Czy warto czekać z seksem do ślubu?
Najczęściej osoby kierujące się względami religijnymi decydują się na wstrzemięźliwości seksualną do czasu, aż powiedzą sobie sakramentalne "tak". Czasem są to też inne powody. Istnieje jednak przeświadczenie, że ponoszą pewne ryzyko - zanim obiecają sobie dozgonną miłość i wierność, nie mogą sprawdzić, czy w łóżku jest im dobrze.
11.07.2013 | aktual.: 12.07.2013 15:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Najczęściej osoby kierujące się względami religijnymi decydują się na wstrzemięźliwości seksualną do czasu, aż powiedzą sobie sakramentalne „tak”. Czasem są to też inne powody, na przykład to, iż chcą swój pierwszy raz przeżyć w sposób naprawdę wyjątkowy. Istnieje jednak przeświadczenie, że ponoszą pewne ryzyko - zanim obiecają sobie dozgonną miłość i wierność, nie mogą sprawdzić, czy w łóżku jest im dobrze.
Kiedyś trzymanie "wianka" do ślubu było rzeczą naturalną i nikogo nie dziwiło. Obecnie na osoby czekające z seksem do ślubu patrzy się z niedowierzaniem. Dlatego, bo trudno jest osiągnąć ten cel. Na forach internauci piszą, że to jak kupowanie kota w worku, nigdy nie wiadomo, co wyskoczy, jak się go otworzy. Dzisiaj wiele par przed ślubem mieszka razem, a związek legalizują, kiedy decydują się na dziecko, wspólny kredyt mieszkaniowy, albo pod naciskiem rodziców. Dochowanie cnoty do ślubu wydaje się być archaiczne.
Mimo to wciąż są osoby, które cenią sobie dziewictwo, bo nie chcą żyć ze świadomością, że zgrzeszyli wobec Boga lub chcą być wierni swoim poglądom. Dla nich noc poślubna jest tą pierwszą, jedyną i niepowtarzalną. Tylko, czy kupują przysłowiowego kota w worku?
- Czekanie z seksem do ślubu ma swoje plusy i minusy. Może wiązać się z większym poczuciem oddania między partnerami i w pewien sposób cementować więź. Seks to bliskość między dwojgiem ludzi, a nie tylko przyjemności fizyczna. Doświadczyć tego można pod warunkiem, że obie osoby są otwarte na temat współżycia. Podchodzą do tego jak do „wspólnej podróży”, wspólnego odkrywania tajemnic seksu i tego co im w nim pasuje. Bardzo ważne jest, aby takie podejście towarzyszyło partnerom niezależnie czy tę podróż rozpoczęli wspólnie, czy też mieli przed sobą inne osoby – mówi Anna Mochnaczewska, psycholog z Centrum Psychologii Integralnej InTeGral w Warszawie.
Nie tylko seksem człowiek żyje
Magda ma 26 lat, za miesiąc będzie mężatką. Wtedy przeżyje swój pierwszy raz. Taką decyzję podjęła z dwóch powodów. Po pierwsze jest religijna, a po drugie uważa, że nie tylko seksem człowiek żyje. Chciała dać czas sobie i swojemu partnerowi na lepsze poznanie się, utwierdzenie w decyzji o dalszym wspólnym życiu.
- Moje koleżanki ze studiów ciągle zmieniają facetów i mówią tylko o tym, jacy oni są w łóżku. W związku musi być miejsce na inne rzeczy, na seks przyjdzie jeszcze czas. Nie boję się, że mój chłopak okaże się kiepski w łóżku. Umiemy ze sobą rozmawiać. Nie jeden wieczór przegadaliśmy też na temat seksu. Najważniejsze, że wiem jedno - łączy nas coś więcej, niż tylko seks – mówi Magda.
Anna Mochnaczewska przyznaje, że w dobie wszechobecnej erotyki i łatwo dostępnej pornografii podejście do seksu staje się coraz bardziej przedmiotowe. Wiąże się go raczej z atrakcyjnością, fizyczną przyjemnością, a nie bliskością.
- To może prowadzić do zbyt wczesnego eksperymentowania z seksem; zaburzać patrzenie na intymność i prowadzić do szeregu błędnych przekonań typu: muszę się sprawdzić; muszę eksperymentować; muszę spełnić czyjeś oczekiwania. Taka postawa wzmaga lęk i zabija swobodę, intymność i naturalną przyjemność. Może prowadzić też do błędnego pojmowania bliskości – wydaje nam się, że jesteśmy z kimś blisko bo uprawiamy z nim seks, a nie dlatego, że mamy więź emocjonalną – mówi Anna Mochnaczewska.
Nie było przed ślubem, nie ma i po ślubie
Z seksem grzecznie czekałam do ślubu. Tak chciał mój chłopak. Zaimponował mi swoją konsekwencją, mówił, że nie można być katolikiem i nie wypełniać woli bożej. Przed nim miałam tylko jednego partnera, z którym współżyłam. Pierwszy raz mieliśmy ze dwa dni po weselu. Ani wtedy nie było fanie, ani nigdy później. Nasze potrzeby i oczekiwania są bardzo różne. Jemu wystarczy raz na dwa tygodnie szybki numerek, ja potrzebuję częściej i inaczej. Staram się go rozpalić, wkładam seksowną bieliznę, a on tego nie widzi. Jak zaczynam temat seksu, to kwituje, że mam tylko jedno w głowie. Coraz częściej myślę, że ten związek nie przetrwa – mówi Katarzyna (28 lat).
Anna Mochnaczewska zauważa, że jeżeli między partnerami nie ma otwartości na temat seksu, to czekanie ze współżyciem do ślubu może wiązać się z późniejszym rozczarowaniem. Jeżeli nałożymy na to przekonania typu, że jest to obowiązek małżeński, ta sfera może stać się tematem tabu, sprawą, której się w związku unika. Należy unikać takiego podejścia. Należy rozmawiać ze sobą, aby zapobiec ewentualnym rozczarowaniom.
- Nie da się jednoznacznie odpowiedź, czy uprawiać seks przed ślubem, czy lepiej poczekać. Oba wyjścia mogą być dobre, ale każde z nich wymaga odpowiedniego przygotowania. Zainteresowanie seksem jest czymś naturalnym, pojawia się od wczesnego nastoletniego wieku. Ważne jest aby edukować ludzi, żeby byli otwarci na tematy związane z seksem. Oba podejścia potrzebują bardziej świadomego spojrzenia, co jest poza przyjemnością fizyczną. Czy między nami jest bliskość, akceptacja, uczucia – mówi Anna Mochnaczewska.
(mos/bb), kobieta.wp.pl