Dlaczego młode kobiety wybierają zakon?
Rezygnują z kariery zawodowej, związków. Porzucają świat imprez, zakupów oraz internetu. Wolą wstawać przed wschodem słońca, w milczeniu spożywać skromne posiłki i spędzać długie godziny na modlitwie. Choć liczba powołań systematycznie spada, wciąż nie brakuje młodych kobiet zgłaszających się do zakonów. Co nimi kieruje?
09.12.2014 | aktual.: 12.06.2018 14:29
Rezygnują z kariery, życia rodzinnego. Porzucają świat imprez, zakupów oraz internetu. Wolą wstawać przed wschodem słońca, w milczeniu spożywać skromne posiłki i spędzać długie godziny na modlitwie. Choć liczba powołań systematycznie spada, wciąż nie brakuje młodych kobiet zgłaszających się do zakonów. Co nimi kieruje?
„Cześć, opuszczam BBC. Z Bogiem” – napisała niedawno na Twitterze znana reporterka polityczna Martina Purdy, która postanowiła porzucić pracę w telewizji i zostać zakonnicą.
„Wiem, że wielu ludzi może nie zrozumieć mojej decyzji. Ale kiedy już wiedziałam, co muszę zrobić, to podjęłam ją z radością i miłością. Proszę, módlcie się za mnie, żebym pozostała na tej ścieżce pokornie, z wiarą i ufnością, bo stoją przede mną nowe wyzwania” - dodała Prudy.
Brytyjkę doskonale rozumie Kasia, 30-latka z Zabrza. „Skończyłam studia, zrobiłam doktorat, a duże firmy niemal biją się, żeby mnie zatrudnić. Jednak czuję, że chcę robić w życiu coś innego. Dlatego zamierzam wstąpić do zakonu” – wyjaśnia.
Kobieta podjęła tę decyzję już kilka miesięcy temu, ale nie mogła zdobyć się na poinformowanie rodziny. Kiedy w końcu wyznała prawdę, reakcja rodziców była bardzo gwałtowna.
„Trochę im się nie dziwię, bo jestem jedynaczką i pewnie wiązali ze mną inne plany. Jednak wiem, że nie pokocham żadnego mężczyzny tak jak Jezusa. Chce się poświęcić pracy dla niego” - tłumaczy Kasia.
Ucieczka od świata
Statystyki wskazują, że liczba powołań zakonnych systematycznie spada. W 2000 r. do zgromadzeń żeńskich zgłosiło się 641 kobiet, podczas gdy 10 lat później już tylko 356. W ciągu ostatniej dekady zmniejszyła się też wyraźnie grupa osób rozpoczynających nowicjat, czyli sióstr przygotowujących się do życia zakonnego. W 2000 r. było ich 550, natomiast w 2010 zaledwie 209.
Mimo tych danych Polska, w porównaniu do innych krajów Europy, nadal stanowi „zakonną potęgę”, a kobiet, które decydują się na życie za klasztornymi murami, wciąż jest całkiem dużo.
Co nimi kieruje? Przed laty stan duchowny bywał zwykle ucieczką od biedy lub staropanieństwa. Dziś powody są zazwyczaj całkiem inne. Wybór takiej drogi życiowej często jest po prostu formą ucieczki od zmęczenia i znudzenia współczesnym światem.
„Młodzi nie czują zadowolenia i radości z tego, co mają. Nie doceniają internetu, zdobyczy techniki, bo to jest dla nich coś oczywistego. Czują się skazani na ten świat, według nich bezsensowny, pozbawiony celu i wartości. Są zmęczeni natłokiem informacji i ciągłymi wymaganiami, jakie niesie ze sobą cywilizacja. Uważają, że są wobec tego wszystkiego bezradni. Wolą uciec, skoro i tak w ich odczuciu nie ma szans na zmianę” - tłumaczyła w tygodniku „Niedziela” prof. Hanna Świda-Ziemba, socjolog i pedagog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
Intelektualistki za klasztornym murem
Zakony przeżywały największą popularność na przełomie XIX i XX wieku, kiedy stanowiły często jedyną drogę do samorealizacji kobiet, od których oczekiwano wówczas przede wszystkim opieki nad domem i rodziną.
Dziś jest jednak inaczej - przed współczesnymi kobietami otwierają się szanse na karierę naukową czy zawodową, a mimo to wiele z nich decyduje się na zamknięcie w klasztorze. Wbrew utartym poglądom, nie są to tylko „zahukane” dziewczyny z niezbyt zamożnych rodzin, zwykle wiejskich. Coraz więcej nowicjuszek stanowią bowiem mieszkanki dużych miast, absolwentki wyższych uczelni, niejednokrotnie mogące pochwalić się sukcesami zawodowymi.
„Surowy, klasztorny reżim przyciąga głównie intelektualistki, które osiągnąwszy materialnie w życiu wszystko, nagle poczuły duchową pustkę i brak celu w życiu” – komentowała dla Informacyjnej Agencji Radiowej prof. Irena Borowiak, socjolog religii z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
„Człowiek może wiele, ale bez poczucia sensu nie może nic” – dodaje prof. Halina Grzymała-Moszczyńska, religioznawca i psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.
Tania siła robocza?
Młoda kobieta, która chce realizować swoje powołanie za klasztornymi murami, musi zmierzyć się z licznymi przeszkodami. Pierwszą z nich często bywa opór rodziny, szczególnie gdy zakonnicą pragnie zostać jedynaczka. Wiele matek i ojców ma wówczas poczucie utraty dziecka. Niełatwo jest także pogodzić się z brakiem perspektyw na zięcia czy wnuki.
Gdy uda się zyskać akceptację rodziny, na kobietę pragnącą służyć Bogu czeka jeszcze większe wyzwanie - totalna rewolucja w codziennym życiu, które po złożeniu ślubów zdominowane jest przez modlitwę i pracę społeczną w licznych szpitalach, domach opieki czy sierocińcach.
Poza tym zakonnice często mają wiele innych obowiązków: sprzątają zakrystie i plebanie, gotują, piorą i prasują. Bywają traktowane przez księży jako tania siła robocza, co nie wszystkim się podoba, choć zakonnice rzadko mówią o tym głośno.
W rozmowie z „Polityką” zwracał na to uwagę ojciec Paweł Kozacki, dominikanin i znany publicysta katolicki.
„Do zakonów nadal zgłaszają się fantastyczne kobiety. Coraz lepiej wykształcone, aktywne, znające swoją wartość. Szkoda ich na sprzątanie kościoła. Skoro mogą katechizować, prowadzić rekolekcje, misje, warto im to umożliwić. Będzie to z pożytkiem dla nich i dla Kościoła” - przekonuje.
Rafał Natorski/(RAF)/(kg), kobieta.wp.pl