Czy romantyczna miłość istnieje? Polacy wciąż w to wierzą!
Choć żyjemy w czasach "Warsaw Shore", każdy z nas podświadomie szuka swojej drugiej połówki. Czytamy "50 twarzy Greya", a marzymy o miłości opisywanej przez romantyków. Tylko czy szukanie uczucia jak z bajki ma w dzisiejszych czasach sens?
14.04.2017 | aktual.: 16.04.2017 09:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gdy Adam Mickiewicz zawarł w balladzie "Romantyczność" słynne zdanie: "Miej serce i patrzaj w serce!", nastąpiła nowa epoka – odrzucająca racjonalne myślenie i ponad wszystko przedkładająca uczucia. Czy dziś, przeszło dwieście lat później, jest jeszcze sens marzyć o miłości romantycznej?
Marta i Kamila (imiona zmieniłam) są w okolicach trzydziestki. Nie znają się. Marta mieszka z partnerem. Kolejnym. Nie są zaręczeni. Kamila za mąż wyszła jako dwudziestopięciolatka. Ma trzyletniego syna. Marta przyznaje, że wiecznie buja w obłokach. Goni za czymś nieuchwytnym. Często zmienia partnerów, wyczekuje tego jedynego. Kamila jest kobietą twardo stąpającą po ziemi. Poślubiła mężczyznę zaradnego, pracowitego. Dzień zaczynają i kończą rozmawiając o kredycie zaciągniętym na trzydzieści lat.
Marta: "Nie odczuwam czegoś takiego jak presja otoczenia. Chciałabym wyjść za mąż, założyć rodzinę, ale argument, że mam już tyle a tyle lat, w ogóle nie robi na mnie wrażenia. Tak naprawdę wiek nie ma żadnego znaczenia. Obecnie się z kimś spotykam i niewykluczone, że będzie z tego coś poważnego. Ciągle czekam jednak na jakiś znak, sygnał, że to właśnie ten jedyny, bo bardzo się od siebie różnimy.
Miłość romantyczna? Oczywiście, że w nią wierzę i na nią czekam. Pewnie dlatego jeszcze nie wyszłam za mąż. Może naczytałam się w życiu za dużo poezji. Po prostu muszę być z kimś, z kim mogłabym przegadać całą noc i z kim na bezludnej wyspie nie zanudziłabym się na śmierć".
Kamila: "Mam koleżanki, które czekają na miłość jak z filmu. Ja do sprawy podchodzę bardziej praktycznie. Zakochałam się w moim mężu, ale i nas proza życia nie ominęła. Pojawienie się dziecka, zmęczenie, problemy finansowe – tym teraz żyjemy. Od ślubu nie byliśmy na urlopie, nie chodzimy po restauracjach czy kinach, być może brakuje nam wspólnych zainteresowań, ale nie tematów do rozmowy, bo te podsuwa codzienność.
Miłość romantyczna pewnie istnieje, ale ja za nią nie gonię. To utopia. Dla mnie liczy się, żeby było za co zapłacić rachunki i żeby jakoś się ze sobą dogadywać. Wierzę natomiast w miłość od pierwszego wejrzenia: do własnego dziecka".
Romantyzm? Wytwór kultury
Jeśli chodzi o miłość od pierwszego wejrzenia, to badania CBOS wykazały, że wierzy w nią ponad 60 proc. Polaków. Zdecydowana większość ankietowanych (około trzy czwarte) przyznaje, że byli zakochani tylko raz.
Żeby natomiast znaleźć odpowiedź na pytanie o sens poszukiwań miłości romantycznej, warto wiedzieć, co o samej miłości mówią eksperci. Ceniony polski seksuolog i psychoterapeuta prof. Zbigniew Lew-Starowicz w rozmowie z Krystyną Romanowską ("Lew-Starowicz o miłości", wyd. Czerwone i Czarne 2012) wyjaśnia: "Miłość jest wieloznaczna i sprytnie umyka wszelkim definicjom i określeniom. Może być to miłość od pierwszego wejrzenia, miłość romantyczna, ale na miłość także składają się przecież pożądanie, zauroczenie, zafascynowanie, przyjaźń, poświęcenie, namiętność, wzajemne dobro".
