Dziadkowie, którzy opiekują się wnukami, żyją dłużej. Tylko czy zawsze mają wybór?
Podobno swoje dzieci się wychowuje, a wnuki się rozpieszcza. Najnowsze badanie pokazuje, że dziadkowie, którzy zajmują się wnukami, żyją dłużej. Zanim zakrzykniemy entuzjastycznie, by dla dobra seniorów zamknąć żłobki i przedszkola, zapytajmy ich, czy na pewno mają ochotę na spędzanie ostatnich lat życia na opiece nad dziećmi.
– Rodziców w domu nigdy nie było, w zasadzie wychowywał mnie dziadek – mówi Dagmara, trzydziestodwulatka z niedużego miasta pod Warszawą. Dziadek zaprowadzał ją do przedszkola i szkoły, pocieszał w przychodni, kiedy bolała szczepionka, zapisywał na dodatkowe lekcje. Z dziadkiem, póki żył, mogła rozmawiać o wszystkim. Kiedy go zabrakło, czuła, że straciła rodzica. Czy kiedykolwiek zastanawiała się nad tym, czy dziadek chętnie poświęcał jej czas? – Nie musiałam. Po prostu czułam, że mnie kocha – mówi.
Najnowsze badanie zrealizowane w ramach Berlin Seniors Study pokazało, że starsi ludzie, którzy opiekują się dziećmi, statystycznie rzec biorąc żyją dłużej – niezależnie od tego, czy spędzają czas z własnymi wnukami, czy są to na przykład wnuki znajomych. Naukowcy tłumaczą, że dzięki temu seniorzy są bardziej aktywni fizycznie, ich pozom stresu obniża się, a dzięki nieustannym interakcjom z młodszymi ich mózg funkcjonuje lepiej. Podkreślają jednak, że co za dużo, to nie zdrowo – zbyt duże obciążenie dziadków opieką nad dziećmi niweluje te pozytywne efekty kontaktu z nimi. – Powinno się znaleźć odpowiednią proporcję w opiece nad wnukami. Robić to dla wnuków i by być aktywnym, ale nie w stopniu, który wywołuje nieustanne poczucie stresu – komentuje w rozmowie z "Cosmopolitan" dr Ronan Factora z Cleveland Clinic, jedna ze współautorek badania.
Tylko jak wiele polskich babć i dziadków ma możliwość "znalezienia harmonii", a nie zostaje stawianych przez swoje dzieci pod ścianą – albo zaopiekujesz się moim dzieckiem, albo będę musiał czy musiała rzucić pracę, bo miejsca w żłobku nie ma, a cała moja pensja nie wystarczyłaby nawet, by opłacić opiekunkę? Przy takiej presji trudno odmówić, a pomoc dziadków przy dzieciach w wielu rodzinach traktuje się jako coś oczywistego.
Nie wszystkim seniorom się to podoba. Pani Zofia, mimo że dawno mogłaby przejść na emeryturę, wciąż jest aktywna zawodowo – pracuje w branży związanej z turystyką. Mówi ze śmiechem, że ma "chłopaka", który jest od niej młodszy o dziesięć lat, ale on nie wie o tej różnicy wieku. – Oni nie muszą wiedzieć za dużo – śmieje się. Ma kilkoro wnuków, a także prawnuków, z którymi od czasu do czasu spędza czas i które bardzo kocha. Ale nie wyobraża sobie, by miała całkowicie poświęcić się ich wychowaniu.
– U dzieci czasem nie było łatwo i wtedy oczywiście pomagałam. Teraz cieszę się też z prawnuków – mówi. Ale kiedy pytam ją o ulubione rozrywki, zaczyna wymieniać spotkania z koleżankami, Uniwersytet Trzeciego Wieku, miejskie wycieczki, w których pasjami bierze udział. Ostatnio była w Berlinie, na zakupach. – Wnuczkom też kupuję ładne rzeczy – podkreśla.
Jak ktoś kiedyś ładnie napisał, wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób. Rodzina Agnieszki, zapracowanej mamy dwójki dzieci, ma mieszane uczucia, jeśli chodzi o pomoc dziadków. – Kiedy byłam w ciąży, moja mama załamywała ręce, że popełniam ten sam błąd, co ona, bo przecież najpierw miałam robić karierę. Rodzice mojego partnera z kolei bardzo się cieszyli – opowiada.
Kilka lat później sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. – Moi rodzice mieszkają prawie 400 kilometrów stąd, ale mimo to każdą wolną chwilę chcą spędzać z wnukami. Kiedy mama przestała pracować, przeprowadziła się do nas, do Warszawy, na trzy lata, żeby pomóc przy maluchach. Wcale jej nie namawialiśmy, po prostu sama bardzo chciała być bliżej nas – opowiada Agnieszka. Teraz jej mama po przekroczeniu progu domu od razu bierze się do roboty – karmi, ubiera, zabawia i widać, że naprawdę cieszy się z tego, że może być z wnukami. – Teściowie są zupełnie inni. Rzadko nas odwiedzają i nigdy nie wychodzą z inicjatywą, by nas odciążyć w opiece nad dziećmi. Zachowują się u nas jak goście, a nie domownicy – mówi.
Za co nie można nikogo krytykować, ale Agnieszka czuje, że czasami taka pomoc napawdę by się przydała. Ona i jej mąż pracują na pełen etat i bywa, że muszą się mocno gimnastykować, żeby na czas odebrać dzieciaki z przedszkola i żłobka albo znaleźć dla nich opiekę, kiedy oboje muszą zostać w pracy do późna.
– Nie sądzę, żeby to było w porządku, by kogokolwiek zmuszać do opieki nad wnukami – komentuje Dagmara. Sama nie ma jeszcze dzieci i na razie ich nie planuje, a jej rodzice też nie naciskają. – Chyba chcą dłużej czuć się młodzi – śmieje się kobieta. Choć wychował ją dziadek, jest przekonana, że każdy ma prawo do własnego życia i własnych wyborów. Jeśli starsi ludzie wolą podróżować albo zająć się swoim hobby - niech to robią.
Jeśli jednak należą do tych dziadków, którzy starają się uczestniczyć w życiu wnuków, jak zaznaczają naukowcy, dzieci na tym korzystają, otrzymując wsparcie emocjonalne i dzięki temu poczucie bezpieczeństwa.