej wojną Ukrainy i dziś goszczą w domach naszych rodaków.
Agnieszka Mościcka-Teske, psycholożka, terapeutka, interwentka kryzysowa, wykładowczyni Uniwersytetu SPWS w Poznaniu: Każdy bodziec, który przypomina jakikolwiek element traumy, np. dźwięk, zapach, mignięcie światła, może wywołać trudne wspomnienia. W efekcie osoba doświadczająca stresu pourazowego może odczuwać silne pobudzenie i napięcie. Pacjenci opisują je jako ściśnięcie gardła, mocne bicie serca, wręcz dudnienie, ściśnięcie w brzuchu, przeszywający ból w mięśniach. Druga płaszczyzna reakcji to zaburzenie procesów poznawczych, trudności z pamięcią, koncentracją oraz tzw. flashbacki.
Czym są flashbacki? Takie migawki wspomnień kojarzone są z traumą, z zaburzeniami psychicznymi.
To bardzo silne odczucie, niemal w stu procentach realistycznie oddające to, czego doświadczyliśmy w traumie. Człowiek mający flashback widzi i słyszy podobne obrazy i dźwięki jak podczas traumy, przeżywa silne i trudne emocje, jak przerażenie, skrajny lęk, albo odczucie rozdrażnienia, gniewu, wściekłości.
Jak sobie z tym radzić? Czy można się łudzić, że to samo przejdzie, że czas działa na korzyść i zagoi rany?
Można przyjąć, że w ciągu pierwszego miesiąca po traumie człowiek ma prawo doświadczać różnych silnych reakcji, to naturalna odpowiedź na stres. Jeżeli jednak trwają one dłużej i z biegiem czasu nie wyciszają się — być może mamy do czynienia z zespołem stresu pourazowego i wtedy konieczna jest pomoc specjalistów.
Jeżeli rozwinęło się zaburzenie, to ryzykowne jest pozostawienie go samemu sobie i myślenie życzeniowe, że przejdzie, że jak będziemy w przyjaznym, wspierającym środowisku, czas uleczy rany. U większości osób, gdy pakiet objawów się utrzymuje po miesiącu od doświadczenia sytuacji traumatycznej, trzeba szukać pomocy eksperckiej. Skutki PTSD nieleczone będą trwać i rozlewać się na różne obszary życiowe, np. na umiejętność nawiązywania relacji międzyludzkich, pracę, stosunki społeczne, codzienną aktywność, radzenie sobie z problemami.
Podsumowując, kiedy udać się po pomoc psychoterapeuty, psychiatry czy psychologa? Jest jakiś wyznaczony termin?
Nie polecam samemu dokonywać diagnozy. U osób, które przeżyły traumatyczne wydarzenia, poza PTSD, mogą się rozwijać zaburzenia nerwicowe, depresja, zaburzenia adaptacyjne. Ostrzeżeniem i wyznacznikiem, że trzeba interweniować, może być czas ich trwania. W psychiatrii i psychologii mówi się, że zazwyczaj jest potrzebny miesiąc, aby odnaleźć się w sytuacji po katastrofalnej zmianie w życiu. Dobrze jest więc wstrzymać się z interwencjami, jeżeli dodatkowo objawy stresu dzień po dniu, choćby minimalnie się wyciszają, a nie nasilają i objawów przeżytej traumy jest coraz mniej.
Jedna z osób, która przyjęła do siebie rodzinę z Ukrainy, relacjonowała, że dziecko bardzo płakało, krzyczało w reakcji na głośne dźwięki, tj. stłuczone szkło. Inna z kobiet przez kilka dni miała ściśnięty żołądek, nie mogła też spać. Rozumiem, że trzeba dać przede wszystkim czas, czy o coś dodatkowo warto byłoby zapytać?
Szczególnie wrażliwi i czujni powinniśmy być wobec osób, które miały zaburzenia zdrowia psychicznego. Jeżeli ktoś mówi, że w Ukrainie leczył się na depresję, lęki, czy po jakimś katastrofalnym wydarzeniu brał leki uspakajające, jest ryzyko, że znowu może się rozwinąć problem zdrowotny.
