Dlaczego "sam wsad" to za mało by wypełnić suknię? Stylizacje, które zachwyciły Tomasza Jacykowa
Czerwony dywan to olbrzymi biznes. Od lat, to domy mody płacą aktorkom za włożenie ich kreacji, a nie na odwrót. Mimo metek od najlepszych projektantów, co roku gwiazdy dzielą się na te, które olśniewają i na takie, których stylistom coś ewidentnie nie wyszło.
05.03.2018 | aktual.: 08.03.2018 19:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zdajemy sobie sprawę, że kobiety funkcjonujące jako wieszaki na produkty luksusowe to tylko subtelniejsza odmiana seksizmu. Z drugiej strony kochamy Oscary także za blichtr, którego nie widuje się w codziennym życiu, za te wszystkie rankingi i zestawienia.
W pooscarowy poranek spotkałyśmy się z Tomaszem Jacykowem, żeby skomentować toalety najbardziej rozpoznawalnych aktorek. Stylista dużo ganił, ale sporo też chwalił. Rozdaniu nagród daleko do wielkiej mody, którą można zobaczyć choćby na corocznej gali MET w Nowym Jorku. Oscary pokazują amerykańską paranoję – z jednej strony wolność ponad wszystko, a z drugiej bastion klasyki i strach przed wychodzeniem przed szereg.
- To są po prostu "poszyte sukienki", a nie wielkie kreacje. Co roku z tych kilkudziesięciu stylizacji zaledwie 2-3 rzeczywiście zapadają w pamięć. Co prawda to lekcja wielkiego krawiectwa, jakiego na polskich ściankach jeszcze długo albo nawet nigdy nie zobaczymy, ale jednak lekcja nudnawa – komentuje Tomasz Jacyków.
Stylizacje z czerwonego dywanu nie mają realnego wpływu na modę, ale to olbrzymi biznes. W zaledwie kilka dni po rozdaniu nagród te projekty są kopiowane. Potem bogata dziewczyna z Oklahomy czy tam Teksasu może iść na cocktail party w sukni, dajmy na to Jennifer Lawrence. Dla światka gwiazdorsko-celebryckiego one są już spalone, żadna szanująca się aktorka czy piosenkarka nie wystąpi w ubraniu przypominającym to, które koleżanka po fachu miała na Oscarach.
Urocza jak Marilyn
Suknia balowa jest ubraniem znaczącym. Kiedyś panny z dobrych domów zakładały ją na bal debiutantek będący symbolicznym przejściem z bycia dziewczynką do świata kobiet.
- Z takim przejściem "z dziewczynki w kobietę" możemy mówić w przypadku Saoirse Ronan. Ona jeszcze nie dźwiga w pełni sukni balowej, widać, że ta wielka kokarda z tyłu jej ciąży, wygląda raczej uroczo niż olśniewająco. To nie jest wyprężona seksbomba, ale na pierwszy rzut oka raczej dziewczątko w prześcieradle, ale ja to kupuję. Jej suknia projektowana na zamówienie przez Calvina Kleina jest daleką i unowocześnioną inspiracją kreacją Marilyn wykonującą piosenkę " Diamonds are girl's best friends" w filmie "Mężczyźni wolą blondynki" - opowiada stylista.
23-letnia Saoirse Ronan, gwiazda filmu "Lady Bird"
Materiał piękności szkodzi
Greta Gerwig, nominowana do Oscara za najlepszą reżyserię (za film "Lady Bird"), jako piąta kobieta w historii ubrała się w żółtą suknię Rodarte. Zdaniem Tomasza Jacykowa to klasyczny błąd stylisty. Przykład sukni z misternego, wyszywanego materiału. Imponująco wygląda na żywo, a marnie na zdjęciach, które będą spłaszczały jej fakturę.
- Na pierwszy rzut oka zgaszony żółty w jakąś białą łączkę, do tego widać, że to ciężki materiał. Myślę, że to świetna kreacja, ale bez przyglądania się trochę taka zasłona ściągnięta z okna cioci. Tkaniny mogą być równie niefotogeniczne, co ludzie – komentuje Jacyków.
34-letnia Gerwig debiutowała jako aktorka, w 2012, w filmie "Frances Ha"
Segment geriatryczny
Jane Fonda i Helen Mirren, które razem wręczały statuetkę dla najlepszego aktora, są niemal rówieśnicami. Pierwsza lat ma 80, druga – 72. Dla stylisty to dwie poprawne stylizacje, z tą różnicą, że Fonda razi ostentacją.
