Edging? Seks to fajna zabawa ruchowa!
- Edging i inne praktyki związane ze zwiększaniem przyjemności przypominają o tym, że seks to przede wszystkim kontakt z własnym ciałem. Bardzo fizyczne doświadczenie. I jeśli odejmiemy religijno-moralne połajanki i kulturowe wyobrażenia, że za pomocą seksu musimy coś udowodnić, to okazuje się, że jest on fajną zabawą ruchową - mówi edukatorka seksualna Joanna Keszka w rozmowie z Katarzyną Trębacką.
07.05.2021 15:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Katarzyna Trębacka, WP Kobieta: Edging, nazywany również peakingiem lub surfingiem to nowe słowo w języku erotycznym Polaków. Na czym ta technika polega?
Joanna Keszka: Edging jest formą odkrywania tego, co możemy robić ze swoim ciałem. Wiele osób, z którymi rozmawiam edging w sypialniach uprawia od dawna, tylko nie wie, że to się tak nazywa (śmiech). A polega na tym, że w momencie, w którym jesteśmy bardzo podnieceni i czujemy, że za chwile będziemy szczytować, powstrzymujemy się przed orgazmem. Chodzi o to, żeby mężczyzna nie wytrysnął od razu, a kobieta spowolniła stymulację łechtaczki czy ten bodziec, który najszybciej doprowadza ją na szczyt. Po co to robimy? Po to, by zintensyfikować doznania; jeśli orgazm odwleka się w czasie, jest zdecydowanie silniejszy. Tę technikę można zastosować zarówno podczas zabawy we dwoje, jak i w czasie solo seksu. Co ważne, edging jest dla osób, które znają swoje ciało i które szczytują, co nie jest wbrew pozorom powszechne. Jeśli kobieta nigdy w życiu nie miała orgazmu, edging absolutnie nie jest dla niej.
Co powinna zrobić w takiej sytuacji?
Najpierw warto otworzyć się na odkrycie własnych dróg do podniecania się i dopiero potem w czasie zabawy z partnerem lub w pojedynkę może próbować nowych technik, odkrywać, co jeszcze innego mogą razem zrobić w łóżku. Każda praktyka erotyczna, która pozwala skupić się na swoim ciele, na własnych doznaniach tu i teraz, a nie na swoich wyobrażeniach, kliszach rodem z filmów dla dorosłych, jest dobra.
A co mogą konkretnie zrobić osoby, które są na początku tej drogi i dopiero szukają kontaktu z własnym ciałem?
Super techniką jest mówienie do siebie, np. w czasie masturbacji. Chodzi o dobre, miłe rzeczy, o prawienie sobie komplementów - takich, które sprawiają przyjemność i które chcielibyśmy, by ktoś do nas mówił. Mówiąc je, uruchamiamy swoje ciało poprzez głębszy oddech, ale także poprzez dźwięki. W mojej najnowszej książce pt. "Potęga zabawnego seksu" cały rozdział poświęciłam świntuszeniu, bo to jest świetny sposób na odblokowanie się.
Warto świntuszenie najpierw ćwiczyć w pojedynkę, bo potem łatwiej będzie je uprawiać w czasie zabaw z partnerem. Dobrze, gdy osoby w związkach mówią komplementy nie tylko sobie, ale też partnerowi czy partnerce. Zdarza się, że mężczyźni raz szepną kobiecie, że jest piękna i seksowna i sądzą, że to wystarczy na lata. Otóż nie wystarcza, bo kobiety mają punkt G w uchu. I niesamowicie się otwierają, gdy mówi się im dobre, miłe rzeczy.
A jakie sposoby poleca pani parom?
Na przykład głośny seks. To bardzo prosta technika seksualna! Jeśli jesteśmy głośni w łóżku, wydajemy z siebie dźwięki, jęczymy, a najlepiej, gdy możemy sobie krzyczeć, to dotleniamy nasze ciała. A kiedy ciało się dotlenia, to krew zaczyna krążyć szybciej. A jak krew zaczyna krążyć, szybciej to dotlenia oraz uwrażliwia i pochwę, i penisa i mamy większą przyjemność z całej zabawy.
Krzyk pozwala rozładować też napięcie…
Tak, a napięcie to częsty kłopot kobiet. Wiele razy spotykam się z sytuacją, w której kobieta kupuje sobie pierwszy wibrator, taki super, z turbo doładowaniem. Z jednej strony daje sobie pozwolenie na tę zabawkę, a z drugiej napina wszystkie mięśnie, jest zestresowana, spięta i tylko za pomocą tego wibratora próbuje wydusić z siebie orgazm. To wywieranie presji na swoje ciało. Tymczasem trzeba robić dokładnie odwrotnie, czyli rozluźnić się. Zachęcam wszystkich, by odpalili sobie na YouTube filmik z Elvisem Presleyem i przyjrzeli się dokładnie jego ruchowi bioder. Takim krokiem z rozbujaną miednicą powinniśmy zawsze wkraczać do sypialni. Ten ruch pozwala pozbyć się napięcia, które tak często nam towarzyszy. Gdy jesteśmy spięci i nastawieni na wywieranie presji na swoim ciele, że ten orgazm musi być, że mężczyzna musi kobiecie to szczytowanie zapewnić, to ciału znacznie trudniej jest mieć przyjemność z seksu.
