Elektronika, która dba o twoje bezpieczeństwo w samochodzie

Bez wielkiej przesady można powiedzieć, że na początku motoryzacji pierwszym, ale i jedynym urządzeniem służącym do zapewnienia bezpieczeństwa był… hamulec. Te czasy jednak minęły bezpowrotnie. A ponieważ elektronika jest coraz bardziej niezawodna, obecnie całe "stado" różnych systemów dba o nasze bezpieczeństwo. Recz w tym, że czasem nawet nie bardzo wiemy jak działają, a co gorsza, bywa, że im wręcz przeszkadzamy.

Elektronika, która dba o twoje bezpieczeństwo w samochodzie
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Tomasz Bodył

08.08.2018 | aktual.: 09.08.2018 11:11

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Volkswagen Polo – wzorzec bezpieczeństwa
Działanie najnowszych systemów bezpieczeństwa wyjaśnimy na przykładzie najnowszej generacji Volkswagena Polo. Dlaczego? Gdyż ten model, jeżdżący po drogach całego świata już od ponad 40 lat, jest jednym z najpopularniejszych aut miejskich (segmentu B). Często nazywany jest "małym Golfem", od nie mniej popularnego modelu, którego w Polsce na pewno nie trzeba przedstawiać, a który jest przedstawicielem segmentu o rozmiar większego. Ale jest jeszcze inny powód, dla którego posługujemy się tym właśnie przykładem. Jest to bowiem jeden z najbezpieczniejszych samochodów tej klasy, a wielu uważa nawet, że wyznacza on nowe standardy w tym wymiarze. Dowody? W testach NCAP (renomowanej, międzynarodowej instytucji, która zajmuje się badaniem bezpieczeństwa pojazdów), samochód ten uzyskał maksymalną liczbę 5 gwiazdek. Na ten bardzo dobry wynik składa się 96 proc. ochrona dorosłych pasażerów, 85 proc. dzieci, 76 proc. pieszych oraz 59 proc. za "asystujące systemy bezpieczeństwa". Zaowocowało to przyznaniem mu tytułu najbezpieczniejszego samochodu (Best in Class Cars of 2017) w segmencie samochodów miejskich (supermini). A na kogo mamy patrzeć, jak nie na najlepszych?

Bezpieczeństwo bierne i czynne
Pewnie wiele osób słyszało te pojęcia, ale z ich wytłumaczeniem mógłby być już kłopot. A tymczasem jest to dość proste. Na bezpieczeństwo bierne składa się wszystko to w pojeździe, co ma zminimalizować skutki kolizji lub wypadku. Słowem chodzi o to, żeby osoby uczestniczące w jakimś zdarzeniu drogowym odniosły możliwie jak najmniejsze obrażenia. Będą to więc takie elementy, jak pasy bezpieczeństwa, poduszki powietrzne, specjalna konstrukcja pojazdu (ze strefami kontrolowanego zgniotu) itp.

W bezpieczeństwie czynnym (czasem zwanym też aktywnym) chodzi zaś o to, żeby w ogóle nie dopuścić do żadnej niebezpiecznej sytuacji na drodze. Są to więc takie urządzenia czy systemy, których zadaniem jest zapobieganie ewentualnym zderzeniom pojazdów, uderzeniu w pieszego czy jakąkolwiek inną przeszkodę.

Jednym z najbardziej znanych elementów bezpieczeństwa biernego są poduszki powietrzne. Choć, wbrew pozorom, wynalazek ten upowszechnił się stosunkowo niedawno, czasy, kiedy ekscytowaliśmy się dwoma poduszkami, za które w dodatku trzeba było dodatkowo zapłacić, odeszły już w przeszłość. I tak w naszym przykładowym VW Polo mamy 4 poduszki i 2 kurtyny powietrzne. Standardowo i bez dopłaty. Wydaje się jednak, że dużo ciekawsze i technologicznie bardziej zaawansowane są aktywne systemy bezpieczeństwa i właśnie nimi się teraz zajmiemy.

