Dziewczyny z tatuażem
Ramiona Ani zdobi gałązka róż. Beata wytatuowała sobie egipski symbol na dekolcie. Na karku Patrycji siedzi jaszczurka, na jej ramieniu widnieje pacyfka. Marysia doprawiła sobie do pleców skrzydła anioła. Wszystkie traktują tatuaż tak samo: jako podkreślenie swojej indywidualności. Obrazki na ciele przykuwają spojrzenia innych.
Ramiona Ani zdobi gałązka róż. Beata wytatuowała sobie egipski symbol na dekolcie. Na karku Patrycji siedzi jaszczurka, na jej ramieniu widnieje pacyfka. Marysia doprawiła sobie do pleców skrzydła anioła. Wszystkie traktują tatuaż tak samo: jako podkreślenie swojej indywidualności. Obrazki na ciele przykuwają spojrzenia innych.
Dziewczyny łączy jeszcze więcej. Wszystkie mają wyższe wykształcenie i pracują w międzynarodowych firmach w Warszawie, Krakowie, Londynie i Nowym Jorku.
Patrycja zawsze była zafascynowana ruchem flower power. Kiedy nie musi być w garsonce, zakłada hippisowskie ciuchy. W pracy chowa tatuaże pod rozpuszczonymi włosami i garsonką, chociaż każdy z jej współpracowników wie, jakie wzory zdobią jej ciało. Na obowiązujący dress code nie narzeka. Doskonale czuje, co jej w duszy gra i daje temu upust po godzinach.
Beata długo zwlekała ze zrobieniem swojego tatuażu. - Jeszcze wiele lat temu przyjaciółka powiedziała, żebym poważnie zastanowiła się, jak tatuaż będzie wyglądał w zestawieniu z suknią ślubną. Wprawdzie wtedy łatwiej było mi wyobrazić sobie siebie z tatuażem, niż w sukni ślubnej, ale wzięłam sobie tę radę do serca - wspomina. Tatuaż zrobiła sobie w prezencie ślubnym.
Marysia zafundowała sobie skrzydła anioła tuż po rozwodzie. - Czułam, że się wznoszę. Tak bardzo mi ulżyło. Narodziłam się nowa ja. Chciałam uwiecznić, jak rozpoczynam nowe życie.
Historie tatuaży są bardzo różne
Amerykańska gwiazda tatuażu, Kat Von D, swoim pracom poświęciła kilka książek. Opisuje w nich swoje przemyślenia, ale także motywacje, które kierowały jej klientami – dość odważnymi, bo tatuującymi sobie głównie portrety, w czym specjalizuje się Von D.
- Zdarzyło mi się, że na widok swojego pierwszego tatuażu, klientka popłakała się ze szczęścia. Kiedy indziej przyszła pani, która czekała na zrobienie tatuażu 20 lat. Właśnie stwierdziła, że nadszedł ten odpowiedni moment i nikt nie może jej już tego zabronić – mówi artystka tatuażu, Magdalena Marinkovic z warszawskiego Black Star Studio, znana w swojej branży pod pseudonimem Mary Madeleine.
Potwierdza, że dziś tatuażu nie robią sobie tylko bikersi czy fani muzyki rockowej. – Moje klientki są w wieku od 18 do 60 lat. Nigdy nie jest za późno, żeby ten tatuaż zrobić – wyjaśnia artystka. – Jedną z moich klientek jest moja była szefowa, która zaczęła się tatuować już jako dojrzała kobieta. Od wielu lat była na wysokim stanowisku. Kiedy dowiedziała się, że uczę się tatuować stwierdziła, że może dać mi poćwiczyć. Bardzo jej się spodobało. Dzisiaj jej tatuaże zajmują już prawie całe ręce i kawałek pleców. Powiedziała że nigdy nie była szczęśliwsza niż teraz. Przyznała się, że tatuaż stał się dla niej jakąś formą terapii na samoakceptację. Nie lubiła swoich rąk. Po wykonaniu tatuażu stwierdziła, że po raz pierwszy latem ubierze koszulkę bez rękawów, bo piękne i soczyście kolorowe tatuaże zwracają uwagę na siebie odciągając wzrok od tego, co jej się w tych ramionach nie podobało. Nawet, jeśli to było coś, co widziała tylko ona - opowiada Mary Madeleine.