W przypadku osób zdrowych, bliscy uchodźców mogą być źródłem wiedzy, dać wskazówki. Są kobiety, które wcześniej np. były aktywne, towarzyskie, a teraz unikają kontaktu, dystansują się, milczą, są osłupiałe, płaczą, nie wychodzą z pokoju, nie mają motywacji, aby załatwiać sprawy urzędowe, działać. To są elementy, które mogą niepokoić.
Drogą do zapomnienia może być np. alkohol. Czy powinniśmy oferować drinka osobie w kryzysie, która mierzy się z PTSD? Mając dobre intencje, chcąc kogoś rozweselić, wyluzować, rozerwać, możemy przyczynić się do pogorszenia sytuacji?
Sporo ludzi ma tendencje, aby ze stresem radzić sobie za pomocą alkoholu. Jest on w naszej kulturze łączony z relaksem. Niestety jest zupełnie odwrotnie i nauka mówi to od lat: alkohol niszczy mózg. Na poziomie fizycznym może sprawiać, że czujemy się rozluźnieni, mniej napięci, ale to złudne wrażenie, bo wywołane rozregulowaniem wielu funkcji organizmu.
Poza tym nigdy nie wiemy, jak zareaguje układ nerwowy. Lęk może się nakręcić, zwiększyć przerażenie. To, z czego możemy sobie nie zdawać sprawy, to czasami zaproszenie do uzależnienia. Człowiek po traumatycznych doświadczeniach ucieczki przed wojną może poczuć ulgę po alkoholu i będzie chciał to powtarzać.
Czy w leczeniu stresu pourazowego stosuje się substancje psychoaktywne?
Tak. Ale ważne, by nie stosować od razu, bez wyraźnych wskazań, farmakoterapii - trzeba pozwolić, aby w pierwszym czasie po traumie miały szanse zadziałać naturalne mechanizmy odporności psychicznej. Wyjątkiem są sytuacje osób z grup podwyższonego ryzyka, o których już wspomniałam wcześniej.
Noc jest najgorsza dla osób w kryzysie zdrowia psychicznego. W nocy uchodźcy przeżywają swoją traumę. Czy reagować? Czy raczej dać się wypłakać, a może nie wtrącać się?
Reagować i dać się wypłakać. I to nie jest paradoks. Najważniejsze dla osób, które doświadczyły traumy, jest, aby nie zostawały same. Ważne, by być obok i dawać wsparcie. Po traumie to zabezpiecza przed rozwojem zaburzenia po stresie urazowym. Gdy słyszymy płacz za ścianą, możemy usiąść obok, zapewnić, że jesteśmy, że pozwalamy się wypłakać. Często boimy się trudnych emocji i je wyciszamy. Mówimy: "nie płacz", "zaraz się to skończy, zobaczysz", "już się nie smuć", "nie rozpaczaj, trzeba działać". Zamiast tego powiedzmy: "jestem tutaj", "będę z tobą".
Jak nie dopuścić do rozwoju u osoby, która przyjmuje, pomaga, wspiera uchodźców - do powikłań psychicznych? Już wiele osób odczuwa somatyczne objawy lęku i stresu, boi się o przyszłość. Sytuacja wymaga, abyśmy wsparli osoby uciekające przed wojną, które są w pilniejszej potrzebie. Trzeba jednak pamiętać o sobie.
Zgadza się, osoby uciekające przed wojną są w aktualnej, pilnej potrzebie. To ważne, że znajdują pomoc. Z kolei dla pomagaczy ważna jest aktywność w sytuacji zagrożenia. Wsparcie innych pomaga sobie radzić z lękiem, który bierze się z wyobrażania sobie zagrożenia. Aby zmniejszyć poziom lęku, dobrze jest oswoić sytuację działając konkretnie. Kluczem pomagania jest z kolei zadbanie o swoje siły, regenerację, spanie i jedzenie.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!