Dorota Gardias czuje się już dobrze i jest w domu. Zdradziła, że na początku myślała, że to tylko grypa
Dorota Gardias na początku października zachorowała na koronawirusa. Jej stan z dnia na dzień był coraz bardziej poważny, aż w końcu trafiła do szpitala. Prezenterka zdradziła, że na początku wzięła to za zwykłe przeziębienie, jednak potem niezbędna była pomoc lekarzy.
Tylko dziś odnotowaliśmy 10040 nowych przypadków zachorowań na koronawirusa. Z dobrych wiadomości: od początku pandemii wyzdrowiało 98 884 osób. Wśród nich jest Dorota Gardias, która jakiś czas temu pokonała chorobę.
Dorota Gardias opisała swój przebieg choroby
Jej stan był przez pewien czas ciężki, chociaż na początku myślała, że dopadło ją zwykłe przeziębienie. "Nie byłam pod respiratorem, byłam pod tlenem. Choroba dzieliła się u mnie na dwie części. Pierwsza typowo grypowa, ból mięśni, gorączka, utrata smaku węchu. W siódmej dobie zaczęłam odczuwać przy głębokim oddechu ból w płucach, który się nasilał z każdym dniem – relacjonowała w programie "Uwaga! Koronawirus".
Prezenterka zdradziła, że podczas choroby musiała walczyć o każdy oddech, a najgorszym objawem był "potężny ból w klatce piersiowej". " Saturacja wychodziła na granicy, więc krew była niedotleniona. Trzeba było zostać w szpitalu" – dopowiedziała.
Jak twierdzi celebrytka, wirusem zaraziła się od swojej córki. Na szczęście dziewczynka przeszła chorobę dużo łagodniej. Miała jedynie lekko podwyższoną temperaturę. Teraz obie panie czują się już dobrze, a Dorota Gardias wróciła do domu. Przez pewien czas pozostawała jeszcze w izolacji, jednak po pierwszym negatywnym wyniku mogła udać się na wymarzony spacer do lasu.