Podobne motywacje są popularnym powodem odwiedzania studia tatuażu. Kobiety chcą zasłonić drobne blizny lub cellulit. Chociaż te nie znikną zupełnie. - Blizna to faktura, a tatuaż to barwa – mówi Mary Madeleine. Kolory tatuaży skutecznie odwracają wzrok od nielubianych fragmentów skóry. Nagle z brzydkiej blizny powstaje piękna sztuka. Bo tatuaż już jakiś czas temu stał się sztuką. Dawno przestał kojarzyć się z więźniami i przestępcami. Zmieniło się środowisko artystów tatuażu.
Pozytywnie zaskoczyło to Mary Madeleine, gdy stawiała swoje pierwsze kroki w branży. - Zobaczyłam, że jest to bardzo ciekawe środowisko, a ludzie są zupełnie inni niż myślałam. Nie tylko inteligentni, ale z pomysłami. Często kończą Akademię Sztuk Pięknych i są dojrzali. Mają szerokie zainteresowania nie tylko tatuażem, ale też sztuką, muzyką czy sportem. To dla nich inspiracja i natchnienie. Można rozmawiać z nimi na bardzo wiele tematów.
Mary Madeleine też nie samym tatuażem żyje. Zajmuje się również profesjonalnym makijażem. Jej nazwisko pojawia się przy wielu sesjach modowych w czołowych czasopismach w Polsce. Gdy spotykam ją w studio tatuażu jest skupiona na rysowaniu. - Od zawsze dużo rysowałam - tłumaczy. - Ludzie pytali mnie, dlaczego nie tatuuję, bo mam dobry rysunek. Na początku myślałam, że mówią mi, żeby mi było miło. W końcu mój chłopak zachęcił mnie do kupienia maszyny i nauki tatuażu. To była naturalna droga, kontynuacja tego, co robiłam od zawsze.
Najpierw uczyła się na sztucznej skórze, która jednak nie miała wiele wspólnego z prawdziwą, żywą tkanką. Szybko z pomocą przyszła koleżanka, która udostępniła jej kawałek swojego ciała.
- Jak zrobiłam swój pierwszy tatuaż, zakochałam się w tej pracy – wspomina Mary Madeleine. – Stwierdziłam, że to jest super uczucie. A zanim zaczęłam tatuować, zdarzyło mi się zaprojektować kilka tatuaży, które wykonał potem inny artysta.
Bez tabu
Sztuka zdobienia skóry tatuażami jest już raczej akceptowana przez społeczeństwo. Wśród pokolenia dzisiejszych 20-latek łatwiej znaleźć kobiety z tatuażem, niż bez.
Jeszcze kilkanaście lat temu kobieta zajmująca się wykonywaniem tatuażu była rzadkim zjawiskiem. Dziś dziewczyny na równi z mężczyznami dzielą miejsce w studiach tatuażu. Zdobywają wysokie miejsca w wielu konkursach dla tatuażystów. Innym czynnikiem, który ma wpływ na zainteresowanie kobiet tym zawodem, jest lepszy sprzęt. - To ciężka praca fizyczna. Kiedyś musiała być jeszcze cięższa – mówi Mary Madeleine. – Już sam sprzęt, którym się tatuuje, jest ciężki. Do tego długo trzeba przebywać w pozycji pochylonej. Naprawdę potrzeba dużo siły, by wykonać tatuaż. Praca bardzo obciąża mięśnie, plecy i dłonie.
Dla niektórych amatorek zdobienia ciała, wizyta u kobiety-tatuatorki jest mniej stresująca niż u mężczyzny, zwłaszcza jeśli wchodzi w grę wykonanie tatuażu w miejscach intymnych. Chociaż ważne jest, by to nie płeć miała znaczenie przy wyborze artysty, który wykona tatuaż. - Pierwszą rzeczą, którą klient powinien zrobić chcąc mieć tatuaż, jest sprawdzenie portfolio tatuażysty, obejrzenie zdjęć prac i wybranie stylu, który danej osobie odpowiada. To wydaje się normalne, a wcale nie jest takie powszechne. Kiedy wybierzemy artystę, idziemy do niego na spotkanie i opowiadamy o swoim pomyśle. Powinniśmy zdać się na tatuażystę, który sam przygotuje projekt. Wtedy jest mniejsza szansa, że się ktoś zawiedzie - radzi Mary Madeleine.
