GwiazdyDlaczego współczesne kobiety coraz bardziej przypominają mężczyzn?

Dlaczego współczesne kobiety coraz bardziej przypominają mężczyzn?

Naukowcy obalają mit kobiet jako słabej płci. Badania dowodzą, że coraz częściej przejmujemy męskie role społeczne, a swoim zachowaniem przypominamy mężczyzn.

Dlaczego współczesne kobiety coraz bardziej przypominają mężczyzn?
Źródło zdjęć: © 123RF

Naukowcy obalają mit kobiet jako słabej płci. Badania dowodzą, że coraz częściej przejmujemy męskie role społeczne, a swoim zachowaniem przypominamy mężczyzn. Według ekspertów do lamusa należy odłożyć przekonanie o solidarności jajników. Polki zostały nawet określone jako najbardziej agresywne kobiety na świecie!

Dr Nigel Barber, który doktorat zrobił z biopsychologii w Hunter College na City University of New York, w artykule dla portalu Psychology Today zauważa, że współczesne kobiety zachowują się inaczej niż ich babcie czy nawet matki – kształcą się i rozwijają, aby osiągnąć sukces zawodowy, a nie po to, by znaleźć męża, są otwarte na seks i związki bez zobowiązań, piją alkohol, sięgają po narkotyki. Do tego są aktywne fizycznie i osiągają bardzo dobre wyniki sportowe.

Zgadza się z tym wielu internautów. „Odkąd pamiętam, to mężczyźni w tym kraju są w depresji, bo komuna, bo szef, bo bezrobocie – a kobiety są twarde i radzą sobie” – pisze jeden z nich.

Obserwacje dr. Nigela Barbera znajdują potwierdzenie w statystykach. Z ankiety przeprowadzonej przez brytyjską firmę zajmującą się kojarzeniem par wynika, że kobiety… mają większą skłonność do zdrady od mężczyzn. Z kolei badania opublikowane w dzienniku „Daily Telegraph” wykazały, że cztery kobiety i trzech mężczyzn na dziesięć przyznaje się do skoku w bok. W sferze seksualnej w ogóle widać wielką zmianę: kobiety w sprawach damsko-męskich stały się bardzo swobodne – inicjują flirt, uwodzą, przejmują inicjatywę w łóżku, uprawiają seks bez uczuć, pierwsze kończą związki.

Za kołnierz nie wylewamy

Dowodów na to, że współczesne kobiety przypominają mężczyzn, jest dużo więcej. Specjaliści coraz częściej mówią o tzw. męskim piciu kobiet. Ministerstwo Zdrowia zwraca uwagę, że wśród Polek uzależnionych od alkoholu coraz więcej jest wykształconych singielek. Natomiast z danych opublikowanych przez fiński Krajowy Instytut Zdrowia i Opieki Społecznej (THL) wynika, że kobiety coraz chętniej sięgają po alkohol i są agresywne wobec swoich partnerów. Alkohol, żeby się upić, pije 42 proc. kobiet, czyli aż o 26 proc. więcej niż przed ośmioma laty. Wśród mężczyzn także odnotowano wzrost odsetka upijających się mężczyzn, jednak nieznaczny.

Ciekawostką może być fakt, że współczesne kobiety coraz chętniej sięgają po piwo – trunek do niedawna kojarzący się głównie z męskimi spotkaniami. – Bardzo powszechny staje się widok osób pijących w ogródku piwnym, zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Co jest bardzo charakterystyczne, nawet w towarzystwie tylko kobiecym na stole pojawia się piwo – mówi Danuta Gut, dyrektor biura zarządu Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego, w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Lifestyle.

Agresja Polek

Ceniona amerykańska psychoterapeutka prof. Phyllis Chesler, zdeklarowana feministka, zauważa, że mitem jest zwłaszcza przekonanie o solidarności wśród kobiet – jej zdaniem jesteśmy mściwe, zazdrosne, złośliwe, zawistne, krytykujemy koleżanki, gnębimy inne kobiety. Do tego jesteśmy agresywne – według prof. Chesler najbardziej agresywne na świecie są… Polki. I chodzi tutaj nie tylko o agresję fizyczną, choć tą również dorównujemy mężczyznom – na początku lipca głośno było o nastolatkach, które zamieniły warszawski tramwaj w ring, wszczynając bójkę, plując i zaczepiając pasażerów. Phyllis Chesler alarmuje, że kobiety potrafią zniszczyć słowem, oczernianiem innych kobiet, bezpodstawnymi oskarżeniami. Nie mają przy tym skrupułów.

