Czy Trybunał Konstytucyjny zakaże aborcji? Dla wielu kobiet to nie jest żaden kaprys

"Zapytajcie którąś z tych matek, czy jest za taką ustawą. Żadna nie powie już teraz, że Bóg tak chciał i że trzeba nieść swój krzyż" – pisze rozgoryczona Maria Nasiadka, która pracuje z niepełnosprawnymi dziećmi i ich rodzicami. Agata mogła znaleźć się dokładnie w takiej sytuacji. Ale miała aborcję – nie dlatego, że chciała. Gdyby urodziła, jej syn przeżyłby kilka godzin lub dni.

gettyCo dalej z prawem aborcyjnym w Polsce?
Źródło zdjęć: © Getty Images
Karolina Błaszkiewicz

W czwartek 22 października Trybunał Konstytucyjny ma wydać orzeczenie, czy prawo do przerywania ciąży w przypadku ciężkich i nieuleczalnych wad płodu jest zgodne z konstytucją. Organizacje kobiece i społeczne robią co w ich mocy, by zaprotestować przeciwko tym zapisom. W sieci pojawiają się dziesiątki wyznań kobiet, które mają za sobą aborcję i proszą: "Nie wmawiajcie mi, że to kaprys".

"Myślałam, że jestem okropnym człowiekiem"

Agata z Wrocławia [imię i miasto zmienione na prośbę bohaterki] dwa lata temu przeżyła największy koszmar swojego życia. Oczekiwała syna. W 20. tygodniu ciąży [koniec 5. miesiąca – red.] usłyszała od lekarza, że płód ma bardzo poważne wady genetyczne. – Zniekształcone stópki i dłonie, rozszczep wargi i podniebienia – wymienia.

Agata dostała skierowanie do poradni patologii ciąży w jednym ze szpitali. – Kolejnego dnia z samego rana mieliśmy biec tam z mężem, bo jeśli potwierdzą wadę, niewiele zostanie nam czasu na przerwanie ciąży – wspomina słowa lekarza. – Tylko to zasugerował, bo mnie by to przez myśl nie przeszło – zaznacza 30-latka, dodając, że następne dwa tygodnie były dla jej rodziny agonią. Nie miała pojęcia, co robić.

 Starsze dziecko zauważyło, że coś jest nie tak i w pewnym momencie powiedziało rodzicom: "Mogę mieć niepełnosprawne rodzeństwo, będę je kochać". – To dziecko nie wiedziało, z czym wiąże się takie życie. Bo skąd? – słyszę od Agaty. Lekarze trzymali ją w niepewności, podejrzewając raz taki, raz inny problem. A zegar tykał.

 – W międzyczasie mieliśmy rozmowę ze szpitalnym genetykiem. Dowiedziałam się, że wad genetycznych jest mnóstwo. To, co widział na USG, wskazywało na śmiertelną wadę. Pan profesor - starszy pan – powiedział mi wtedy tak: "Usunięcie ciąży to najlepsze wyjście, nie mamy się nad czym zastanawiać, zwłaszcza że dziecko może umrzeć w brzuchu. Po co pani taka trauma?" – Agata do dziś doskonale pamięta te słowa.

Sala kobiet "do terminacji"

Zgodę na terminację ciąży Agaty musiała wydać komisja lekarska. Jedna z członkiń miała ogromny dylemat moralny i wymagała dokładnych badań, potwierdzających głębokie wady płodu. – Rozumiałam ją, też tego chciałam. A wynik nie przychodził. Winna była szpitalna biurokracja. Ja przez to myślałam, że jestem okropnym człowiekiem… – wspomina 30-latka.

 Kiedy komisja wydała zgodę na aborcję, Agatę przewieziono do szpitala. – Trafiłam na salę kobiet "do terminacji". To słowo do dziś wywołuje we mnie okropne uczucie – opowiada. Przed zabiegiem przez godzinę rozmawiała z psycholog. Dodała jej sił, których tak wtedy potrzebowała. Potem podano jej czopki na wywołanie porodu.

 – Przez kilkanaście godzin miałam skurcze. Okropnie się męczyłam. Musieli mnie w końcu zabrać na porodówkę – relacjonuje. – Trafiłam na cudowne, empatyczne położne, które zachęcały, żebym brała prysznic, chodziła, kucała, jak przy normalnym porodzie – dodaje. Agata męczyła się cały dzień. Na czas zabiegu zasnęła, wcześniej prosząc lekarkę, by "wyjęła dziecko w całości". – Jak się obudziłam, było już po wszystkim – mówi. – Odradzali nam oglądanie maleństwa, ale ja musiałam, mój mąż również – wyjaśnia.