Do Magdy na tatuaż przychodzą jednak przede wszystkim kobiety. Sama uważa, że nie dzieje się tak dlatego, że jest kobietą. Raczej widzi w tym zasługę rekomendacji od zadowolonych klientek, które polecają ją swoim koleżankom. Wzory, które wykonuje też z pozoru są bardziej kobiece. - Zazwyczaj projektuję zwierzątka i ornamenty. Pojawia się w nich dużo biżuterii, bo to mi się podoba. Ale nie wierzę w coś takiego, jak tatuaż męski czy żeński. Są panowie, którzy nie boją się biżuterii i kobiety, które chcą sobie wytatuować rogatego diabła.
Wielkość wzoru? Przekonanie, że kobieta wybiera mniejszy tatuaż od mężczyzny już dawno straciło na wartości. - Zdarza się, że klienci przychodzą, aby poprawić swój tatuaż, bo jest za mały i bez sensu zajmuje miejsce. Co ciekawe, nie zdarzyło mi się, żeby przyszedł ktoś, kto się skarżył, że tatuaż był za duży - mówi artystka.
Tatuaż a zdrowie
Przekonanie, jakoby tatuaż stanowił zagrożenie dla zdrowia, już dawno nie jest aktualne. Barwniki, których dzisiaj używa się w studiach tatuażu, mają odpowiednie atesty. Również sprzęt jest bezpieczny i wysokiej jakości.
Marysia i Patrycja są alergiczkami. Podobnie Mary Madeleine. Żadna z nich nigdy nie miała problemów z uczuleniem w wyniku zrobienia tatuażu. A co ze skórą? - Skóra ma niesamowite właściwości – wyjaśnia Magda. – Jeżeli będziemy o nią dbać, nie musimy się bać, że coś się stanie z tatuażem. Skóra może się rozciągnąć dwa razy, a potem wrócić na to samo miejsce, a tatuaż zostanie nienaruszony. Większym problemem są rozstępy, zwłaszcza u kobiet w ciąży, bo te mogą być widoczne na tatuażu. Ale jak będziemy skórę smarować i nawilżać, tatuaż przez wiele lat będzie miał soczysty kolor, nie zniszczy się i nie rozciągnie.
Bez smyczy
Ania, dziś prawniczka przed czterdziestką, wspomina dzień, w którym na jej ramieniu „zakwitła” gałązka róży. - Przyjechałam z małego miasteczka na studia do Warszawy. Poczułam się, jak zerwana ze smyczy. Mając 19 lat chciałam być już bardzo dorosła i decydować o swoim życiu. Naturalnie najbardziej kręciło mnie robienie czegoś, co było zupełnie odmienne niż praktyki uznawane w domu rodzinnym. Zdecydowałam się na tatuaż, duży i widoczny. Bardzo mi się podobał, ale wiedziałam, że nie zostanie zaakceptowany przez moich rodziców, którzy wciąż uważają, że tatuaże robi się w więzieniu. Przykrywałam ramiona zawsze, ilekroć jeździłam do domu. Starałam się nie bywać tam latem, żeby nie skusić się na ubranie zbyt otwartej sukienki. Do dziś nie wiem, czy moi rodzice wiedzą o ozdobie na plecach. Odruchowo zawsze zakładam dość zabudowane bluzki - opowiada Ania.
Mary Madeleine marzyła o tatuażu od najmłodszych lat. Rodzice tego nie pochwalali. - Pamiętają tatuaże, które mieli niezbyt dobrze odbierani ludzie z nizin społecznych. Tatuaż pojawił się na jej ciele, gdy skończyła osiemnaście lat. Dziś jej ojciec, „dziennikarz starej daty”, jest wielkim fanem tatuażu.
Na zabieg tatuażu wciąż przychodzą kolejne klientki. Studio pracuje prawie non stop. Na Instagramie podziwiam nowy nabytek Agaty. W planach mam wizytę u tej samej artystki. Okazuje się, że Agata też, bo na tym dziele nie skończyła zdobienia ciała. - Jeśli jesteś czuła na estetykę, zwracasz na uwagę na to, co tworzy człowiek. Tatuaż jest naturalnym rodzajem sztuki, który w dzisiejszych czasach jest wszędzie obecny – podsumowuje Mary Madeleine.
Karolina Karbownik/(gabi)/WP Kobieta