Ciekawe wnioski płyną również z pracy magisterskiej Karoliny Koniecznej, absolwentki Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej („Związek cech osobowości płci psychologicznej i biologicznej z agresywnymi zachowaniami kierowców”). Studentka chciała sprawdzić, czy agresja na drogach może mieć związek z płcią biologiczną i psychologiczną kierowców oraz z ich cechami osobowości. Badania przeprowadzone przez Karolinę Konieczną wykazały, że podczas jazdy samochodem kobiety częściej niż mężczyźni używają agresywnych wyrażeń w stosunku do pozostałych uczestników ruchu. – Na ich werbalną agresję składa się głównie głośne obrzucanie przezwiskami, przezywanie pod nosem, głośne przeklinanie, a także krzyczenie na pozostałych kierowców – tłumaczy autorka badania.

W informacji prasowej udostępnionej przez SWPS można przeczytać, że jak wynika z badań Karoliny Koniecznej, agresywne wyrażenia, bez względu na płeć, są częściej używane wśród osób z wysokim poziomem cech kobiecych, czyli u kobiecych kobiet i kobiecych mężczyzn, posiadających więcej cech stereotypowo przypisanych do kobiet jak np. wrażliwość, łagodność, kokieteria itp. „Spośród wszystkich typów płci psychologicznej najwyższy stopień agresji zaobserwowano u osób androgynicznych, czyli posiadających cechy zarówno kobiece jak i męskie, uniezależnione od płci biologicznej. W badaniu nie stwierdzono związku poziomu kobiecości z agresją fizyczną”.

– Agresja językowa jest jedyną miarą agresji, w której kobiety nie ustępują, a nawet czasem przewyższają mężczyzn. W tym sensie agresja werbalna kobiet kierowców nie jest wynikiem bardzo zaskakującym. Zastanawiające natomiast jest to, że niezgodnie ze statystykami wypadków, opisane tu badanie nie wykazało przewagi mężczyzn w agresji polegającej na stwarzaniu zagrożenia w ruchu drogowym, jak np. celowe zajeżdżanie drogi czy przekraczanie prędkości – komentuje wyniki badania dr Dorota Bednarek.

Polacy to widzą

Warto również przyjrzeć się badaniom firmy IMAS International Wrocław „Zachowanie kobiet – mniej czy bardziej agresywne?” z 2006 roku, które miało sprawdzić, jak Polacy postrzegają zmiany w zachowaniu kobiet pod względem agresywności. Okazało się, że zdaniem 61 proc. Polaków kobiety zachowują się obecnie bardziej agresywnie niż przed piętnastoma laty. Zmiany w zachowaniu kobiet, co ciekawe, są podobnie oceniane przez kobiety, jak i mężczyzn. Ochotnicy biorący udział w badaniach stwierdzili, że te zmiany wyrażają się przede wszystkim poprzez język, jakiego używają współczesne kobiety, ich wygląd, ubiór lub fryzurę, a także poprzez dążenie do władzy.

Fakt, że kobiety robią spektakularne kariery i coraz częściej porzucają macierzyństwo na rzecz sukcesów zawodowych, również interesuje naukowców. Z przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii badań, które opisał dziennik „The Telegraph”, wynika, że wiele kobiet, by wspiąć się po szczeblach kariery, zaczyna się wręcz zachowywać jak… mężczyźni. A dokładnie: jak samce alfa. Konkrety? Ubierają się po męsku, ukrywają emocje – zwłaszcza te, które typowe są dla płci żeńskiej – i potrafią być szczere do bólu. Zdaniem badaczy zachowujemy się tak, bo w biznesie i polityce chcemy być traktowane poważnie.

Gdzie ten testosteron?