"Trzyliterowce" odchodzą w zapomnienie
Jakoś tak się utarło, że do niedawana wszystkie systemy bezpieczeństwa czynnego otrzymywały trzyliterowe skróty: ABS, ESP (również jako VSC, STC) czy ASR (także TCS, TRC). Cały czas są one obecne i potrzebne w samochodach, ale… do nich już przywykliśmy. Dziś, jeśli mówimy o najnowszych rozwiązaniach z zakresu aktywnego bezpieczeństwa, nasza uwaga skierowana jest w zupełnie inną stronę.
Jednym z takich nowatorskich systemów jest Front Assist, montowany obecnie w VW Polo. Jest to rodzaj specjalnego radaru, który sprawdza, co dzieje się przed samochodem i ostrzega kierowcę, gdy stwierdzi, że jest tam za mało miejsca. Może to bowiem oznaczać niebezpieczeństwo zderzenia z jakąś przeszkodą (z samochodem przed nami, pieszym itp.).

Tyle teorii, a jak to wygląda w praktyce? W zakresie prędkości od 5 do 34 km/h nie wysyła on żadnych ostrzeżeń, lecz działa w pełni automatycznie – samochód, bez udziału kierowcy, hamuje przed przeszkodą. Inaczej dzieje się, jeśli prędkość przekracza ten limit. Wtedy, jeśli system wykryje zagrożenie, wysyła potrójne ostrzeżenie: najpierw jest to zapalenie się czerwonej kontrolki na desce rozdzielczej oraz wyraźny sygnał dźwiękowy. Towarzyszy temu zwiększenie ciśnienia z przewodach hamulcowych, co przyśpiesza moment rozpoczęcia hamowania w przypadku naciśnięcia pedału hamulca. Jeśli kierowca nie zareaguje na te sygnały, wysyłane jest kolejne ostrzeżenie: gwałtowne szarpnięcie hamulcami. Jednocześnie samochód sam rozpoczyna hamowanie. Dodatkową cechą tego systemu jest funkcja rozpoznawanie pieszych w momencie, kiedy ktoś pojawi się przed maską samochodu.

Warto przy okazji wspomnieć o innym systemie montowanym w VW Polo, mianowicie o aktywnym tempomacie (ACC). W przeciwieństwie do klasycznego tempomatu, który utrzymuje po prostu określoną przez kierowcę prędkość, aktywny tempomat reaguje na to, co dzieje się przed samochodem: przyhamowuje w przypadku zmniejszania się prędkości samochodu przed nami (aż do całkowitego zatrzymania) i odwrotnie, przyśpiesza jeśli samochód z przodu również zwiększa prędkość. Zwiększa komfort podróży, działa delikatnie i gładko.

Jest to przydatne zwłaszcza w naturalnym środowisku dla VW Polo, czyli w mieście. Wbrew pozorom bowiem, jedną z częstych sytuacji kiedy dochodzi do kolizji są… korki. Często ruszamy i zatrzymujemy się, aż w końcu przez nieuwagę albo nieostrożność najeżdżamy na pojazd przed nami. Drugim, bardzo powszechnym w mieście zagrożeniem jest nagłe wtargnięcie pieszego na jezdnię (pamiętajmy o obecności funkcji ich rozpoznawania). Oba te systemy, o których właśnie powiedzieliśmy, chronią nas właśnie w takich sytuacjach i wtedy właśnie najlepiej widać ich przydatność.

Dziedzictwo słynnych "trzyliterowców" widać w kolejnym systemie bezpieczeństwa, jaki pojawił się w najnowszej generacji Volkswagena Polo, a mianowicie Asystent Martwego Pola (Blind Spot Monitor - BSM). Chodzi tu o sytuację, kiedy od tyłu, z boku pojawia się pojazd, którego już nie widzimy w lusterkach, a jeszcze nie jesteśmy w stanie zauważyć bezpośrednio. Innymi słowy, jest to taki obszar z boku i tyłu naszego pojazdu, którego nie jesteśmy w stanie kontrolować ani wzrokiem, ani za pomocą lusterka. W takich właśnie sytuacjach uaktywnia się system BSM, który wykrywa obiekty, które pojawiają się w tej przestrzeni. Ostrzega nas przed tym za pomocą migających kontrolek, znajdujących się w lusterkach bocznych samochodu.