Co jeszcze można zrobić, żeby seks był przyjemniejszy?
Jest teraz taki nowy trend, z którego bardzo się cieszę, a który polega na dążeniu, by seks odbierać wszystkimi zmysłami. Jeśli chcemy odkryć, jak wspaniale nasze ciało może reagować na kontakt z drugą osobą, to zgaśmy światło, zapalmy pachnące świeczki…
Ale te metody to wszyscy znają!
Tak, niby wszyscy to znają, ale gdy pytam ludzi na warsztatach, kiedy ostatnio zapalili świeczki w sypialni, to się okazuje, że sześć lat temu. I tylko raz. Na dodatek to była świeczka w kształcie bałwanka, która została po świętach. Tymczasem przygaszone światło bardzo rozbudza nasze inne zmysły. Ostre jest fajne i przydatne, gdy chcemy się bawić w domowe porno. Jednak, gdy mamy w planie czerpać z seksu wszystkimi zmysłami, to polecam ciepłe, przygaszone. Warto też włączyć ulubioną muzyczkę, przygotować olejki zapachowe i na przykład ciepłą świeczkę do masażu.
Dlaczego, skoro to proste, tak rzadko stosujemy metody, które pozwalają się ciału otworzyć?
Brakuje nam edukacji seksualnej, jesteśmy wychowywani na religijnych połajankach na temat seksu, ciągle nam się mówi, co wypada, a czego nie wypada - tak, jakby korzystanie z własnego ciała dla przyjemności i przyjemności drugiej osoby było grzechem. A to jest niestety rodzaj edukacji, który odebraliśmy wszyscy. Ważne, żebyśmy byli tego świadomi, bo dzięki temu możemy to rozpoznać i odrzucić. Inaczej nas to dalej będzie ograniczać. Nadal w seksie pozwalamy sobie na bardzo mało rzeczy. A dobrze, jeśli korzystamy z różnych możliwości i nie zamykamy ciała.
A co to znaczy, że ciało się zamyka?
Jeśli kobiecie dotyk mężczyzny nie sprawia przyjemności, a ona nie lubi jego zapachu i seksu z nim, to warto przyjrzeć się, co się dzieje w tej relacji. Oczywiście nie oznacza to, że związek trzeba zrywać, kończyć, ale przyjrzeć się ciału z bliska, wsłuchać się w nie. Warto sobie zadać pytanie: co się dzieje, od kiedy stało się spięte, od kiedy drażni mnie jego dotyk czy zapach, od kiedy na hasło "seks z moim partnerem" moja cipka robi się sucha i zamknięta. Bycie w kontakcie z naszym ciałem to jedna z najcenniejszych rzeczy, jakie możemy sobie podarować w życiu.
Skąd u nas biorą się te kłopoty, ten brak kontaktu z własnym ciałem?
Problem polega na tym, że w naszym kraju seks często nie kojarzy się z tym, z czym powinien się kojarzyć. To przecież jest naturalna część dorosłego życia, sposób na kontakt ze swoim ciałem i na budowanie intymnych relacji z innymi osobami. Zakładam, że jeśli jesteśmy przytomni na ciele i umyśle, to są to sympatyczne osoby i to właśnie z nimi chcemy zacieśniać więzi i z nimi odkrywać przyjemności w przestrzeni seksualnej. Ale u nas często seks jest postrzegany przez dorosłe osoby jako dowód moralności. Sprowadza się to do tego, że pewne rzeczy można robić w łóżku, a inne są zakazane.
Wykorzystuje się seks do tego, żeby udowodnić, że jest się porządnym mężczyzną czy porządną kobietą. Zwłaszcza dotyczy to kobiet. Oczekuje się od nas, że będziemy rezygnować z jakichś aktywności w seksie, po to, żeby udowodnić, że jesteśmy godne szacunku, że nadajemy się na matki i żony. A mężczyznom seks służy też często do tego, żeby udowadniać, że są super kochankami. Naoglądali się filmów dla dorosłych i myślą, że to najważniejsze mistrzostwa halowe świata.
Z kolei od kobiet oczekuje się, że seks będzie dowodem ich kobiecości, że swoim wyglądem będą wzbudzać pożądanie mężczyzn, ale co za tym ma iść, to niemal zerowe – jak w filmach porno - własne potrzeby erotyczne. Taka kobieta swoim wyglądem ma wyłącznie przyciągać mężczyznę, a jednocześnie ma nie wyrażać własnych pragnień seksualnych, które by wykraczały poza to, na co ma ochotę ten mężczyzna. Musimy to zmienić. A dobry kontakt z własnym ciałem to najlepsza droga w tym kierunku, dlatego wszystkie techniki, które temu służą, jak np. edging, warto stosować.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl