Dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki?
“Zakochałam się!” – Basi faktycznie aż świeciły się oczy. Od kilku miesięcy była sama. Dochodziła do siebie po długim związku. Piotr był cudowny, ale za młody. Rozstali się, bo w pewnym momencie ona chciała zbyt wiele. Przeżyła to, ale wydawała się być szczęśliwa.
“Zakochałam się!” – Basi faktycznie aż świeciły się oczy. Od kilku miesięcy była sama. Dochodziła do siebie po długim związku. Piotr był cudowny, ale za młody. Rozstali się, bo w pewnym momencie ona chciała zbyt wiele. Przeżyła to, ale wydawała się być szczęśliwa. Wreszcie wiedziała, czego teraz chce. Spotkała się z koleżankami na kawie i w kilku zdaniach opowiedziała o facecie, który teraz zawrócił jej w głowie. Zapytały o wiek “No dobra, jest o 6 lat młodszy, ale to naprawdę dojrzały facet.” Dlaczego jeszcze raz wchodzimy do tej samej rzeki?
Jedni wracają do byłych, na których się zawiedli, i choć wciąż pamiętają, jak bardzo bolało, przymykają oko. Inni wiążą się z kopią byłego partnera, mimo tego, że model nie dział jak trzeba. Nie uczymy się na własnych błędach?
Bywa patologicznie
“Pochodzę z rodziny, gdzie wódki nie wylewało się za kołnierz” – opowiada 30-letnia Beata, która teraz jest sama. Jakiś czas temu zaczęła czytać książki na temat syndromu DDA (Dorosłe Dzieci Alkoholików), zrozumiała lepiej swoje zachowanie. “Mój pierwszy facet był w porządku, ale moje totalne przeciwieństwo. Kłóciliśmy się cały czas. Kolejny był agresywny wobec mnie. Zaczęło się od szantażu emocjonalnego, potem przyszedł czas na lekkie szarpnięcia, kilka razy uderzył mnie w twarz. W ostatecznym starciu znalazłam się w szpitalu ze złamanymi żebrami, wybitym palcem i rozciętą wargą” – opowiada swoja dramatyczną historię.
Długo wychodziła z dołka po tym przeżyciu, zaczęła nawet chodzić na terapię. “Kolejny facet otoczył mnie swoją wielką miłością. Po kilku miesiącach jednak dotarło do mnie, że jest za bardzo absorbujący. Zrobił się chorobliwie zazdrosny i nie odstępował mnie na krok. Na początku to się wydawało urocze i nie dostrzegałam w tym niczego niestosownego, ale z czasem zauważyłam, że to nie jest normalna sytuacja”. Beata rozstała się z ukochanym kilka miesięcy później.
Jej ostatni związek zakończył się rok temu. “To była chyba najważniejsza relacja w moim życiu. Myślałam, że już zostaniemy razem” – przyznaje. Michała poznała w sklepie z zapalniczkami, podczas kupowania prezentu dla kolegi. Od razu zaiskrzyło. “Był kochany! Wprowadził się do mnie dość szybko. Gotował, sprzątał, ale też pracował. No i ten seks – najlepszy w moim życiu”. Po roku okazało się jednak, że Michał ma jedną wadę, która zmienia wiele – jest uzależniony od narkotyków.
POLECAMY:
“To nie była jedna rzecz. Właściwie codziennie palił skręty, ale lubił też eksperymentować z innymi środkami. Nie było tygodnia, żeby czegoś nie wziął. Z czasem nie było dnia. Obiecywał mi wiele razy, że odstawi, albo że będzie szalał tylko w weekend. Godziłam się na takie warunki, ale w pewnym momencie nie dałam rady. To bardzo zmienia człowieka, czasem nie możesz go wręcz rozpoznać”.
Beata wchodziła z jednego toksycznego układu w drugi. Kontynuowała terapię, wiedziała co się dzieje, a mimo wszystko nie mogła zapanować nad układem. “Jest coraz lepiej, ale ciągle jeszcze nie nadaje się do tego, żeby wejść w jakiś związek. Dopóki sama ze sobą nie dojdę do ładu, każdy kolejny układ będzie pewnie w jakimś sensie patologiczny, a tego nie chcę”. Beata wie, że z czego to wynika. Pracuje nad sobą.