Jakie jest praktyczne znaczenie tego systemu? Bardzo duże. Jednym z najbardziej niebezpiecznych, a jednocześnie stresujących dla kierowcy manewrem drogowym jest zmiana pasa ruchu. Problem polega na tym, że trudno nam dojrzeć, czy nie znajduje się tam jakiś samochód. Zwłaszcza, jeśli nie jedzie on za nami, ale też nie znajduje się równolegle do naszego samochodu. Jest to realne niebezpieczeństwo dla kierowcy, zaś asystent martwego pola jest odpowiedzią na to zagrożenie.

Inną bolączką kierowców jest wyjeżdżanie tyłem z ciągu zaparkowanych samochodów. To bardzo częsta sytuacja, np. na parkingu pod blokiem albo przy supermarkecie, na którym w rzędach stoją auta. I teraz jak z niego wyjechać tyłem, skoro nic nie widać, bo widok ograniczają nam stojące po każdej stronie pojazdy? Wyjścia są dwa: ktoś stoi i nas ostrzega przed przejeżdżającymi z tyłu samochodami albo wyjeżdżamy na tyle powoli, żeby nie zaskoczyć tym kierowców jadących za nami i jednocześnie zwiększać sobie pole widzenia. W każdym wypadku jest to trudna i potencjalnie niebezpieczna sytuacja. Inżynierowie wymyślili więc i zamontowali w VW Polo system Rear Traffic Alert, czyli ostrzeżenie przed ruchem poprzecznym. Tu również mamy do czynienia z radarem, ale tym razem umieszczony jest on z tyłu samochodu i ostrzega nas, jeśli w obszarze przez niego monitowanym znajdzie się jakiś pojazd.

W najnowszym modelu Polo jest jeszcze jeden ciekawy system, trochę z pogranicza biernych i aktywnych elementów bezpieczeństwa. Chodzi o system PreCrash. Jego zadanie nie polega na tym, żeby uchronić nas przez spodziewanym zderzeniem, ale automatycznie przygotowuje samochód na taki wypadek. Jeśli system zidentyfikuje sytuację, którą uzna za potencjalnie niebezpieczną, napinają się przednie pasy bezpieczeństwa, a także domykają okna i rozsuwany dach, żeby zoptymalizować działanie poduszek bezpieczeństwa.

*Samochody coraz bezpieczniejsze *
Jak już wspomnieliśmy, elektronika jest coraz tańsza i doskonalsza, więc jest jej coraz więcej w samochodach, m.in. po to, żeby dbać o nasze bezpieczeństwo. Tendencja jest taka, że zwykle nowe rozwiązania w tej dziedzinie najpierw pojawiają się w najdroższych i najbardziej luksusowych modelach, a następnie trafiają "pod strzechy", czyli upowszechniają się w tańszych modelach. Ponieważ koncerny motoryzacyjne robią wszystko, żeby przyciągnąć nowych klientów, w tym wypadku już w samochodzie segmentu B mamy do dyspozycji topowe i najbardziej zaawansowane systemy bezpieczeństwa, jakie są obecnie dostępne.

Zdarzają się też głosy, że nadmiernie przejmują one kontrolę nad samochodami, a przez to kierowcy stają się coraz bardziej nieostrożni. Ale to nie do końca jest tak. Ostatecznie każdy ma prawo do błędu a każdemu kierowcy zdarzy się kiedyś zagapić. Różnica więc polega na tym, że w erze "przedelektronicznej" skutkiem takiego zagapienia mogła być śmierć na drodze. Dzięki współczesnym systemom bezpieczeństwa tak tragicznym skutkom udaje się już zapobiegać.

Partnerem artykułu jest Volkswagen.

Komentarze (38)