Czekolinda i jej seksbiznes

Mieszkanka Wilanowa walczy z agencją towarzyską. Zamknięcie znanej w całej Europie, warszawskiej agencji towarzyskiej "Rasputin" i zatrzymanie 28-letniej "Czekolindy" budzi wiele emocji.

131

Zamknięcie znanej w całej Europie, warszawskiej agencji towarzyskiej Rasputin i zatrzymanie 28-letniej "Czekolindy" budzi wiele emocji w świecie polskich biznesmenów, celebrytów i ludzi z pierwszych stron gazet. Oficjalnie Karolina P. prowadziła firmę eventową. Zdaniem CBŚP kobieta jest szefową zorganizowanej grupy przestępczej czerpiąca korzyści z nierządu. - Ja tam byłem tylko z klientami. Zawoziłem ich, wprowadzałem, czekałem. Na dole była poczekalnia, mogłem popatrzeć, ocenić. Dziewczyny były eleganckie, co tu dużo mówić. To nie Śródmieście, gdzie te taniochy - opowiada taksówkarz, który woził klientów do agencji towarzyskiej Rasputin.

Zamknięcie lokalu na warszawskim Wilanowie odbiło się bardzo szerokim echem. Zabawiali się w niej klienci, którzy przyjeżdżali z całej Europy. - Przez 24 miesiące obserwowałem klientów, którzy korzystają z usług: od pracowników budowy, po biznesmenów, osoby znane z gazet i telewizji - opowiada policjant z Centralnego Biura Śledczego Policji i dodaje, że klienci potrafili zostawić w agencji dziennie nawet 100 tysięcy złotych, płacąc kartami kredytowymi. Zatrudniane dziewczyny pochodziły z całej Polski, z bloku wschodniego, pracowała też jedna Wenezuelka.
Wejście policjantów z CBŚP zakończyło istnienie interesu prowadzonego przez młodą atrakcyjną kobietę zwaną "Czekolindą".

Jak mówi Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, śledztwo prowadzone jest przeciwko ośmiu osobom, które podejrzane są o prowadzenie zorganizowanej grupy przestępczej, zajmującej się czerpaniem korzyści z prostytucji. Sześć jest tymczasowo aresztowanych. - Z naszego punktu widzenia Karolina P. kierowała zorganizowaną grupą przestępczą, zajmującą się uzyskiwaniem korzyści z cudzego nierządu - dodaje.

28-letnia Karolina P. mieszka w jednej z podwarszawskich miejscowości. Na Facebooku od kilu lat funkcjonowała jako "Czeko Czekolinda". Oficjalnie zajmowała się organizowaniem imprez eventowych dla biznesmenów i ludzi z pierwszych stron gazet.

W trakcie wejścia policji do agencji, "Czekolindy" nie było na miejscu. Bawiła się na imprezie u swoich znajomych pod Warszawą. - Jak usłyszała, że policja puka do drzwi, uciekła przez balkon i chowała się w pobliskich krzakach. Na szczęście policjantka zauważyła jej świecące buty. Miała charakterystyczne buty w złote cekiny. W związku z tym wyciągnęła "Czekolindę" z krzaków za nogi - opowiada policjant z CBŚP.

Reporter UWAGI! odszukał ojca "Czekolindy". Mężczyzna przekonuje, że córka prowadziła legalne interesy. Jest zaskoczony akcją policji. - Ona zawsze była pięknie ubrana, to było moje oczko w głowie. Ona na Facebooku miała "Czeko Czekolinda". Firmę założyła, no to pseudonim gangsterski zrobili z tego. Miała firmę na siebie. Córka tam jakieś imprezy robiła, wieczory kawalerskie. Ona mi tłumaczyła, że to jest go-go, hostessy, rurka, tańczą. Tak jak gejsza w Japonii. Takich agencji towarzyskich to proszę zobaczyć, ile jest w Warszawie. Dlaczego akurat ta? - zastanawia się Mirosław P., ojciec Karoliony P.

Jak mówi policjant z CBŚP, agencja towarzyska Rasputin, była znana w całej Europie. - Klienci z całej Europy przyjeżdżali, bo wiedzieli, że tam się mogą dobrze zabawić. "Czekolinda" potrafiła zarobić około 200, 300 tysięcy na czysto. Na rachunkach w większości były eventy, czyli spotkania towarzyskie. Za usługi seksualne przedsiębiorca otrzymywał fakturę np. za spotkanie swoich pracowników. Wiem, że płacili za szampany, o wartości w marketach 50-100 złotych, po pięć, 10, nawet po 30 tysięcy za jednego. Płacili kartami i służbowymi, i prywatnymi, zależy jaki klient to był - opowiada policjant.
Dodatkowo w pokojach dziewczyny zostały wyposażone w terminale płatnicze, a dla tych, którzy woleli obracać gotówką, w podziemiach zainstalowano bankomat.