Dr Nigel Barber w artykule dla portalu Psychology Today zwraca uwagę, że taką przemianę kobiet większość naukowców łączy z rewolucją seksualną (zwaną również rewolucją obyczajową) z przełomu lat 60. i 70. ubiegłego stulecia, która upowszechniła antykoncepcję, zapewniła kobietom swobodny dostęp do seksu – w tym do stosunków przedmałżeńskich – a także do używek, wprowadziła dążenie do maksymalnej niezależności, samorealizacji i wolności, upowszechniła nagość, wprowadziła gadżety erotyczne. Z rewolucją seksualną wiązała się druga fala feminizmu, która zajmowała się m.in. równouprawnieniem na rynku pracy, kwestiami aborcji oraz kobiecą seksualnością.

Najbardziej ceniony w Polsce seksuolog prof. Zbigniew Lew-Starowicz w książce „Lew-Starowicz o kobiecie” (wyd. Czerwone i Czarne 2011) przyznaje, że w ostatnich latach obserwuje coraz więcej silnych, samodzielnych, wręcz samowystarczalnych kobiet. „Spośród nich wyrosła cała grupa singielek. Nie starych panien, które zawsze istniały, ale kobiet, które są same z wyboru. I to na pewno jest nowe zjawisko”.

Dr Nigel Barber zachowanie współczesnych kobiet próbuje wytłumaczyć zmianami hormonalnymi, jakie zaszły w nas na przestrzeni dziesięcioleci – widać tutaj również zmianę, jaka zaszła w mężczyznach, którzy coraz częściej zachowują się jak… kobiety. Z badań brytyjskich i kanadyjskich uczonych, do których dotarł serwis dailymail.co.uk., wynika, że ludzie pierwotni mieli znacznie więcej testosteronu niż współcześni mężczyźni.

Odpowiedzi na temat kierunku tych zmian można poszukać w ujęciu ewolucyjnym. Psycholog Iwona Haak, ekspert programu „Zdrowa ONA”, wyjaśnia: – Psychologia ewolucyjna interpretuje zachodzące zmiany jako konieczność adaptacji w celu zapewnienia reprodukcji. W myśl tego podejścia każdy z nas otrzymuje od wcześniejszych pokoleń określony bagaż doświadczeń i wiedzy w formie schematów. Dzięki temu możliwe jest zabezpieczenie potomstwa przed potencjalnym ryzykiem i zwiększenie szans na przeżycie. Pojawiające się na tej drodze wyzwania wywołują określone emocje oraz zachowania. Wcześniejszy wyraźny podział na zadania typowo kobiece i męskie umożliwiał przetrwanie dawnym społecznościom, a hormony wspierały organizm w realizacji różnych zadań. U kobiet duże znaczenie mają oksytocyna i prolaktyna, które odpowiadają m.in. za łagodzenie stresu po porodzie czy uaktywnienie opiekuńczości i zaufania. Z kolei aktywność mężczyzn wspiera testosteron, dzięki któremu mają masywniejszą budowę ciała, gotowość do walki oraz
skuteczność w przekazaniu materiału genetycznego.

Jak zaimponować kobiecie?

Pytanie, czy upodobnianie się do mężczyzn daje nam szczęście. Wątpliwości ma prof. Zbigniew Lew-Starowicz. „Przyznam, że zawsze się niepokoję, gdy słyszę – zarówno od kobiet, jak i od mężczyzn – że mają wszystko pod kontrolą, znają siebie, trzymają się swego systemu wartości, są samosterowni i nie potrafią zrozumieć, jak można zgłupieć z miłości (…). Rozmawiając z takimi kobietami, często mam wrażenie, że rozmawiam z komputerem albo – niech prawnicy mi wybaczą – z prawnikiem. Takie pacjentki doskonale wiedzą, co z czego wynika i jakie powinno mieć konsekwencje. Wiedzą, że jeśli partner je zdradził, to znaczy, że poleciał na młodszą. Egzekwują swoje zasady: gdzie w domu mają leżeć gazety, gdzie książki, gdzie skarpetki, jak mężczyzna powinien się ubierać w poniedziałki, a jak we czwartki. Wszystko mają poukładane”.