 Agata pamięta rączki syna, nic więcej. Słyszała, że płakał, że dziecko miało "bardzo dużo wad" i "wyglądało to źle". Później odbył się pochówek. – Teraz w weekend miną równo dwa lata – słyszę od Agaty. Na koniec zapewnia mnie, że "to nie była łatwa decyzja". Po pochówku się spowiadała. Ksiądz powiedział jej, że potraktowali płód jak człowieka i nie mają prawa się winić. – Dzięki temu, że nie usłyszałam nic przykrego i odbyłam spowiedź, to jakoś to przetrwałam.

"To jest dramat"

Maria Nasiadka, pracownica Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego postanowiła zabrać głos w sprawie. Z niepełnosprawnymi dziećmi pracuje od 10 lat. "Zapytajcie którąś z tych matek, czy jest za taką ustawą. Żadna nie powie już teraz, że Bóg tak chciał i że trzeba nieść swój krzyż. A cierpienie i lęk o przyszłość jest w nich ogromna" – zaczęła.

Z jej wpisu dowiadujemy się, że większość takich matek cierpi na depresję. "DPS są przeludnione, ŚDS to samo. Nie ma miejsc i często kiedy rodzice są już starzy i schorowani, ich dorosłe niepełnosprawne dziecko wywożone jest na drugi koniec kraju do DPS, bo tylko tam jest miejsce. To jest dramat" – dodaje Maria.

 Kiedy później rozmawiamy, Nasiadka wciąż ma sporo do powiedzenia. – W naszym kraju to wciąż wygląda bardzo źle. Przede wszystkim często te rodziny czy matki – bo nie oszukujmy się, większość to samotnie wychowujące matki, żyją w bardzo skromnych warunkach – tłumaczy mi sytuację.

Matki 24 godziny na dobę

 – Część z nich żyje w biedzie. Starają się żyć tu i teraz, bo lęk przed przyszłością jest tak duży, że nie są w stanie często sobie z nim poradzić – dodaje bez ogródek. Większość jest zdana na łaskę państwa. – Pokrycie leczenia farmakologicznego, turnusów rehabilitacyjnych czy sprzętu rehabilitacyjnego jest zwykle niewystarczające w tych rodzinach – zaznacza.

 Dostrzega, że w najgorszej sytuacji są matki dzieci w nauczaniu indywidualnym – z bardzo głęboką niepełnosprawnością. – Pod respiratorami. Takie matki są w zasadzie 24 godziny na dobę ze swoim dzieckiem. Żeby wyjść do sklepu czy do urzędu załatwić jakąś sprawę, muszą prosić o pomoc sąsiadkę, kogoś z rodziny – mówi. – Myślę, że one są już tak obciążone psychicznie, że ignorują komentarze, że "Bóg tak chciał", odczuwają dużą złość, ale też żal, bo i tak czują się wystarczająco ukarane – ocenia.

600 lekarzy mówi "nie"

600 lekarzy podpisało się pod listem do Trybunału Konstytucyjnego, bo sprzeciwiają się zakazowi aborcji w sytuacji ciężkich wad płodu. Inicjatorką listu jest lekarka z Legnicy, Kaja Filaczyńska, która nie chce mówić pacjentce, że jej dziecko umrze kilka godzin czy dni po porodzie.

– Zajmuję się endokrynologią. Pracuję z młodymi kobietami w wieku rozrodczym – zarówno przygotowującymi się do ciąży, jak i takimi, które doświadczają problemów z zajściem w nią. Pomagam im przejść przez ten etap ich życia. Jako lekarka dostrzegam poważne zagrożenie dla moich pacjentek w związku z potencjalnym wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego – dodaje.

– W leczeniu niepłodności bardzo ważny jest czas. Z wiekiem szansa na zajście w ciążę maleje. Dla pacjentek, które byłyby zmuszone do donoszenia ciąży z zespołem wad wrodzonych, oznaczałoby to miesiące czekania i cierpienia – podkreśla lekarka.