Od 2002 roku z agencją towarzyską walczy mieszkanka Wilanowa, sąsiadka Rasputina. - Przeszkadzała mi ponieważ były tu liczne spotkania. Dużo osób, były krzyki, hałasy. W ogrodzie znajdywałam różne środki zabezpieczające. Jest to nieprzyjemne - wyjaśnia i mówi, do kogo należy budynek. - Właścicielem jest pani R. Męża widziałam raz, może dwa w życiu. Po akcencie wydawało mi się, że jest to człowiek, który mieszkał na Wschodzie.

Od 2002 roku z budynku państwa R. na warszawskim Wilanowie korzystają różne agencje towarzyskie. Zawsze funkcjonują pod tą samą nazwą - Rasputin. Dziennikarz UWAGI! dotarł do kobiety, która była pierwszą właścicielką agencji. Trzy lata temu Regina B. została zatrzymana przez CBŚP. - To mój mąż, jak żył, mnie tam wziął i zarejestrował. Ale ja tam nawet jednego razu nie byłam. Byłam w sądzie, ja się tłumaczyłam, już sprawa była. Mąż to założył, a potem umarł niedługo. Prosiłam: "wyrejestrujcie mnie z tego, bo ja tam nie chcę być" - tłumaczy Regina B.

Grupa przestępcza została zlikwidowana w połowie 2014 roku i rodzina B. trafiła do aresztu. "Czekolinda" i jej kolega potrzebowali tylko dwóch miesięcy, aby przejąć zająć miejsce upadłego biznesu. Uruchomili agencję towarzyską o tej samej nazwie. - Nic nie może stać puste i na to miejsce powstała nowa grupa, która wiedziała, że będzie duże pieniądze na tym zarabiać - mówi policjant z CBŚP.

W latach 90. ojciec "Czekolindy", znał "Księdza", czyli Stefana K., jednego z ważniejszych bossów warszawskiego świata przestępczego. Gangster został zastrzelony w 2000 roku. Prawdopodobnie przez tę znajomość policja nadal kojarzy ojca Karoliny P. z dawnymi gangsterami. - Jeśli "Czekolinda" nie mogła się z kimś dogadać, to zawsze mogła powołać się na swoją rodzinę. Myślę, że pozwalało jej to załatwiać interesy w taki sposób, żeby była z tego zadowolona - opowiada policjant z CBŚP.

Policja bardzo rzadko likwiduje ekskluzywne agencje towarzyskie. Wynika to z trudności udowodnienia korzystania z nierządu. Agencje, które odwiedzają znane osoby z biznesu, polityki i świata mediów, są łakomym kąskiem dla wielu służb. - Agencje towarzyskie są źródłem informacji. Są potrzebne policji, służbom i światu przestępczemu. Jeżeli rzeczywiście policja dojdzie do wniosku, że agencja stwarza wyjątkowe zagrożenie, jest likwidowana. Jeżeli działa w sposób niezagrażający bezpieczeństwu, w tym momencie przymruża oko na jakieś mniejsze wykroczenia związane z ich działalnością - opowiada były policjant.

Wybrane dla Ciebie

Wrzuć to do dołka. Ogórki urosną jak szalone
Wrzuć to do dołka. Ogórki urosną jak szalone
Nasyp 5 łyżek na metr kwadratowy. Gleba będzie niczym czarnoziem
Nasyp 5 łyżek na metr kwadratowy. Gleba będzie niczym czarnoziem
Przetrwają każdą suszę. Ostatni dzwonek żeby zasiać
Przetrwają każdą suszę. Ostatni dzwonek żeby zasiać
Pies drapie się po uchu? W ten sposób wysyła komunikat
Pies drapie się po uchu? W ten sposób wysyła komunikat
W składzie zmielone pazury i kości. Polacy jedzą na potęgę
W składzie zmielone pazury i kości. Polacy jedzą na potęgę
Wlej do doniczki. Nowe liście wręcz wystrzelą
Wlej do doniczki. Nowe liście wręcz wystrzelą
Używasz tego programu prania? "Pochłania" najwięcej prądu i wody
Używasz tego programu prania? "Pochłania" najwięcej prądu i wody
Postaw na balkonie. Dla komarów nie ma gorszego zapachu
Postaw na balkonie. Dla komarów nie ma gorszego zapachu
Rośnie nawet metr na rok. Posadź zamiast tui
Rośnie nawet metr na rok. Posadź zamiast tui
Oto co dziś robi Karina z "Chłopaków". Ujawniła, gdzie pracuje
Oto co dziś robi Karina z "Chłopaków". Ujawniła, gdzie pracuje
Walczyła o życie w szpitalu. Mówi, jak czuje się teraz
Walczyła o życie w szpitalu. Mówi, jak czuje się teraz
Jego piosenkę śpiewała cała Polska. Oto jak wygląda dziś
Jego piosenkę śpiewała cała Polska. Oto jak wygląda dziś