Dlaczego "sam wsad" to za mało by wypełnić suknię? Stylizacje, które zachwyciły Tomasza Jacykowa
Czerwony dywan to olbrzymi biznes. Od lat, to domy mody płacą aktorkom za włożenie ich kreacji, a nie na odwrót. Mimo metek od najlepszych projektantów, co roku gwiazdy dzielą się na te, które olśniewają i na takie, których stylistom coś ewidentnie nie wyszło.
Zdajemy sobie sprawę, że kobiety funkcjonujące jako wieszaki na produkty luksusowe to tylko subtelniejsza odmiana seksizmu. Z drugiej strony kochamy Oscary także za blichtr, którego nie widuje się w codziennym życiu, za te wszystkie rankingi i zestawienia.
W pooscarowy poranek spotkałyśmy się z Tomaszem Jacykowem, żeby skomentować toalety najbardziej rozpoznawalnych aktorek. Stylista dużo ganił, ale sporo też chwalił. Rozdaniu nagród daleko do wielkiej mody, którą można zobaczyć choćby na corocznej gali MET w Nowym Jorku. Oscary pokazują amerykańską paranoję – z jednej strony wolność ponad wszystko, a z drugiej bastion klasyki i strach przed wychodzeniem przed szereg.
- To są po prostu "poszyte sukienki", a nie wielkie kreacje. Co roku z tych kilkudziesięciu stylizacji zaledwie 2-3 rzeczywiście zapadają w pamięć. Co prawda to lekcja wielkiego krawiectwa, jakiego na polskich ściankach jeszcze długo albo nawet nigdy nie zobaczymy, ale jednak lekcja nudnawa – komentuje Tomasz Jacyków.
Stylizacje z czerwonego dywanu nie mają realnego wpływu na modę, ale to olbrzymi biznes. W zaledwie kilka dni po rozdaniu nagród te projekty są kopiowane. Potem bogata dziewczyna z Oklahomy czy tam Teksasu może iść na cocktail party w sukni, dajmy na to Jennifer Lawrence. Dla światka gwiazdorsko-celebryckiego one są już spalone, żadna szanująca się aktorka czy piosenkarka nie wystąpi w ubraniu przypominającym to, które koleżanka po fachu miała na Oscarach.
Urocza jak Marilyn
Suknia balowa jest ubraniem znaczącym. Kiedyś panny z dobrych domów zakładały ją na bal debiutantek będący symbolicznym przejściem z bycia dziewczynką do świata kobiet.
- Z takim przejściem "z dziewczynki w kobietę" możemy mówić w przypadku Saoirse Ronan. Ona jeszcze nie dźwiga w pełni sukni balowej, widać, że ta wielka kokarda z tyłu jej ciąży, wygląda raczej uroczo niż olśniewająco. To nie jest wyprężona seksbomba, ale na pierwszy rzut oka raczej dziewczątko w prześcieradle, ale ja to kupuję. Jej suknia projektowana na zamówienie przez Calvina Kleina jest daleką i unowocześnioną inspiracją kreacją Marilyn wykonującą piosenkę " Diamonds are girl's best friends" w filmie "Mężczyźni wolą blondynki" - opowiada stylista.
23-letnia Saoirse Ronan, gwiazda filmu "Lady Bird"
Materiał piękności szkodzi
Greta Gerwig, nominowana do Oscara za najlepszą reżyserię (za film "Lady Bird"), jako piąta kobieta w historii ubrała się w żółtą suknię Rodarte. Zdaniem Tomasza Jacykowa to klasyczny błąd stylisty. Przykład sukni z misternego, wyszywanego materiału. Imponująco wygląda na żywo, a marnie na zdjęciach, które będą spłaszczały jej fakturę.
- Na pierwszy rzut oka zgaszony żółty w jakąś białą łączkę, do tego widać, że to ciężki materiał. Myślę, że to świetna kreacja, ale bez przyglądania się trochę taka zasłona ściągnięta z okna cioci. Tkaniny mogą być równie niefotogeniczne, co ludzie – komentuje Jacyków.
34-letnia Gerwig debiutowała jako aktorka, w 2012, w filmie "Frances Ha"
Segment geriatryczny
Jane Fonda i Helen Mirren, które razem wręczały statuetkę dla najlepszego aktora, są niemal rówieśnicami. Pierwsza lat ma 80, druga – 72. Dla stylisty to dwie poprawne stylizacje, z tą różnicą, że Fonda razi ostentacją.
-Trochę mumia z klasą, chociaż nie pokazałbym jej jako przykładu do naśladowania. Krzyczy całą sobą "poświęciłam całe życie, żeby tak wyglądać". Mirren to sama klasa, zimny pastel jako element zgodny z trendami, delikatne podkreślenie znakomitej figury. Jeśli chodzi o segment geriatryczny to pierwsze miejsce. Pięknie wygląda - podsumowuje.