Filaczyńska precyzuje, że często takie porody odbywają się przez cesarskie cięcie i wtedy na dwa lata trzeba odłożyć starania o kolejną ciążę. – A przecież cesarskich cięć w życiu kobiety nie powinno być więcej niż dwa – ze względu na wytrzymałość mięśnia macicy – zaznacza. – Zmuszanie kobiety do donoszenia ciąży przy uszkodzeniu płodu to kradzież jej bezcennego czasu, a tym samym zmniejszenie szans na ponowne zajście w ciąże i urodzenie dziecka – ocenia.

– Będziemy zmuszeni do zadawania cierpienia ze świadomością konsekwencji dla zdrowia kobiety, przyszłych wyborów, a nawet szans na macierzyństwo. To dla nas nieetyczne. Nie można mieć takiej władzy nad drugim człowiekiem – sądzi inicjatorka listu do TK. Jest przekonana, że sędziowie i politycy nie zdają sobie sprawy, z czym takie sytuacje się wiążą.

"Co będzie, jeśli..."

O tym wie dobrze psycholog i terapeutka Zuzanna Butryn. W swoim gabinecie przyjmowała kobiety po terminacji ciąży. – Chciałabym, aby kobiety mogły decydować o sobie, jednak z pełną świadomością konsekwencji, jakie aborcja za sobą niesie, żeby miały możliwość konsultacji psychologicznej przed tą decyzją – tłumaczy specjalistka.

Aborcja, jak słyszę od Butryn, wiąże się z wieloma zaburzeniami. – Głównie depresją w reakcji, czyli udepresyjnieniem się po fakcie usunięcia ciąży. Często kobiety mają wyrzuty sumienia, myśli: "Co by było, gdybym urodziła?". Mówimy tu zarówno o sytuacji, gdy pacjentka jest do tego zmuszona, bo dziecko nie ma szansy przeżycia i wtedy, kiedy kobieta zajdzie w niechcianą ciążę – mówi psycholog.

 Kiedy pytam, czy jej pacjentki boją się decyzji Trybunału, odpowiada, że nie mówiły jej o tym. – Ale myślę, że wiele kobiet ma z tyłu głowy pytanie: "Co będzie jeśli zostanę postawiona w takiej sytuacji i nie będę miała możliwości decydowania o sobie?" – słyszę. – Zakładamy zazwyczaj, że coś nas nie dotyczy. Ale ta sytuacja może generować lęk, szczególnie u kobiet, które mają obciążenia genetyczne w rodzinie.

Urszula Dębska o reakcjach kobiet chorych na raka. Wcześniej pokazała się bez włosów

Wybrane dla Ciebie

Dzieliło ich 27 lat. Zostawił dla niej żonę
Dzieliło ich 27 lat. Zostawił dla niej żonę
"Przyzwoita" emerytura nie wzięła się znikąd. "Pilnowałem tych ludzi"
"Przyzwoita" emerytura nie wzięła się znikąd. "Pilnowałem tych ludzi"
Pokazała się po długiej przerwie. Tak dziś wygląda
Pokazała się po długiej przerwie. Tak dziś wygląda
Zakochał się z marszu. Musiał na nią czekać trzy lata
Zakochał się z marszu. Musiał na nią czekać trzy lata
Żyje na walizkach. Jeździ za mężem po całym świecie
Żyje na walizkach. Jeździ za mężem po całym świecie
Z żoną dzieli go 18 lat. Jest znaną polską aktorką
Z żoną dzieli go 18 lat. Jest znaną polską aktorką
Skomentowała wpis Nawrockiego. "Nieodpowiedzialne i niepotrzebne"
Skomentowała wpis Nawrockiego. "Nieodpowiedzialne i niepotrzebne"
Pośmiertny hołd dla Katarzyny Stoparczyk. Polskie Radio wzruszyło słuchaczy
Pośmiertny hołd dla Katarzyny Stoparczyk. Polskie Radio wzruszyło słuchaczy
Powiedziała "nie" szarościom. W takim płaszczu pokazała się na wizji
Powiedziała "nie" szarościom. W takim płaszczu pokazała się na wizji
Wzięła ślub z nieznajomym. Nagle powiedziała o dzieciach
Wzięła ślub z nieznajomym. Nagle powiedziała o dzieciach
Selena Gomez miała aż trzy suknie ślubne. Prześwitująca kreacja była zaskoczeniem
Selena Gomez miała aż trzy suknie ślubne. Prześwitująca kreacja była zaskoczeniem
Wystawiasz nogę spod kołdry? Organizm wysyła sygnał
Wystawiasz nogę spod kołdry? Organizm wysyła sygnał