Dziewczyny! Andrzej Mleczko nie żartuje z was! On żartuje z facetów
„Dopóki komputery nie nauczą się udawać orgazmu, kobiety mogą czuć się potrzebne”. Ledwo ucichła wrzawa po ostatnim wybryku satyryka, który w swoim cyklu „Słowo na niedzielę” naraził się internautom, a już dolewa nowej oliwy do ognia.
01.02.2017 | aktual.: 01.02.2017 14:27
Przypomnijmy: w listopadzie Mleczkozamieścił rysunek z hasłem „Molestowanie brzydkich kobiet powinno być karane łagodniej”. Tym jednym zdaniem porwał pół internetu, który odsądził go od czci i wiary, zarzucając seksizm i mizoginię. „Nie wierzę”, „Żenujące”, „Szczyt”, „Jestem brzydką kobietą, byłam molestowana przez drania, rzygać się chce na taki żart”, „Jestem stara i brzydka. Wie pan jak się czuje po takim tekście?!”, „To straszne, że z kraju gdzie kobiety są molestowane, mężczyzna, autorytet , wypowiada się w ten sposób” - pisały kobiety. „Przegięcie”, „Wstyd, że pan sieje takie stereotypy” - dodawali mężczyźni.
I całe oburzenie byłoby całkowicie zrozumiałe, gdyby nieszczęsny cytat był rzeczywiście żartem Andrzeja Mleczki z brzydkich kobiet. Ale nie był. Byłżartem z seksistowskich mężczyzn, którzy wygadują takie bzdury. Podobnie jak żartem z niektórych mężczyzn jest jego najnowszy aforyzm znowu uznany za przejaw mizoginii: „Dopóki komputery nie nauczą się udawać orgazmu, kobiety mogą czuć się potrzebne”.
Nie trzeba było długo czekać, aby na Facebooku rozgorzała kolejna burza. „W każdej rodzinie, w każdym większym miejscu pracy (…) znajdzie się jowialny mężczyzna w średnim wieku, który opowiada nieśmieszne dowcipy, albo strzela aforyzmami. Seksistowskimi, antysemickimi, czasem po prostu głupimi, żenującymi. Całe życie kobiety są uczone tego, że muszą wówczas udawać rozbawione - żeby wujkowi nie było przykro, żeby szef się nie poczuł urażony, żeby nie psuć wszystkim humoru, przecież to niewielki wysiłek, zachichotać, nikt nie oczekuje, że zabrzmi to szczerze. Trochę dystansu, wyjmij kija z dupy, nie rób scen, nie bądź niemiła. I oto mamy efekt: Andrzej Mleczko naprawdę uważa się za zabawnego gościa, w dodatku za feministę.” - grzmi jeden z najchętniej udostępnianych od wczoraj postów w sieci. Do tego dochodzą niewybredne epitety: "Stary cap", "Burak" oraz propozycje: "Zlituj się i przestań tworzyć". Niestety, o ile przesłanie powyższego postu jest godne pochwały, to już wybór kozła ofiarnego w postaci rysownika Mleczki całkowicie chybiony. Bo Mleczko właśnie jest feministą. Nie rzuca rubasznych żartów o seksie, śliniąc się na widok naszych dekoltów. On wyśmiewa absurdy: dotyczące religii, polityki, kobiet, mężczyzn, Polski i Polaków w ogóle. Naprawdę trzeba to ludziom tłumaczyć?
Dziewczyny! Andrzej Mleczko nie śmieje się z was! On tym razem śmieje się z uzależnionych od porno facetów, czy to was pociesza? Czy to kobiety są głównym odbiorcą internetowych stron z pornografią? Nie. Czy to kobiety wolą spędzić dwie minuty w sieci, śliniąc się (i nie tylko) na widok plastikowego biustu, niż poświęcić godzinę na realne zajęcie się żywą osobą? Nie bardzo. Czy to kobiety z trzaskiem zamykają laptopa i krzyczą „Nic!”, gdy ktoś nagle wejdzie do pokoju i zapyta „Co oglądasz?”. „Pornhub – największe archiwum niczego” – brzmi jeden ze sloganów reklamowych słynnego serwisu z pornografią. Inne reklamowe hasła to: „Przyszłość w twoich rękach”, „Największy poradnik DIY” czy „Tu dochodzimy”. Wszystkie trochę smutne, a trochę śmieszne – zupełnie jak oglądanie pornografii zamiast uprawiania prawdziwego seksu. A skoro nawet Pornhub może śmiać się z własnych użytkowników, to czemu nie powinien tego robić rysownik, na Boga! – satyryk, którego pracą jest wyszydzanie życiowych absurdów?
Spokojnie, jestem po waszej stronie – chciałabym zakrzyknąć. Jestem feministką i nie cierpię rubasznych wujków rzucającyh na imprezach żenujące żarty o cyckach. Nie każę wam wyjmować kija z tyłka, nabierać dystansu, nie robić scen. Róbcie, ale używając waszego największego atutu: nie biustu, nie tyłka, ale mózgu. Krzyczcie na mizoginów, ale nie na Mleczkę, którego żarty przychodzą wam z pomocą. Bo naprawdę: w obrazku faceta onanizującego się przed komputerem do nieistniejącej seksbomby, żałosny jest ten facet, a nie jego dziewczyna, która w rzeczy samej – do niczego nie jest mu raczej potrzebna. Ty się dziewczyno ceń i znajdź mężczyznę, który będzie wolał zająć się tobą. I sprawi, że nie będziesz udawać żadnego orgazmu.