Dzisiaj 1 sierpnia. Sprawdzamy, czy warszawiacy oddają strojem hołd powstańcom
Dzisiaj mijają 73 lata od wybuchu Powstania Warszawskiego. Zastanawiałam się, czy mieszkańcy wspominają bohaterski zryw inaczej niż stając w miejscu o godzinie W. Około południa wyszłam przed stację metra. Co zobaczyłam?
01.08.2017 | aktual.: 01.08.2017 17:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przez pierwsze kilkanaście minut nie widziałam nikogo poza działaczami ONR (Obóz Narodowo-Radykalny). Ubrani w koszulki z symbolem Polski Walczącej, raczyli przechodniów "powstańczą" muzyką. Przy dźwiękach "Warszawskich dzieci", namawiali do zakupu antyopozycyjnych wlepek i książek. Oddalając się od nich, dostrzegłam młodą kobietę w czerwonej sukience z flagą włożoną do torebki tak, że powiewała na plecach. Nie zdążyłam podbiec i zapytać, dlaczego postanowiła w taki sposób upamiętnić powstańców.
Udaje mi się za to porozmawiać z Magdą i Teresą, nastoletnimi siostrami. Jedna ma na sobie powstańczy t-shirt, druga założyła biało-czerwoną bransoletkę. Czemu? - Powstanie Warszawskie to bardzo ważne wydarzenie dla wszystkich Polaków. To był symbol oporu. Nie było innego wyjścia, mimo tego co mówią niektórzy historycy. Na tamten moment musiało wybuchnąć - tłumaczy mi Magda. A Teresa dodaje: - Po prostu chcemy w ten mały sposób, tak jak możemy, okazać, że pamiętamy o powstańcach. Że im dziękujemy.
Magda
Teresa
Na swojej drodze spotykam jeszcze Agatę. W białej bluzce i czerwonej długiej spódnicy na "Patelni" kupuje flagę, kiedy do niej podchodzę. Pytam, czy strój jest przypadkowy. Odpowiada mi, że absolutnie nie i nie dziwi się bardzo, że jest dopiero czwartą osobą, którą zagaduję. - Może dlatego, że warszawiaków jest w tym mieście mało? - zastanawia się. Jej rodzina brała udział w Powstaniu. - Prababcia zmarła na dezynterię, był problem z wodą. A mogła przeżyć, była na wyjeździe, jak to się mówiło. Ale wróciła do Warszawy walczyć - opowiada. - Moja babcia ze swoją siostrą robiły granaty. Jedna nawet była łączniczką. To kawałek mojej historii. Poza tym jestem przekonana, że gdyby nie to, co oni wtedy zrobili, choć wielu mówi, że bez sensu, byłoby zupełnie inaczej - zauważa Agata. Jej zdaniem trzeba przypominać o zrywie warszawiakom.
Agata
Tego samego zdania jest Agnieszka, chroniąca się przed słońcem w cieniu drzew. Nie jest warszawianką, a jednak czuje więź z tym miastem w rocznicę wybuchu Powstania. Zauważam, że ma koszulkę "Warszawska Lala"(produkowaną przez firmę PLNY Lala - przyp. red.) modną wśród mieszkanek stolicy i nie tylko. Agnieszka mówi: - To przypadek, ale może założyłam ją podświadomie?.
Na pewno żałuje, że nie będzie miała okazji zobaczyć, co dzieje się w godzinę "W" na ulicach Warszawy - będzie wtedy w pracy. - Wspaniałe jest to, że każdy tego dnia oddaje hołd powstańcom - stwierdza. - Lubię ten stan, kiedy wszystko spowalnia. To fajne w tej niefajnej sytuacji. Polacy świętują poniekąd porażki, ale tutaj chodzi o heroizm, o to, że warszawiacy podnieśli się i walczyli. Szkoda, że nie zostało to dostrzeżone przez Zachód, co doprowadziło do wielu nieprzyjemnych sytuacji - konstatuje.
Mam poczucie, że bez względu na strój, pamięć o tych, którzy oddali swoje życie, by dziś inni mogli oddychać pełną piersią, można wyrażać na wiele sposobów. Ubiór to tylko jeden z nich.