-Trochę mumia z klasą, chociaż nie pokazałbym jej jako przykładu do naśladowania. Krzyczy całą sobą "poświęciłam całe życie, żeby tak wyglądać". Mirren to sama klasa, zimny pastel jako element zgodny z trendami, delikatne podkreślenie znakomitej figury. Jeśli chodzi o segment geriatryczny to pierwsze miejsce. Pięknie wygląda - podsumowuje.
Zwyklaki standard
- "U nas na wsi" jest niemożliwe, żeby ktoś tak doskonale skroił suknię, jak zrobiono to dla Allison Janney i Jennifer Garner. To są majstersztyki krawiectwa miarowego, nie ma tu milimetra, który źle by leżał. W czerwonej sukni Janney widać reminiscencje mody na peleryny zapoczątkowanej kilka lat temu przez Toma Forda. I jak bardzo nie podobałyby mi się te rękawy Mortizii Adams, nie mogę powiedzieć, żeby była źle ubrana. Po prostu nudno, potknąłbym się i nie zauważył. Ciekawe, czy ma tam jakieś gorsecisko. Garner to też nic ciekawego, ale chabrowa suknia Versace idealnie maskuje ramiona pływaczki. Wystarczyłoby jej dać kieckę bez ramion i efekt byłby koszmarny – komentuje stylista.
Allison Janney, tegoroczna laureatka Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej za rolę w filmie"Jestem najlepsza. Ja, Tonya"
Prywatne podium
Stylistyczne podium mają u Jacykowa trzy toalety. Miejsce trzecie to Kenijka, Lupita Nyong’o, laureatka Oscara 2014 za rolę drugoplanową w filmie "12 years a slave" .
- Obłędna sukienka, myślę, że waży kilka kilogramów, ale każdego grama jest warta. Projekt Versace i do klasycznych "kutych" tkanin Gianniego ten materiał nawiązuje. Do tego jak ona pozuje! Tego powinny się nauczyć polskie celebrytki, nie wywalać "nogę manekina", jak głupie, tylko właśnie subtelnie stawać. Naprawdę pięknie.
- Jak patrzę na Kidman, to wreszcie czuję, że to są Oscary. Kocham tę kokardę. To Armani Prive, Giorgio naprawdę dał tu po garach. Nicole wróciła wreszcie do formy, piękne ramiona, piękne kolczyki. Ciekawe, jak się w tej sukience siada. Zresztą, wcale nie ciekawe, co mnie to obchodzi. Zjawiskowa kreacja. Z jednej strony mocno osadzona w klasyce, z drugiej nowatorska – trochę taki dzban. Cudowny gorset podkreślający dekolt, a nie "okulary na biust" jak u Lawrence.
Kokarda Armani Prive skrada serce stylisty tylko na moment, do czasu, aż ogląda stylizację koleżanki Kidman z planu "Grace księżna Monako", hiszpańskiej aktorki Paz Vegi.
- Znakomite. Godne, oscarowe, jak z "Vogue'a" z lat 50. Wreszcie wielka moda na najważniejszym czerwonym dywanie. Połączenie kraty i kwiatów wygrywa na tej gali wszystko. Prawdziwe balowe suknie dopiero od paru sezonów pojawiają się w wersjach kwiecistych. Łatwo się tu pomylić i stworzyć look "zasłonowy". Używanie printu na takiej formie to sztuka. Obłędnie umalowana, w świetnej fryzurze. Wbrew pozorom to też stylizacja bardzo nowoczesna. Absolutnie najlepsze, ta kiecka zostanie zapamiętana.
Człowiek jest żywy i na tym polega cała trudność. W momencie, w którym przestajemy słuchać siebie i oddajemy się w ręce ludzi, którzy zaczynają nas przebierać, tracimy cały rezon. Stylistę wynajmuje się po to, żeby otworzył horyzonty danej osoby, jeśli chodzi o modę, a nie zmieniał gust. Estetyk jest miliony i każdą da się doprowadzić do stylistycznej perfekcji.
- Coś może się nie podobać, ale jeśli widzisz w tym związek przyczynowo-skutkowy albo historię, to można w tym dostrzec również znakomitość. Jeśli kobieta, jak Salma Hayek na Oscarach, zakłada na siebie koszulę nocną w kolorze lila, który nazywa się teraz "ultrafiolet" i do tego dowala naramienniki wyglądające jak ozdoby choinkowe i jakieś smutne, bordowe usta, to w tym nie ma ani sensu ani historii - podsumowuje Jacyków.