Były facet nie jest zły
Nikt nie mówi, że powroty z góry skazane są na niepowodzenie. Czasem ludzie, którzy dobrze ze sobą “grają”, spotykają się po prostu w niewłaściwym momencie życia.
“Wszystko zależy od naszej motywacji” – mówi psycholog, Aneta Kędzierzawska. “Jeśli wracamy do byłego partnera zbyt szybko, może nam się wydawać, że tęsknimy za nim konkretnie, że nikt inny – tylko on. Przyzwyczajamy się do ludzi I ciężko jest nam się pogodzić ze stratą. Jeśli jednak damy sobie czas, odczekamy, może nawet wejdziemy w inną relację czy kilka innych i mimo wszystko długo jeszcze będziemy tęsknić za byłym partnerem, warto spróbować. Czasem okazuje się, że namiętność wybucha na nowo, a uczucie jest dużo dojrzalsze i piękniejsze. Musimy tylko szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy robię to dlatego, że czuję się samotny, czy naprawdę nie wyobrażam sobie szczęścia z kimś innym” – wyjaśnia psycholog.
Marta i Filip byli razem przez dwa lata. „To była taka pierwsza prawdziwa relacja dla nas obydwojga. Razem przeżywaliśmy maturę, wybieraliśmy studia, można powiedzieć, że wspólnie wchodziliśmy w tę dojrzałość”. Któregoś dnia Marta otrzymała list z zagranicznej uczelni: dostała się na wymarzony kierunek. „Próbowaliśmy być ze sobą na odległość, ale to nie wyszło. Byliśmy za młodzi, dzielił nas zbyt duży dystans”.
POLECAMY:
Dla każdego z nich rozstanie było bardzo bolesne. Przestali się nawet kontaktować ze sobą, żeby nie cierpieć. „Spotkaliśmy się pięć lat później. Ja miałem dziewczynę, ale to nie była długa znajomość, z kolei Marta miała narzeczonego. Po pierwszym spotkaniu wiedzieliśmy, że musimy być razem. Nie umiem tego wytłumaczyć. Wszystko wydarzyło się szybko, rok później już byliśmy po ślubie”. Dziś Marta i Filip mają dwoje dzieci: Anię i Antosia. Cieszą się, że mieli czas na to, by spróbować w życiu innych rzeczy i wybrać to, co podobało im się najbardziej.
Złudna tęsknota
„Mój problem polegał na tym, że odeszłam od Pawła do innego faceta. Coś się wypaliło, coś nie grało między nami. Pojawił się ktoś, komu długo odmawiałam, ale on nie odpuszczał. Zaprzyjaźniliśmy się, okazało się, że trudno o kolegę, który lepiej by mnie rozumiał. W domu nie miałam tego kontaktu, przez to nabrałam fałszywego przekonania, że nie pasujemy do siebie. Odeszłam za wcześnie, bo w momencie, kiedy jeszcze byłam zakochana” – opowiada 27-letnia Agnieszka, która po roku przerwy wróciła do byłego faceta.
„Długo musiałam o niego walczyć. To nie było proste, nie dziwię się. Wiedział, co się stało i musiałam na nowo zbudować jego zaufanie. Na początku było cudownie. Nie rozstawaliśmy się nawet na krok, byliśmy dla siebie wyrozumiali i dużo lepsi niż wcześniej, bo wiedzieliśmy, jak wiele możemy stracić. Szybko jednak zaczęły wychodzić te same problemy, a do tego nagromadziły się nowe: wypominanie przeszłości”.
Znajomość z Pawłem zakończyła się tak burzliwie, że zerwali ze sobą wszelki kontakt. Pousuwali się ze wszystkich możliwych komunikatorów, serwisów, zablokowali na poczcie elektronicznej. „To była wielka kłótnia i padły takie słowa, których nigdy nie zapomnę. Nie było warto wracać, bo przez to nie mamy nawet miłych wspomnień”.
Jak zakończy się „odgrzewanie kotletów”? Tego właściwie nie da się przewidzieć. Ale czy możemy przewidzieć losy relacji z kimś nowym? Tutaj też wchodzimy w nieznane. No właśnie, ale w przypadku pierwszego wariantu już wiemy, na co się decydujemy. Teraz pozostaje sobie zadać pytanie: Czy ja naprawę właśnie tego chcę?
(asz/sr)