Problem w tym, że współcześni mężczyźni często nie mają do zaproponowania nic, co byłoby dla kobiet atrakcyjne. „Polscy mężczyźni są do niczego. Są niewierni, nie wiedzą, jak się zachować, (do tego) pijacy i mają starą polską mentalność” – żali się jedna z internautek.

– W perspektywie ewolucyjnej ważny jest sposób wyboru partnera. Według teorii inwestycji rodzicielskiej (Trivers, 1973) kobiety wybierając partnera, są bardziej krytyczne wobec mężczyzn, gdyż doświadczają dotkliwszych konsekwencji związanych z rodzicielstwem (np. przebieg ciąży czy skutki wyboru niewłaściwego partnera). Wyniki innych badań (Trivers, 1972; Buss, Barnes, 1986; Regan, 1998) pokazują, że mężczyzna jest oceniany jako atrakcyjniejszy, gdy posiada więcej dóbr niż ona sama – tłumaczy Iwona Haak.

Specjalistka dodaje, że współcześnie uznanie społeczne i ocena możliwości zapewnienia bytu rodzinie są określane poprzez sukces w sferze zawodowej. – Dodatkowo przetrwanie gatunku nie jest związane ze skutecznością obrony terytorium, które kiedyś z powodzeniem realizowali mężczyźni, lecz z zasobnością portfela. Obecnie kobiety pracują w miejscach, które wcześniej były zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn. Co więcej, często przekonują się, że łatwiej jest samodzielnie zarobić pieniądze i zlecić poszczególne usługi, niż ponosić koszty emocjonalne w związku z mężczyzną. W ten sposób zmniejsza się liczba zadań, w których mężczyźni imponują kobietom – wyjaśnia Iwona Haak.

Ekspertka programu „Zdrowa ONA” zwraca uwagę, że we współczesnych czasach powstał pewien paradoks: z jednej strony oczekuje się od mężczyzn, by byli bardziej męscy i zdobywali nowe terytoria, a z drugiej – ograniczana jest przestrzeń, w której mogą się wykazać. Dodatkowo często pojawia się wymaganie, że partnerzy mają rozumieć kobiety jak przyjaciółki i wychowywać dzieci z matczyną wrażliwością. Z kolei jeśli dla kobiety głównym wyznacznikiem jest sfera zawodowa, to koncentruje ona wysiłek, by jak najlepiej poradzić sobie właśnie w tym środowisku. – Wtedy adaptacja polega na dostosowaniu się do reguł silnej rywalizacji oraz osiąganiu efektów. W takiej sytuacji bardziej adaptacyjne mogą okazać się zachowania typowe dla kultury męskiej – zauważa psycholog.

Iwona Haak przestrzega jednak przed pułapką, w którą mogą wpaść współczesne kobiety: środowisko wysokiej rywalizacji i presji skutkuje produkcją kortyzolu, adrenaliny i noradrenaliny, czyli hormonów typowych dla reakcji stresowej. Hormony wspierają organizm w uaktywnieniu dodatkowych zasobów, lecz gospodarka hormonalna rządzi się swoimi prawami – np. po dużym wysiłku zaleca się uwzględnienie czasu odpoczynku. A to jest trudne do osiągnięcia we współczesnych realiach zawodowych, ponieważ doświadczany sukces przekłada się na wzrost oczekiwań względem siebie i względem innych. Liczy się szybki rezultat i kolejny sukces.

– Osoby, które w jakimś stopniu nie spełniają tych kryteriów, mogą doświadczać odrzucenia oraz poczucia zagrożenia. Zwiększa się w ten sposób ryzyko chorób psychicznych i somatycznych, co wtórnie może obniżyć samoocenę i gotowość podejmowania nowych wyzwań. Dla przykładu wysoki poziom kortyzolu zwiększa tendencję do otyłości, obniża efektywność pracy układu immunologicznego. Wysoki poziom odnotowuje się także we krwi osób cierpiących na depresję – wskazuje Iwona Haak.

Ewa Podsiadły-Natorska/(mtr), WP Kobieta

POLECAMY:

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (172)