Prof. Lew-Starowicz dodaje, że według naukowców elementy uniwersalne, o których mówimy, gdy mamy na myśli miłość, to: integralność rozumiana jako podobieństwo do drugiej osoby, świadomość udziału w wartościach partnera, potrzeba dawania, dwubiegunowość, czyli bycia raz szczęśliwym, a innym razem nieszczęśliwym. Niezbędna jest także świadomość, że miłość podlega ewolucji: zmienia się w miarę upływu czasu, rozwoju osobowości, wymaga ciągłego dialogu, współpracy i poświęcenia.
Specjalista w zakresie badań nad kulturą współczesną prof. Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Waldemar Kuligowski w rozmowie z PAP podkreślił, że wbrew utartym opiniom romantyczna miłość nie jest ani uczuciem, ani stanem naturalnym. Zdaniem profesora jeszcze sto lat temu uznawanie romantycznego zakochania za cel życiowy człowieka byłoby nazywane herezją. Miłość romantyczna? To wytwór kultury.
"Miłość nie jest ani naturalnym, ani uniwersalnym stanem w sensie międzykulturowym. Według prowadzonych badań coś takiego jak miłość romantyczna, czyli bardzo intensywne zakochanie związane też z relacją erotyczną, taki rodzaj idealizacji partnera występuje czy występowała jedynie w jednej trzeciej społeczeństw, więc z całą pewnością nie mamy do czynienia z czymś uniwersalnym" – zaznaczył profesor w rozmowie z PAP.
"Gdyby spojrzeć tylko na naszą kulturę, można by powiedzieć, że jest to rzecz niezwykle świeża i z bardzo krótką tradycją. Przez długie tysiąclecia o takiej miłości nie było mowy i pojawiła się ona na dobrą sprawę dopiero w XIX wieku, a i to nie w całym społeczeństwie, a jedynie w elicie kulturalnej i wśród artystów. W klasach średnich, na wsiach, jeszcze w połowie XX wieku miłość nie funkcjonowała w takim znaczeniu, jakbyśmy to sobie wyobrażali dzisiaj".
Prof. Kuligowski dodaje, że miłość romantyczną dopiero około dwieście lat temu zaczęli propagować poeci; niektórzy nawet z jej powodu popełnili samobójstwo. "Najpewniej dopiero cezura II wojny światowej była tym momentem, kiedy miłość się upowszechniła i dzisiaj uważamy ją za taką piękną i jedyną, a w niej nic naturalnego nie ma".
Niedorzeczny kult miłości romantycznej
O miłości i jej przemianach pisze prof. Bogdan Wojciszke w książce "Psychologia miłości" (GWP 2003). Według profesora, który jest znanym psychologiem zajmującym się psychologią osobowości i społeczną, związek partnerski rozwija się według schematu: zakochanie i romantyczne początki, po których następuje związek kompletny. Z czasem przeistacza się on w związek przyjacielski, a niekiedy w związek pusty prowadzący do jego rozpadu.
Wojciszke: "Jeśli wierzyć literaturze, zwłaszcza tej sprzed XX wieku, miłość dopóty jest zjawiskiem interesującym, wartym opisu i artystycznej analizy, dopóki zachowuje swój romantyczny charakter. Z chwilą utraty tego charakteru (a więc wyjścia poza fazę zakochania i romantycznych początków) związek przestaje być dla kogokolwiek interesujący, nie wyłączając samych partnerów".
Bogdan Wojciszke na temat miłości romantycznej ma zdanie podobne co prof. Waldemar Kuligowski: "Kult miłości romantycznej jako jedynej, która jest warta przedstawiania przez sztukę i przeżywania przez ludzi, jest w naszej kulturze równie rozpowszechniony, co niedorzeczny, zważywszy że przez znaczną większość życia kochamy swych partnerów w inny, nie romantyczny sposób. (…) Co gorsza, stereotyp miłości romantycznej jako uczucia, które dzieje się samo, właściwie bez wysiłku, a często nawet wbrew wysiłkom zaangażowanych w uczucie partnerów, rodzi katastrofalne w skutkach przekonanie, że również na inne formy miłości oddziaływać nie należy (bo wtedy miłość przestaje być autentyczna) albo że po prostu nie daje się tego zrobić (jeżeli tylko miłość jest wystarczająco autentyczna)".
Nie ma miłości w kapitalizmie
Czy Polki wierzą w miłość romantyczną? Z wypowiedzi internautek wynika, że wiele o niej marzy, a nawet na nią czeka. Większość nie ma jednak złudzeń, że taką znajdzie. Jedna z Polek o miłości romantycznej pisze: "Istnieje taka miłość, choć częściej spotykam się z nią wśród starszych pokoleń niż między młodymi ludźmi. Myślę, że to wynika z pędu dzisiejszych czasów. Cały romantyzm zabija nowoczesność. Kiedyś pisało się listy, dziś maile i SMS-y, łatwiej nam jest z kimś porozmawiać przez telefon niż przejechać na drugi koniec miasta, aby spotkać tę ukochana osobę i porozmawiać w cztery oczy. Więcej pracujemy, mamy mniej czasu dla siebie i dla innych. Powszechny stał się model pary nowoczesnej – czyli żyjącej osobno, będącej w swobodnych związkach. To wszystko zabija romantyzm, nie ma spontaniczności. Myślę jednak, że gdzieś na pewno los łączy dwie osoby, które właśnie przezywają miłość romantyczną. Trzeba w nią wierzyć i zawsze na nią czekać".
Wśród polskich internautek nie brakuje pesymistek. Na pytanie, czy miłość romantyczna istnieje, padają odpowiedzi: "Istnieje, tylko że ciężko odnaleźć ją w kapitalizmie. Aktualnie dużo osób bardziej kocha pieniądze niż drugiego człowieka", "Nie ma czegoś takiego jak miłość romantyczna", "Romantyczna jest tylko miłość niespełniona. Życie nie jest romantyczne", "Nie, takie coś nie istnieje. I im szybciej się to zrozumie, tym mniej się będzie rozczarowanym. Może na początku jest słodko, ale przecież każdy inteligentny człowiek wie, że życie nie jest usłane różami i prędzej czy później sielanka się skończy".
Zdarzają się jednak bardziej optymistyczne wypowiedzi. "Nasz związek jest wyjątkowy, bo jesteśmy ze sobą non-stop, a zakochani jesteśmy tak samo jak na początku. Znam chyba tylko jedną parę z 25-letnim stażem, która wciąż żyje tą samą romantyczną miłością. Tak więc zdarza się (romantyczna miłość), ale bardzo rzadko".
Jak długo może trwać miłość romantyczna?
Z badań płyną różne wnioski. Według jednych uczonych – nie dłużej niż piętnaście miesięcy. Według innych – góra dwa, trzy lata; po tym czasie uczucie zanika albo przekształca się w miłość dojrzałą. Co ciekawe, tego typu uczucie mogą przeżyć zarówno bardzo młodzi ludzie, jak i osoby w podeszłym wieku. Uczeni z Uniwersytetu Stony Brook w Nowym Jorku przez dwadzieścia lat badali mózgi wybranych par – okazało się, że u co dziesiątej osoby będącej w dojrzałym związku reakcja chemiczna na widok fotografii ukochanego partnera była równie silna co na etapie zakochania.
Prof. Bogdan Wojciszke zwraca jednak uwagę na ważną rzecz: otóż nic nie dzieje się samo. Nawet – a może zwłaszcza – miłość. "Wysiłek, myślenie i mądrość słabo kojarzą się nam z miłością, o której skłonni jesteśmy raczej sądzić, że powinna dziać się sama, jeżeli tylko jest prawdziwa. Jest to ubolewania godna konsekwencja wspomnianego już, charakterystycznego dla naszej kultury traktowania miłości romantycznej jako jedynej postaci miłości wartej zainteresowania i przeżycia. Jest to także skutek złudzenia, że myślenie zabija uczucia, choć w istocie wzbogaca je, pokazując ogromne możliwości, jakie w uczuciach się kryją".
Prof. Zbigniew Lew-Starowicz podsumowuje: "Miłość mnie o tyle nie zadziwia, że od dziecka kąpałem się w świecie miłości. Moi rodzice byli bardzo w sobie zakochani. Moje rodzeństwo też było kochliwe i też żyło miłością, ale były to związki nie na tydzień, tylko poważne. Wiedziałem więc, jak to wygląda. Już nie mówiąc o swoich własnych doświadczeniach. Jest to stan mi znany, dlatego w miłość wierzę. To jest jedna z najpiękniejszych rzeczy, jaka może się człowiekowi przytrafić. Poczucie, że jestem kochany, kochać drugą osobę, udany, atrakcyjny seks – to są najwspanialsze doznania. Żadne stanowiska, ordery wieszane na piersi nie umywają się do tego uczucia".